Po drodze głównym tematem okazała się muzyka. Chociaż już ustaliliśmy, że mamy dość podobne gusta (czyli "słucham wszystkiego po trochę"), spieraliśmy się o najlepszą piosenkę. Dla mnie od dłuższego czasu to [u/p], dla niego jakaś piosenka AC DC, której - o dziwo - nie miałam okzaji jeszcze słyszeć.
Tak naprawdę chyba żadnemu z nas nie zależało na zwycięstwie w bitwie na argumenty, dlaczego to ten, a nie inny, utwór zasługuje na pierwsze miejsce. Zwyczajnie miło nam się rozmawiało i nawet nie zauważyłam, kiedy dotarliśmy na jedną z większych ulic, na której roiło się od kramów z przeróżnymi rzeczami.
- To chyba okrężna droga do mojego domu - zwróciłam mu uwagę, dość skonsternowana.
- A ta, chciałem jeszcze szybko zajść w jedno miejsce.
- Aha. Chifuyu opowiadał mi o twoim ostatnim "chciałem zajrzeć w jedno miejsce".
- Ale skąd ja mogłem wiedzieć, że tamten wąż był jadowity?
- Z tablicy "UWAGA! jadowity wąż"?
- Haha, racja. Ale przecież nic nam się nie stało.
- Tak, to nie WY wylądowaliście w szpitalu, tylko ta biedna staruszka.
- Niepotrzebnie weszła do tej alejki. Co taka stara baba chciała tam kupić? - zapytał, ale zaraz, kiedy otworzyłam usta, odezwał się ponownie, nie dając mi możliwości odpowiedzi. - Nie wmówisz mi, że węża lub kraba.
Podniosłam ręce w geście kapitulacji. Nie było sensu ciągać tego tematu.
Z resztą czułam się dziwnie, dyskutując o czymś, przy czym mnie nie było.
Z jakiegoś powodu Baji stał się dla mnie przyjacielem takim, jakbym znała go od dawna. Być może liczne opowieści Chifuyu miały z tym coś wspólnego, ale nie mogłam pozbyć się wrażenia, że to nie jedynie ich zasługa.
- W takim razie gdzie chcesz iść? - spytałam, chcąc sprowadzić rozmowę na inny tor. Poza tym wolałam się przygotować. Kto wie, co on mógł wymyślić?
Cóż, zapewne nic głupszego, niż kajdanki.
- Chcę wisiorek.
Chwila minęła, nim zrozumiałam, że to całe wyjaśnienia, jakie dostanę.
- Wisiorek - powtórzyłam jak echo. - Przecież blisko mojego domu jest jubiler, w dodatku niezbyt drogi. Po cholerę ciągniesz mnie aż tutaj?
- Hm... - zastanowił się chwilę, po czym nachylił nade mną. Niebezpiecznie blisko. - Może chcę spędzić z tobą więcej czasu?
Musiałam przystanąć i użyć całej siły woli, żeby się nie zachwiać.
- Yyy - poczułam, jak pieką mnie policzki, chociaż nawet nie wiedziałam dlaczego.
Blisko. Kurwa, za blisko! Co mu nagle?!
- Jeśli tak, mogłeś...
Nie dokończyłam, bo wybuchnął śmiechem. W dodatku chyba najdonośniejszym, jaki słyszałam w jego wykonaniu. W pewnym momencie nawet złapał się za brzuch, jakby ten rechot przyprawił go o ból.
Ludzie przechodzili obok i wbijali w nas spojrzenia; raz zirytowane, raz zażenowane.
A ja stałam jak idiotka i stawałam się coraz bardziej dorodnym pomidorem.
- A tak poważnie? - spytałam w nadziei, że przestanie brechtać z mojej relacji i w końcu uciekniemy od gapiów.
Wciągnął kilka razy powietrze, aby się uspokoić.
![](https://img.wattpad.com/cover/284951664-288-k503142.jpg)
CZYTASZ
Baji x Reader |Chcę Walczyć...|
FanfictionTo Baji x Reader, tylko że momentami naszej kochanej y/n brakuje piątej klepki...