10.

190 19 7
                                    

Takemichi był trochę zdziwiony moim widokiem. Kiedy mnie zobaczył, otworzył szerzej oczy i skierował głowę ku mojemu towarzyszowi, jakby chciał przekazać nieme "co ona tu robi?"

Chifuyu zaczął tłumaczyć całą sytuację ze mną i Bajim. Gdy blondyn jej słuchał, ja obserwowałam drzewa w parku. Było dość wietrznie, ale słońce mimo to świeciło dość jasno jak na tak wczesną porę. Złapałam się na tym, że próbowałam uciec myślami od sytuacji.

- Mówiłeś już [T/i], co się stało? - zapytał Takemichi, kiedy Chifuyu skończył tłumaczyć. Kiedy ten przytaknął, postanowiłam, że czas włączyć się do dyskusji, chociaż wcale nie rozumiałam, co się dzieje.

- Wiem, co się stało, ale nie mam pojęcia, kim są Kazutora i Hanma - stwierdziłam.

- Oboje są w Wanhalli dość ważni - podjął Chifuyu. - Ale podejrzewamy, że kieruje nimi ten Kisaki. Stał się kapitanem oddziału z dnia na dzień i zbliżył się do Mikey'ego, a to przecież jego chcą zabić.

Wzdrygnęłam się na samą myśl. Ale jeżeli moje podejrzenia były słuszne, to wszytko nabierało sensu. Kisaki stał się członkiem Toman, więc Baji odszedł, aby nie robić kłopotu gangu.

Z tym że w takim razie, dlaczego już wcześniej myślał o odejściu z Toman? Wiedział o nadchodzącym awansie? Jeśli tak, dlaczego nie powiedział mi o tym, gdy rozmawialiśmy w moim domu? Znów wszystko stawało się niejasne.

- [T/i]-chan, skąd znasz Kisakiego? - spytał Takemichi, wyglądając na trochę zmieszanego.

- Co?

- Powiedziałaś, że nie wiesz, kto to Kazutora i Hanma, ale o nim nie wspomniałaś.

- To jest... - na tym etapie nie wiedziałam, czy mówienie prawdy będzie najlepszym rozwiązaniem, ale jak mogłabym pomóc, gdybym zatajała prawdę? - mój chłopak. Tak jakby. To znaczy, nie jest dla mnie nikim ważnym, nie powiem mu o tej rozmowie.

Takemichi rozdziawił usta, ale jednocześnie wyglądał, jakby nagle coś do niego dotarło.

- Więc twoje ręce, to jego wina?

Nieznacznie skinęłam głową. Takemichi ścisnął usta w linijkę.

- Co z jej rękami? - zdziwił się Chifuyu. Miałam ochotę jednocześnie się na niego wydrzeć, rozpłakać i zapaść się pod ziemię. Jak po tak długiej znajomości mógł nie zauważyć? Żałowałam, że ten temat w ogóle padł.

- Nieistotne - wyrzuciłam. - Więc twierdzicie, że Baji tak naprawdę nie chce źle dla Mikey'ego, a dla Kisakiego?

Przytaknęli. To z grubsza miało sens, ale nadal nie dawało mi spokoju kilka kwestii. Nie powiedziałam jednak o tym, bo podejrzewałam, że Baji od dłuższego czasu okłamywał Chifuyu, bo wiedział, że Kisaki zostanie kapitanem. Mimo wszystko nie chciałam bardziej ranić przyjaciela.

- Więc co zamierzacie z tym zrobić?

- Skontaktowałem się z nim i poprosiłem o spotkanie - Chifuyu pokazał ekran telefonu na potwierdzenie. - Dzisiaj spotkamy się z nim na moście i spróbujemy przemówić mu do rozumu.

- W porządku, ale jaka jest w tym moja rola? - zdziwiłam się. Skoro planem była tylko rozmowa, to on jako jego najlepszy przyjaciel, przynajmniej do tej pory, powinien to zrobić. Czułam, że tak naprawdę nie ma tam dla mnie miejsca.

- Jesteś spoza Toman. Nie uważa cię za 'wroga', więc jeżeli nam się nie uda, ty musisz to zrobić. Najlepiej zaczep go, kiedy będzie odchodził. Wiem, że znasz go krótko, ale to dla mnie ważne - złapał mnie za ramiona i popatrzył w oczy z nadzieją. W innych okolicznościach pewnie bym się zarumieniła. - Nie obraź się, ale jesteś trochę dziwna.

Baji x Reader |Chcę Walczyć...| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz