"Zastanawiam się, jak Agab* może tak bardzo czuć"
***
Brak słów nie pasował do Dazaia.
Było to uczucie, którego nie znał. Dazai zawsze miał szybką ripostę, ostatni żart. Jego umysł działał z prędkością kilometrów na sekundę, a jego język był ostrzejszy niż sztylet.
Ale Chuuya stanowił wyjątek. Przy nim, Dazai częściej niż to konieczne pogrążał się w ciszy. Nie używał milczenia, aby świadomie przekazać swój punkt widzenia, tylko z ciekawości, co powie drugi mężczyzna. Teraz natomiast Dazaiowi brakowało słów.
Wciąż czuł fantomowy nacisk na swoich wargach, a jako człowiek, który rzadko oddawał się cielesnym przyjemnościom życia, było to uczucie, za którym nie wiedział, że tęskni dopóki nie odsunęli się od siebie.
Szczycił się swoją umiejętnością racjonalnego myślenia, przywiązaniem do planowania, a nie instynktownego działania. Ale Chuuya był wyjątkiem od wielu jego reguł, i kiedy Dazai jeszcze bardziej pogłębił pocałunek, jedyną myślą w jego głowie było to, jak dobrze się czuł.
Świadomość, że Chuuya, człowiek, który od czasu wyciągnięcia go z ogromnego hotelu w sercu Jokohamy, starał się unikać kontaktu fizycznego z kimkolwiek, zainicjował ten dotyk. To, że po zabiciu swojego oprawcy z dzieciństwa Chuuya wyciągnął rękę do Dazaia, ze wszystkich ludzi, miało konsekwencje, których nie był pewien, czy chciałby analizować. Jednakże, nie był w stanie powstrzymać uśmiechu rozbawienia faktem, że po raz kolejny rudowłosy zdołał go zaskoczyć.
Obserwowanie, jak Chuuya się rozkręca, jak wyzwala wściekłość, którą widział tylko w ułamkach sekundy, było ożywcze. Radość w niebieskich oczach, gdy Dazai wydał zgodę na torturowanie Lemaire'a, uderzyła bruneta prosto w trzewia, uświadamiając mu, że być może Chuuya był tak atrakcyjny, jak przedstawiały go wszystkie plotki. Dreszcz, który przeszedł przez niego, gdy odgrywał rolę obserwatora, był tak samo intensywny jak wtedy, gdy osobiście rozpętywał piekło, i było to uczucie, w którym Dazai mógł się zatracić.
Rozważał przyznanie Gin premii pod pozorem wspaniałej pracy w związku z dokumentacją upadku Żelaznej Pięty. Gdyby im nie przerwała, nie był pewien, czy byłby w stanie oprzeć się obecności Chuuyi. Jeśli rudowłosy pociągnąłby go do pustego łóżka, Dazai miałby go na wyciągnięcie ręki, nie zważając na otaczającą ich krew.
Może to i dobrze, że Chuuya odchodził.
Dazai nie miał żadnego przyjaciela od czasu, gdy odszedł z Agencji Detektywistycznej. Przyjaźń, czy jakakolwiek forma przywiązania, były tylko słabością, którą mogli wykorzystać jego wrogowie. Pociąg Dazaia w kierunku Chuuyi był inny niż poczucie koleżeństwa, które miał w przeszłości. Było silniejsze, bardziej odurzające i niebezpieczne.
Było to dla niego zupełnie obce, ale racjonalna część jego umysłu mogła zrozumieć, skąd wzięła się ta pokusa. Chuuya był ucieleśnieniem piękna, które Dazai odnalazł w destrukcji i chaosie. Rudowłosy testował ciężko wypracowaną dyscyplinę, którą Dazai kształtował pod okiem Moriego i brunet nie był pewien, czy będzie w stanie pozostać niewzruszonym, jeśli częściej będzie wystawiany na działanie prawdziwego gniewu Chuuyi.
Przejazd z kompleksu Żelaznej Pięty do siedziby mafii upłynął w ciszy.
Chuuya przez cały czas wpatrywał się w okno, jego usta były ukształtowane w cienką linię, a ręce zaciśnięte na kolanach. Od czasu do czasu ich spojrzenia spotykały się w lusterku wstecznym, ale nigdy na dłużej niż trwało zarejestrowanie momentu, w którym jedno lub drugie zerwało kontakt wzrokowy.
CZYTASZ
don't you ever tame your demons [Tłumaczenie PL] || Soukoku
FanfictionKażdego roku, garstka dzieci rodzi się z nadprzyrodzonymi mocami. Tysiące dolarów i dziesiątki wyszkolonych specjalistów mają za zadanie zidentyfikować, wyśledzić i oznaczyć każdego z nich jako Devianta. Raz zidentyfikowani, nie mają żadnych praw, a...