Interludium (Sylwetka)

390 55 9
                                    


"Nie pamiętam niczego oprócz bycia nieustraszonym i młodym"

***

- Spóźniłeś się.

Reprymenda była ciężka od unikalnej mieszanki frustracji i rezygnacji, którą Dazai potrafił dość sprawnie wydobywać z ludzi. Wsunął ręce do kieszeni prochowca i pochylił się do przodu, kierując swój najbardziej czarujący uśmiech do mężczyzny, który właśnie patrzył na niego znad okularów.

- Lekcje nie zaczynają się beze mnie więc nie ma możliwości, żebym się spóźnił.

- To tak nie działa i dobrze o tym wiesz.

Uśmiech Dazaia poszerzył się, a on sam zwrócił uwagę na swojego najnowszego ucznia.

- Co o tym myślisz, Atsushi-kun?

Chłopak wyglądał na lekko zaniepokojonego tym, że ktoś się do niego zwraca. Oczy, które z zainteresowaniem obserwowały wymianę zdań, rozszerzyły się gwałtownie, a jego twarz zabarwiła się na czerwono.

- Ja... uh... To było tylko pięć minut, nie mam nic przeciwko.

- Widzisz, wszystko jest w porządku, Kunikida-kun! - Dazai spojrzał na zegar. - Czy nie powinieneś właśnie teraz uczyć młodszych?

Otrzymał kolejne krzywe spojrzenie, zarówno wskazujące na to, że spóźnienie Dazaia nie jest w porządku, mimo tego, co powiedział Atsushi, jak i ostrzegające, by się zachowywać. Wesoła postawa Dazaia nie uległa najmniejszej zmianie, gdy pomachał drugiemu mężczyźnie. Dopiero gdy drzwi zamknęły się za Kunikidą, Dazai obrócił się na pięcie, by przyjrzeć się swojemu uczniowi.

Atsushi nie patrzył bezpośrednio na niego, ale biorąc pod uwagę ich pierwsze spotkanie i historię samego Atsushiego, nie było to niczym niespodziewanym. Ponieważ Atsushi był w Agencji dopiero od tygodnia, dzieciak wciąż nie mógł się odnaleźć, a tym bardziej przyzwyczaić do otaczających go ekscentrycznych osobowości.

Zazwyczaj nie rozpoczynali szkolenia w używaniu swojego Daru, dopóki nowicjusz nie miał szansy przyzwyczaić się do Agencji i nie był na dobrej drodze do odzyskania sił po nadużyciach, jakich doznał z ręki Nieuzdolnionych. Atsushi był wyjątkowym przypadkiem. Umiejętności samego prezesa powstrzymałyby Atsushiego przed wpadnięciem w szał, ale w ich świecie katastrofa może nastąpić w każdej chwili. Atak mógłby tak wstrząsnąć Atsushim, że jego zdolności wymknęłyby się spod kontroli, albo prezes mógłby zostać zamordowany. Atsushi musiał jak najszybciej nauczyć się kontrolować swoje zdolności, inaczej wszyscy będą mieli kłopoty.

I tu właśnie wkroczył Dazai. Jego zadaniem było szkolenie wszystkich nowych rekrutów z niebezpiecznymi umiejętnościami.

Przebiegł wzrokiem po chłopcu, przeglądając dziesiątki sposobów, na jakie mógłby zacząć lekcję, dziesiątki masek, które pomogły każdemu z poprzednich uczniów wydobyć z nich to, co najlepsze, ale tak naprawdę istniało tylko jedno realne podejście do tej lekcji.

Dazai pozwolił, by jego głos stracił figlarny ton, który często pojawiałał się w jego codziennych rozmowach, pozwolił, by jego twarz złagodniała, aż wyglądał tak groźnie jak dziecko.

- Atsushi-kun, co wiesz o swojej zdolności?

Chłopiec poruszył się niespokojnie.

- Nawet nie wiedziałem, że ją mam. W sierocińcu nie chcieli mi powiedzieć, dlaczego kazali mi spać oddzielnie od reszty dzieci. Albo dlaczego oni... - głos uwiązł mu w gardle i przestał mówić.

don't you ever tame your demons [Tłumaczenie PL] || SoukokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz