Dokąd się stąd udamy?

290 50 10
                                    

"Jak latasz bez skrzydeł?"

***

Jokohama płonęła.

Zamieszki wywołane publicznymi egzekucjami przetoczyły się przez miasto. Zszokowały one Nieuzdolnionych w całej okolicy. Dazai uznał za zabawne, jak rządzący nie rozumieli natury równowagi, która utrzymywała społeczeństwo w jego status quo. W chwili, gdy zobaczył egzekucje, wiedział, dokąd doprowadzi ich droga, na którą wkroczyła Żelazna Pięta. Wiedział, że nie ma innego wyjścia niż gwałtowne zamieszki, które od kilku dni toczyły się w jego mieście. Musiał wiedzieć takie rzeczy. Przetrwanie Portowej Mafii zależało od tego, czy jej szef znał puls miasta.

Dazai wiedział, gdzie można uzyskać wsparcie oraz jakie operacje będą powoli budować sympatię osób spoza organizacji. To właśnie dlatego zgodził się pomóc Agencji w opiece nad rannymi, dlatego przeznaczył środki na odbudowę biura Kunikidy. Nie zrobił tego z poczucia dobrej woli (czasy życzliwości dawno minęły), dostrzegł szansę na zbudowanie relacji międzyorganizacyjnych i ją wykorzystał.

Wiedział też, które działania mogą przysporzyć mu wrogów. Wiedział, jak bardzo należy naciskać na innych, by byli skłonni sprzedać go władzom. To dlatego Ministerstwo ds. Deviantów nie miało o nim żadnych informacji, to dlatego po odejściu z Agencji stał się duchem.

To były umiejętności, które musiał posiadać, aby przetrwać, aby mafia mogła prosperować.

Na tym polegała bezsilność, że pozwalała się przystosować.

Nieuzdolnieni sądzili, że uda im się wykorzenić Portową Mafię, zmuszając ludzi do posłuszeństwa. Ale pokazując im, że podporządkowanie się nie jest gwarancją bezpieczeństwa, publicznie okazując swoją pogardę dla życia Uzdolnionych, Żelazna Pięta zrobiła dla mafii więcej, niż Dazai zdołałby zrobić przez cały rok.

Pokojowy protest, któremu towarzyszyły siły Grupy Zadaniowej Kontroli Deviantów, szybko przerodził się w zamieszki, które wybuchały niemal tak szybko, jak zostały stłumione, prawie pięć dni później. Dazai mógłby rozkoszować się swoim zwycięstwem, gdyby nie miał podwładnego z tak problematycznym kompleksem bohatera.

Zamiast obserwować skutki zamieszek w czasie rzeczywistym lub osobiście nadzorować operacje, otrzymywał informacje przez telefon, siedząc w głównym pokoju małej kryjówki, czekając, aż lekarz skończy badać Chuuyę w sypialni.

W tej chwili starał się też jak mógł, aby zapewnić Kouyou, że jej cenny 'braciszek' jest pod dobrą opieką.

- Nie do końca rozumiem, dlaczego nie może być leczony w siedzibie głównej.

Dazai odparł z westchnieniem:

- Zasłabł prawie tak szybko, jak tylko wynieśliśmy go z hotelu, Kouyou. Nie było sposobu, bym mógł przeprowadzić samochód przez tłumy na ulicy bez bycia namierzonym. Bezpieczniej dla wszystkich było zabrać go do najbliższej kryjówki i kazać lekarzowi przyjechać tutaj.

Nastąpiła pauza, bez wątpienia Kouyou mentalnie akceptowała słuszność argumentu Dazaia.

- Kto będzie go pilnował, gdy wrócisz do kwatery głównej?

- Musisz zostać tam, gdzie jesteś, Kouyou - powiedział Dazai, łapiąc się na niewypowiedzianej sugestii. - Czekam na wieści od lekarza, zanim podejmę jakiekolwiek decyzje, kto będzie go pilnował, ale kiedy je podejmę, nie będą one zależały od twojej oceny.

Niełatwo było grać kartą szefa z Kouyou, zwłaszcza gdy chodziło o kogoś, kto był pod jej opieką. Była lubiana i miała kontakty w organizacji. Jej gniew nie zlikwidowałby Dazaia, ale mógłby uczynić jego pracę piekłem.

don't you ever tame your demons [Tłumaczenie PL] || SoukokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz