Wszystko zdaje się zmierzać ku lepszemu

92 6 0
                                    

Obudziło ją przyjemne ciepło, gdy jeden z piratów wniósł ją do kabiny kapitana. Otworzyła oczy i dostrzegła parującą wannę z gorącą wodą. Och, tak się ucieszyła, że mogła się wreszcie porządnie wykąpać!

Pirat postawił ją na ziemi i odmaszerował, zostawiając ją samą z kapitanem.

-Wykąp się, a ja pójdę coś z tym zrobić – mruknął, zezując na przesiąknięty krwią rękaw koszuli.

Nie mogła mu na to pozwolić przez swoje wyrzuty sumienia. Chciała mu podziękować za opiekę i traktowanie z szacunkiem chociaż w ten sposób – delikatnym, kobiecym dotykiem, który zająłby się mężczyzną jak należy. Caterinie często zdarzało się łatać poranionych sąsiadów czy stajennych na farmie jego ojca, a nieraz i samego papę. Matka zawsze jej powtarzała, że z takimi umiejętnościami mogłaby zrobić karierę w medycynie – gdyby tylko nie była kobietą. Cóż, dzisiaj przekonała się jednak boleśnie, że widok umierającego byłby dla niej nie do pokonania.

Delikatnie chwyciła kapitana za rękę i wskazała palcem najpierw siebie, a później ranę.

-A ty dalej nie będziesz się odzywała? - mruknął, a dziewczyna szczerze się zdumiała, kiedy kącik jego ust podniósł się w uśmiechu. - Chcesz mnie zaszyć, dobrze zrozumiałem?

Pokiwała głową.

-Wyrzuty sumienia?

Zaczerwieniła się jak piwonia, na co kapitan zaśmiał się bezgłośnie.

-Czasami jesteś zimna jak lód, a czasami nie potrzebujesz nic mówić, bo wystarczy, że spojrzę w twoje oczy – tym razem mężczyzna uśmiechnął się szerzej, po czym wyszedł na moment, a kiedy wrócił, towarzyszył mu Mały Jimmy niosący tacę z prowizorycznymi narzędziami medyka.

Wilk morski opuścił pomieszczenie z nieco dziwnym wyrazem twarzy, jakby sam nie do końca wierzył, że dziewczyna może poskładać pirata lepiej niż drugi pirat.

Kapitan syknął, kiedy odkleił od rany koszulę, która ostatecznie wylądowała na podłodze. Caterina starała się nie patrzeć na jego szczupłe, ale umięśnione ciało, tylko traktować go jak kolejnego pacjenta. Zachęciła go, aby usiadł na leżance, po czym ostrożnie odkaziła ranę rumem, na co kapitan zaczerwienił się i zacisnął pięści, ale nie wydał z siebie najcichszego nawet dźwięku. Uspokajająco dotknęła jego przedramienia, przez co na jego ciele pojawiła się gęsia skórka, a mięśnie ramion napięły się, ale sam kapitan wydawał się tak bardzo pochłonięty ścianą przed sobą, że chyba tego nie zauważył.

-Uratowałaś mnie – wychrypiał znienacka, kiedy dziewczyna przygotowywała właśnie igłę do szycia. - Gdyby nie ty, ten wielkolud zmiażdżyłby mi głowę.

Ona też była mu winna podziękowania, więc dotknęła ostrożnie jego ramienia i spojrzała mu w twarz ze skruchą, na co mężczyzna uśmiechnął się lekko. Caterina oczyściła igłę i wzięła się za szycie, robiąc to tak delikatnie, jak tylko umiała, ale pacjent zdawał się to kiepsko znosić. Zachęcająco podsunęła mu więc rum pod nos, na co wziął spory łyk, ale kiedy nawet to nie poskutkowało, postanowiła go nieco podejść. Podeszła do niego bardziej od frontu, stając tuż przy nim tak, że jego kolano zaczęło wkradać się między jej nogi. Wiedziała, że to nie przystało takiej damie jak ona i matka zrugałaby ją za to od góry do dołu, ale musiała jakoś odciągnąć uwagę kapitana od tego, że bolało, więc – udając zirytowaną ubraniem, które nie pozwalało jej wystarczająco zbliżyć się do pacjenta – podciągnęła spódnicę, zrobiła nieduży krok do przodu i opuściła ją na udo mężczyzny; jego kolano właśnie dotykało jej nagiej nogi, a kiedy kapitan sobie to uświadomił, jego wzrok stał się bardzo nieobecny. I właśnie taki miała w tym fortelu cel. Nawet nie zauważył, kiedy skończyła i jeszcze raz przemyła ranę. Mężczyzna siedział jeszcze przez chwilę nieruchomo, zanim Caterina nie pokazała mu, że chciałaby się wreszcie wykąpać. Kiwnął głową, obserwując, jak pochyliła się do metalowej wanny, aby sprawdzić wodę, a kiedy napotkał jej naglące spojrzenie, dość niespiesznie zwlókł się z leżanki i wyszedł.

Dziewczyna rozebrała się i zatopiła w gorącej wodzie, zmywając z siebie krew i wszystkie złe wspomnienia z dzisiaj. Czuła, jak jej napięte mięśnie relaksowały się, a jej ciało powoli ogarniał błogi spokój. Po kąpieli wsunęła się w długą, miękką podomkę, którą ktoś jej tu zostawił. Czyżby był to kolejny ukrywany skarb? Ile jeszcze tajemnic skrywał ten statek?

Zmęczona, Caterina na moment położyła się na leżance, ale była ona tak wygodna, że dziewczyna zasnęła w ułamku sekundy. Obudziła się na dźwięk głośnego chlupotu, więc ostrożnie rozchyliła powieki i zobaczyła kapitana zanurzonego w wannie, wylegującego się w najlepsze. Obserwowała jego profil, kiedy odchylił głowę do tyłu, eksponując jabłko Adama, a kiedy jej wzrok spoczął na jego napiętej szyi, mężczyzna podrapał się dokładnie w tym samym miejscu, jakby wyczuł na sobie jej spojrzenie. Obrócił delikatnie głowę, na co zacisnęła powieki, czując się obserwowana przez kilka następnych minut, aż wreszcie, sądząc po dźwiękach, kapitan opuścił wannę. Nie śmiała otworzyć oczu, chociaż walczyła z pragnieniem ujrzenia jego nagiego ciała, bo nigdy nie widziała nikogo w stroju Adama. Przegrała, bo kiedy usłyszała szelest zakładanych ubrań, uchyliła powieki, napotykając spojrzenie kapitana. Natychmiast zaczerwieniła się jak piwonia.

-Obudziłem cię, przepraszam – powiedział, zapinając czarną koszulę. - Możesz tu spać, ja i tak dzisiaj nie zasnę.

W jego spojrzeniu wyczytała niewypowiedziany ból, a kiedy kapitał zdał sobie sprawę, że zbytnio się ujawnił, kiwnął jej głową na pożegnanie i szybko wyszedł.

Odnalezieni na oceanie /ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz