Wybuchają płomienie

139 7 0
                                    

-Caterina?

Budzący ją głos był delikatny, jakby jego właściciel bał się, że każdy ostry dźwięk mógłby ją skrzywdzić. Caterina zaczęła odzyskiwać świadomość i wkrótce zdała sobie sprawę, że ktoś mocno trzymał ją w swoich ramionach, a ona sama stała na trzęsących się nogach. A gdy zdała sobie sprawę z tego, kto to był, momentalnie otrzeźwiała.

Uniosła powieki i napotkała zmartwione, niebieskie oko. Nie była pewna, czy to nie był aby sen, nie śmiała się więc poruszyć, żeby nie spłoszyć sennego marzenia.

-Dobrze się czujesz?

Kiedy w końcu pogodziła się z myślą, że nie śniła, wszystkie bodźcie zaczęły spływać do niej ze zdwojoną siłą, przytłaczając ją. Jego dłoń spoczywająca na dole jej pleców, jego bliskość, zapach, sposób, w jaki na nią patrzył... Nic dziwnego, że kiedy spotkali się na plaży nie rozpoznała go, bo bez brody wyglądał jak zupełnie inny mężczyzna, lecz kiedy pierwszy szok minął, zaczęła odnajdywać znajome elementy. Jego szczęka była wyraźnie zarysowana, tak jak kości policzkowe, co było dla niej czymś obcym, bo wszystko to zawsze było ukryte pod jego gęstą brodą, jednak ta odmiana była naprawdę przyjemna dla oka i nie mogła się nadziwić, jak przystojnym był mężczyzną. Wszystko inne było takie, jakim je zapamiętała – zaskoczyło ją to, bo miała wrażenie, jakby oglądała go przez całe swoje życie i znała jego twarz na pamięć.

A wtedy uderzyło ją. Connor. Wrócił. Naprawdę wrócił. Był cały. Przeżył ucieczkę z fortu, uciekł ścigającym go i jego załogę żołnierzom. Caterina ostrożnie dotknęła jego policzka, który był jak najbardziej realny.

-Myślałam, że już cię nie zobaczę... - szepnęła, badając jego twarz. - Zdobyłam pieniądze, żeby was wykupić, ale kiedy dotarłam do fortu...

-Kilku członkom załogi udało się schować w tajnej ładowni, a później ostrzelali fort, dzięki czemu mogliśmy uciec – Connor wytłumaczył to nie do końca obecnym głosem, bo zapatrzony był w szklące się oczy Cateriny.

-Nie było cię trzy lata... A ja nie potrafiłam o tobie zapomnieć, chociaż próbowałam – dziewczyna przyznała się cichym głosem. - Nie chciałam cierpieć w nieskończoność, bo gdzieś we mnie rósł strach, że już nigdy się nie zobaczymy...

-Nie musisz się tłumaczyć – powiedział szybko Connor, ujmując jej twarz w dłonie, kiedy po policzkach dziewczyny pociekły łzy. - Rozumiem, przez co przechodziłaś. Nawet nie mogłaś mieć pewności, że przeżyłem atak na fort, nie mówiąc już o ucieczce angielskim żołnierzom. I nie mogłabyś mnie nawet znaleźć, kiedy odpłynęliśmy...

-Wiem – burknęła, szybko ocierając łzy. - Żyłam w niewiedzy i bezsilności i to było nie do zniesienia.

-Ale znalazłem cię, widzisz? - uśmiechnął się lekko, gładząc kciukami jej policzki. - Tylko ja mogłem coś zrobić. A nie mogłem cię tak zostawić...

Caterina załkała, wtulając się w jego dłonie. Wtedy mężczyzna przytulił ją mocno do siebie, całując w mokre od deszczu włosy, aż nieco się uspokoiła. Wreszcie, cały czas wtulając się w ciepłe ciało, uniosła ku niemu twarz, wpatrując się w Connora zapłakanymi oczami.

-Dlaczego nie zostawiłeś mnie na tamtym statku? - spytała, przybliżając swoje usta do jego. - Dlaczego nie rozkazałeś mnie zabić, tak jak reszty?

-Znalazłem twoje książki – szepnął, a jego ciepły oddech przyjemnie owionął jej twarz. - Nie mógłbym pozbawić świata osoby tak kochającej literaturę. Ucieszyłem się, że będę mógł z kimś porozmawiać o czymś tak prostym jak czytanie, bo nie odbyłem takiej rozmowy od blisko piętnastu lat...

-Oszczędziłeś mnie, bo czytałam? - Caterina mruknęła z niedowierzaniem, muskając rzęsami jego policzki.

-Po części, bo kiedy cię zobaczyłem... Zrozumiałem, że już nigdy nie powinienem wypuścić cię z rąk. A kiedy nam uciekłaś... Byłem wściekły. I zdruzgotany.

-Już nigdy nie ucieknę, obiecuję – szepnęła, na co Connor wsunął palce w jej włosy i pocałował ją mocno, przyciskając dziewczynę plecami do drzewa.

Poddając się jego pocałunkom, Caterina błądziła palcami po jego plecach, przyciągając go do siebie z coraz większym pragnieniem rozpalającym jej ciało. Drżącymi dłońmi zsunęła płaszcz z ramion Connora, na co docisnął ją miednicą do drzewa. Z cichym jękiem wbiła paznokcie w jego barki; myślała, że oszaleje, kiedy wziął ją pod uda i podrzucił, a ona objęła go nogami w pasie. Odwrócił się i kucnął, po czym położył ją na swoim płaszczu, broniąc jej ciała przed mokrym poszyciem. Nie odrywali od siebie swoich ust ani na sekundę, ale kiedy dłoń Connora płynnym, przyprawiającym dziewczynę o dreszcze ruchem przeniosła się z łydki na udo Cateriny, ta odchyliła do tyłu głowę z głośnym westchnieniem, nie mogąc się już doczekać. Poczuła lekki chłód na swoich nogach, kiedy jej sukienka została podwinięta do góry, ale nie protestowała, bo po chwili mężczyzna przykrył ją swoim ciałem. Podziwiał jej twarz, która pokryła się uroczym rumieńcem, a kiedy znalazł w jej oczach to samo pragnienie, które on odczuwał, uwolnił swoją męskość. Ostrożnie przyłożył ją do jej styku ud, na co dziewczyna przygryzła dolną wargę. Patrząc jej w oczy i odpowiednio reagując na każdą, nawet najmniejszą oznakę bólu, Connor wkrótce napotkał na przeszkodę. Pchnął mocniej, na co Caterina jęknęła cicho i uczepiła się jego ramion. Bardzo powoli wszedł do końca, czując, jak nogi dziewczyny drżą z bólu. Wreszcie zastygł i nie ruszał się przez dłuższą chwilę, dając dziewczynie czas na oswojenie się z sytuacją i nieprzyjemnym uczuciem.

Ból, który poczuła Caterina, nie trwał długo, ale jeszcze przez jakiś czas odczuwała jego resztki. Bardzo to było dziwne uczucie, być wypełnioną mężczyzną, ale musiała przyznać, że kiedy ostrożnie wycofał się kawałek, zapragnęła mieć go na powrót całego w sobie.

-Chcesz kontynuować? - spytał Connor cicho, obserwując jej reakcję na jego bardzo powolne ruchy.

Pokiwała głową, przygryzając usta, kiedy wypełnił ją ponownie. Po bólu nie było ani śladu, był już tylko Connor i ona, poddana mu całkowicie. Przyjemność, która zaczęła ogarniać jej ciało sprawiła, że zaczęła cicho pojękiwać i wzdychać, co mężczyzna przyjął z największą radością. Kochał się z nią coraz szybciej, a Caterina poczuła, że zaczęła tracić panowanie nad własnym ciałem. Kilka chwil później jej plecy wygięły się w łuk, a ona sama krzyknęła głośno; czuła swoją kobiecość zaciskającą się silnie wokół Connora, który przyciągnął ją do siebie bliżej, wtulając się w jej szyję, kiedy i on naprężył się na dłuższą chwilę. Dziewczyna czuła, jak dreszcze przechodziły przez jej ciało, a serce waliło jak szalone, aż wreszcie osiągnęła błogi spokój, kiedy legła – zdawałoby się, że bez życia – pod dyszącym ciałem kapitana. Kiedy wyszedł z niej i położył się obok, poczuła się pusta, ale wiedziała, że wkrótce znowu będzie miała go najbliżej siebie, jak to tylko możliwe.

-Czy mogę panią znowu porwać? - Connor spytał po długiej chwili, nachylając się nad Cateriną i patrząc z wesołością w jej oczy.

-A długo będzie mnie pan więził? Bo mam pewne zobowiązania...

-Obawiam się, że nie krócej niż do końca życia.

-Miałabym się związać z piratem? - musnęła jego usta swoimi, na co Connor uśmiechnął się lekko.

-Muszę zapewnić mojej wybrance dostatnie życie w świetle prawa. Zostałem więc kupcem, ale to tylko przykrywka – ugryzł ją lekko w szyję, na co zaśmiała się perliście i złożyła krótki pocałunek na jego skroni. - Czyli zgadza się pani?

-Na uprowadzenie? Oczywiście, że nie!

-Niestety ma pani ogromnego pecha, bo, widzi pani... Pirat robi to, co chce, a kiedy czegoś bardzo pragnie, wyciąga po to rękę – mówiąc to, Connor ujął twarz Cateriny w dłonie i złożył na jej ustach długi pocałunek.

Odnalezieni na oceanie /ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz