Wkracza odwaga... A może głupota?

77 7 0
                                    

Kilka dni później do jej uszu dotarła wiadomość, że kapitan planował zejść na ląd. Caterina poczuła rozpierającą ją ekscytację, ale również strach. Musiała zrobić wszystko co w jej mocy, aby uciec, tylko jak tego dokonać? Nie dałaby rady wyrwać się piratom, a do tego nawet nie była pewna, czy pozwoliliby jej choć na moment dotknąć stopami suchego lądu. Czy kapitan miał zamknąć ją w jej kajucie, kiedy będą uzupełniać zapasy?

Gdy dobijali do brzegu, dziewczyna chłonęła wzrokiem budynki i ludzi na nabrzeżu, obserwując pracujących rybaków i nie mogąc nacieszyć się myślą, że od lądu dzieliło ją zaledwie kilkanaście metrów. Ku jej rozpaczy, okazało się, że zacumowali w centrum pirackich biznesów, przez co jej szanse na posmakowanie wolności jeszcze bardziej się skurczyły. Jeśli nawet jakimś cudem udałoby jej się zejść na ląd, mogła przecież w każdej chwili trafić w ręce innych piratów, którzy mogliby nie obejść się z nią tak łaskawie.

Tęsknota za lądem musiała odbijać się na jej twarzy, bo kiedy kapitan przyszedł powiadomić ją, że ona zostaje tutaj, pilnowana przez Zręcznego Andy'ego, w jego oczach dostrzegła cień wyrzutów sumienia. Z żalem skinęła głową, po czym, ukradkiem ocierając łzy, udała się do swojej kajuty. Kiedy na statku zapadła cisza, zaczęła wprowadzać swój plan w życie – może i nie był całkowicie przemyślany, ale Caterina wiedziała, że nie miała innego wyboru.

Założyła na siebie dwie sukienki – jedną bardzo skromną, beżową, która nie rzucała się w oczy, a na nią drugą, zieloną – dokładnie tą, w której ją złapali. Kolor bardzo przyciągał uwagę, ale właśnie o to jej chodziło. Było jej piekielnie gorąco, gdy weszła na pokład, gdzie – na jednej ze skrzyń – siedział Zręczny Andy. Przeszła obok niego i oparła się o balustradę, wypatrując dziewczyny, która nadawałaby się do dalszej części jej planu.

-Nie może panienka zejść na ląd – Zręczny Andy pojawił się obok niej. - To zbyt niebezpieczne, zwłaszcza tutaj – wskazał ręką na grupę piratów, którzy właśnie zaczęli się bić. - Sama panienka rozumie.

Kiwnęła głową i zmusiła się do cichego płaczu. Kątem oka zobaczyła, jak Zręczny Andy wiercił się na piętach, przerażony i onieśmielony faktem, że płakała przy nim kobieta. Objęła się ramionami i po jej policzkach poleciały obfite łzy, na co pirat zaczął pocieszać ją niepewnie. Otarła łzy i wyprostowała się w pozie, która miała zasugerować, że mimo wszystko próbowała być dzielna, ale doskonale widziała, że Zręczny Andy był okropnie speszony i zagubiony, a ona musiała to jak najlepiej wykorzystać. Szybko odnalazła wzrokiem jakąś dziewczynę, która ciekawie przyglądała jej się z nabrzeża. W końcu co taka dama mogła robić na pirackim statku?

Caterina musnęła dłonią rękę pirata i ukradkiem wskazała na wpatrującą się w nich dziewczynę. Korsarz natychmiast się wyprostował, a Caterina skorzystała z okazji i chwyciła go za łokieć, po czym pomachała jego ręką do dziewczyny, która zaczerwieniła się i uśmiechnęła lekko, ale nie uciekła. Zręczny Andy również się uśmiechnął, na co Caterina zachęciła go gestem do dalszego działania, po czym ostentacyjnie udała się pod pokład, znowu zanosząc się płaczem. Czuła na sobie spojrzenie pirata, więc kiedy stanęła przed swoją kajutą, trzasnęła drzwiami, dając mu do zrozumienia, że zamknęła się w środku, pogrążona w rozpaczy.

Tak jak myślała, nie przyszedł tego sprawdzić, a kiedy ostrożnie wychyliła głowę nad pokład, nie zobaczyła tu nikogo. Szybko zrzuciła z siebie zieloną suknię i rozpuściła włosy, po czym – w beżowej, wtapiającej się w tłum sukience – przecięła pokład i zbiegła po trapie na ląd. Zobaczyła Zręcznego Andy'ego, kiedy rozmawiał z dziewczyną z nabrzeża, więc ruszyła w przeciwną stronę, chowając twarz przed wzrokiem mieszkańców. Nie miała czasu na rozmyślanie nad tym, jak niecnie wystrychnęła pirata na dudka, bo musiała oddalić się od statku jak najdalej. Caterina bała się, że mogłaby wpaść na któregoś z członków załogi, ale wyglądało na to, że po tak długim czasie na oceanie potrzebowali napić się rumu w portowej tawernie. Dziewczyna skupiła się więc na myśli dodającej jej otuchy, mianowicie, że kiedy już wyruszą na jej poszukiwanie, będą wypatrywać zielonej, a nie beżowej sukni.

Raz po raz zderzała się z mijającymi ją ludźmi, ktoś nawet ją zaczepiał, ale kręciła tylko głową i parła przed siebie, krążąc wąskimi uliczkami i chcąc dostać się do bardziej cywilizowanego miejsca. Nie miała pieniędzy na transport, więc musiała iść pieszo, unikając wszelkich możliwych kłopotów. Te jednak znalazły ją szybciej, niż się tego spodziewała.

Już miała skręcić w kolejną uliczkę, gdy zauważyła w niej kilku podejrzanych piratów, więc w ostatniej chwili zmieniła zdanie, oni jednak ruszyli za nią. Czuła, jak jej serce zaczęło bić szybciej, gdy kroki zaczęły się do niej zbliżać. Pomimo tego, że Caterina mijała po drodze wiele osób, wcale nie czuła się z tym lepiej. Niestety wkrótce zauważyła, że ludzie zaczęli omijać idącą za nią grupę szerokim łukiem, aż w kolejnej uliczce nie napotkała już ani jednej żywej duszy.

-Panienko – usłyszała za sobą śmiechy, a serce podskoczyło jej do gardła. - Dzie się tak spieszy, co?

Zacisnęła pięści i przyspieszyła, aby jak najprędzej wybiec za róg, gdzie będzie mogła wtopić się w tłum. Kiedy poczuła na karku czyjś oddech, puściła się biegiem przed siebie, umykając wyciągniętemu ku niej łapsku. Wbiegła wprost między ludzi, a za sobą słyszała okrzyki oburzenia, kiedy grupa piratów najwyraźniej postanowiła na nią zapolować, przepychając się przez tłum. Nie znając tej osady, biegła przed siebie, aż zobaczyła coś, co mogło ją uratować. Wbiegła do burdelu, chowając się pomiędzy zaskoczonymi dziewczynami. Caterina obserwowała z ukrycia grupę piratów, którzy wydawali się przytłoczeni taką ilością kobiet, które oblepiły ich, szukając zarobku. Uciekinierka liczyła na to, że napastnicy zapomną o niej, więc kiedy wydawali się wystarczająco pochłonięci prostytutkami, ostrożnie wydostała się na zewnątrz, gdzie oddaliła się od burdelu oby jak najdalej. Zmęczona i przestraszona, zaczęła poważnie wątpić w to, że opuszczenie statku było dobrym pomysłem, z drugiej jednak strony mogła to być jej jedyna szansa na ucieczkę.

Zbliżał się wieczór, a Caterina była głodna i zagubiona. Osada wydawała jej się większa, niż przypuszczała, a kiedy zapadł zmrok, wszystko wydało jej się jeszcze bardziej niebezpieczne. Dotarła do skraju miasteczka, gdzie pusta droga zagłębiała się w las, na którego widok postanowiła jednak przenocować w mieście. Dziewczyna błąkała się w ciemności, aż znalazła coś, co wyglądało na stajnię. Ostrożnie przecisnęła się między dwoma skrzydłami zablokowanymi łańcuchem, ciesząc się, że nie była nieco grubsza, po czym stanęła oko w oko z wielkim koniem, który zarżał niepewnie. Bardzo powoli położyła mu dłoń na wielkim nosie, na co zamrugał spokojnie, witając niespodziewanego przybysza. W kącie stajni znalazła pusty stóg siana, na którym wreszcie udało jej się zasnąć pomimo głodu i dreszczy z zimna.

Odnalezieni na oceanie /ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz