17.

68 10 4
                                    

Podczas gdy Baji szwendał się po okolicy w poszukiwaniu farby, ja miałam wystarczająco czasu, by w ramach podziękowań uprzątnąć trochę jego mieszkanie, a przy tym przemyśleć kilka spraw. Naprawdę potrzebowałam poukładać to sobie w głowie po tak przytłaczającej górze gówna.

Doszłam do wniosku, że moim największym problem aktualnie był termin walki. Musiałam skontaktować się z Takemichi'm i dowiedzieć się, kiedy ma się odbyć. Poza tym dobrze by było, gdyby skoczył do swoich czasów i sprawdził, czy Baji przeżył starcie. Wypadałoby też napisać do Chifuyu, nim pomyśli, że naprawdę nie żyję. Tak, na początek potrzebowałam informacji. Do czasu ich uzyskania musiałam dać sobie spokój z tym wszystkim. Inaczej ześwirowałabym na dobre.

Problem był taki, że nie miałam gdzie się podziać. Do rodziców raczej nie planowałam wracać, zważywszy, że najprawdopodobniej byli w zmowie z Kisaki'm. Jak inaczej dostałby się do środka i jakim cudem przypadkiem akurat ich nie było? Musieli mieć w tym swój udział i choćby było nim 'jedynie' przemilczenie, nie mogłam się im pokazać na oczy już nigdy więcej.

Zostały mi więc dwie opcje: brat i Baji. Jeśli chodzi o tego pierwszego, sprawa była prosta - nie chciałam go w to mieszać. Jeszcze tego brakowało, żebym naraziła na niepotrzebne niebezpieczeństwo jedną z bliskich mi osób. Tak więc brunet. Nie miałam prawa wymagać od niego, że pozwoli mi zostać na dłużej, ale był chyba moją jedyną opcją, nawet jeśli życie w taki sposób mi się nie uśmiechało. Gdybym znalazła jakąś pracę, może mogłabym spłacać część czynszu, pomagałabym sprzątać itp. To mogłoby się udać. I tak to przecież tylko tymczasowe.

To nie były jedyne sprawy warte mojej uwagi, ale tylko w stosunku do nich mogłam podjąć realne działania. Ani spotkanie z Mikey'm, ani treningi, ani pomysł na pokonanie Kisaki'ego nie leżały aktualnie w zasięgu moich możliwości, więc nawet myślenie o nich byłoby tylko niepotrzebnym wysiłkiem. A jednak nie potrafiłam zapomnieć i zmienić kierunku rozważań. Kiedy zaczęło się tego robić za dużo, z irytacją zaczęłam przechadzać się po pokoju. Kontrolowałam się, by przypadkiem w coś nie uderzyć. Bardzo potrzebowałam jakiegoś wyładowania.

W końcu chwyciłam za laptopa Baji'ego. Przez chwilę wahałam się, w obawie, że nie odgadnę hasła, ale ostatecznie brunet okazał się nawet go nie mieć, co tak swoją drogą było skrajnie nieodpowiedzialne. Nieodpowiedzialne i tak skrajnie głupie, że zaczęłam upatrywać w tym jakiś podstęp, choć właściwie nie wiedziałam, czemu miałby służyć. 

Weszłam na stronę internetową i zaczęłam przeglądać oferty pracy w kawiarni. Taka zwyczajna praca wydała mi się najodpowiedniejsza. Poza tym istniała możliwość, że jednym z klientów okaże się ktoś z otoczenia Kisaki'ego. Mógłbym wtedy zyskać jakieś informacje... Nie. Nie, nie, nie. Jeśli pozwoliłabym, by całe moje życie zaczęło kręcić się wokół jego spisków, nie pociągnęłabym zbyt długo. Po prostu znajdę zwyczajną, nudną, pozbawioną przemocy pracę.

Na poszukiwaniach spędziłam dobre półgodziny, ale ostatecznie znalazłam ofertę pracy przy centrum miasta. Idealnie. Nawet gdyby Kisaki dowiedział się, gdzie pracuję, nie wpadłby na to, gdzie aktualnie mieszkam. Te lokalizacje były zbyt od siebie oddalone. Nie żeby to było jakieś mega ważne. Ta dogodność to przypadek.

- Wiedziałem, że będziesz się dobierać do moich rzeczy - tuż za uchem usłyszałam westchnienie. Głos rozległ się na tyle blisko i na tyle niespodziewanie, że momentalnie podskoczyłam, prawie strącając komputer na podłogę.

- Skoro nie masz hasła, uznałam, że nie będziesz miał nic przeciwko - wzruszyłam ramionami. Nawet nie zauważyłam, gdy Baji wszedł do środka. Albo jakimś cudem poruszał się jak ninja, albo naprawdę myślałam za dużo. Na tyle, że mojej uwadze umknęła cała szamotanina, właściwa dla powrotów do domu.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 26, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Baji x Reader |Chcę Walczyć...| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz