3.

481 47 75
                                    

Dostaliśmy pokój na samej górze wieżowca. Dokładniej na 12 piętrze. Naprawdę nie dziwiło mnie, że recepcjonistka gapiła się na nas podejrzliwie, kiedy chcieliśmy się zalokować. Nie uważam jednak za przyjemne, że zanim odeszliśmy, przypomniała o zabezpieczeniu i o tym, jak ciężko jest nastolatkom w ciąży.

Serio umierałam tam z zażenowania, tym bardziej że i tak nie miało do niczego dojść. Jednak świadomość, że jej wykład słyszy cała recepcja, był chyba najbardziej dobijający. Przynajmniej dla mnie, bo widziałam, że mojego towarzysza cała ta sytuacja widocznie bawiła.

Uspokoiłam się, dopiero kiedy weszliśmy do pokoju, chociaż jego wystrój nie pomagał. Różowe światło, oświetlające ściany, wielkie łóżko na środku - z ogromem poduszek oczywiście, chusteczki, prezerwatywy i inne takie. Mieli nawet telewizor i kilka filmów, doskonale wiadomo jakich.

Baji zamknął drzwi, po czym oboje usiedliśmy na krańcu wielkiego łóżka. Nie wiedziałam trochę co mówić i przez ułamek sekundy zapanowała cisza. Nigdy nie pomyślałabym, że może istnieć 'dłuższy' moment niż czekanie, kogo tępa dzida z fizy weźmie do odpowiedzi.

- Będziesz w końcu szczera?

Skrzyżował ręce na piersi i spojrzał na mnie zaciekawiony. Chyba musiałabym być jakimś ufoludem, żeby zrozumieć, o co mu chodzi.

- Co? A kiedy niby skłamałam?

No nie ukrywam, jego pytanie mnie zdziwiło. Było proste, a jednocześnie podchwytliwe. Tak ja bym je przynajmniej opisała. Fizyka pełną parą.

- Po co chcesz się nauczyć bić? Przecież wiem, że kłamałaś z tym swoim powodem. - no nie powiem, jego wypowiedź mnie zamurowała. - To jak?

- Jak ci powiem, to mnie nauczysz?

Spojrzałam na niego nieufnie. A jednak nadal miałam nadzieję, że się zgodzi. Gdzieś, na końcu tunelu znalazło się małe światełko nadziei. Dosłownie ostatnia szansa.

- W zależności od odpowiedzi.

Uśmiech, jaki pojawił się wraz z tymi słowami, był bezcenny. Wprost można by mu zrobić zdjęcie. Nie, żeby pomógł mi się otworzyć, prędzej to utrudniał.

- Dobra, powiem. - stwierdziłam. Skoro miałoby mi to pomóc to, czemu nie? I tak nie bardzo wpłynie to jakkolwiek na moje życie. Z resztą, jeśli to ostatnia szansa, to nie bardzo mam wybór. - Powiedziałam, że chcę się zemścić za chłopaka. Naprawdę chcę zemścić się NA chłopaku. - to mówiąc, podwinęłam rękaw, pokazując posiniaczoną rękę. Brunet aż zmienił wyraz twarzy. Spoważniał. - Bije mnie, a ja obecnie nie mam możliwości z nim zerwać. Bójka to dobry sposób. Tyle.

No i padła cisza. No kto by się spodziewał?

- Zjeb. - powiedział po chwili ciemnowłosy. Jego głos był trochę zamyślony, a jego twarz nieobecna. Tak jakby analizował coś powoli lub intensywnie rozmyślał.

Teoretycznie powinnam się poczuć lepiej. No teoretycznie, bo zamiast tego przestraszyłam się troszkę, że mój chłopak dowie się, że tyle paplam. Pewnie nie powinnam tego mówić jemu, co najwyżej na policji. Jednak to odebrałoby mi możliwość wyrównania rachunków, a tego chciałam chyba najbardziej na świecie.

- Pomogę ci. Ale ja też mam do ciebie prośbę. - te słowa przerwały ciszę i wyryły się na dobre w mojej pamięci. Właściwie, gdyby nie tamta rozmowa, gdyby nie ta propozycja, moje życie mogło potoczyć się zupełnie inaczej. - Jeśli okażesz się dobra, to dołączysz do Toman.

Na te słowa zaczęłam rechotać jak opętana. Że niby ja i toman. Tak, bo ten ich Mikey, czy jak mu tam, przyjmie mnie do swojego gangu, już to widzę.

Baji x Reader |Chcę Walczyć...| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz