🌹 B o n u s 4

3.4K 417 41
                                    

Flora patrzyła na zawartość kubeczka w swojej dłoni i zwyczajnie nie wierzyła w to, co w nim widziała. To był już jednak trzeci test z tym samym wynikiem i nie mogła mieć żadnych wątpliwości: była w ciąży.

Ekscytacja na zmianę z małym strachem przepływały jej przez ciało, zagłuszane przede wszystkim nieopisywalną radość, którą odczuwała. Usta miała zakryte dłonią, a sama musiała usiąść na rogu ozdobionej muszlami wanny, by się uspokoić. Pisnęła sama do siebie jak mała dziewczynka; nie wierzyła, że wkrótce spełni się jej marzenie i wiedziała, że ojciec jej dziecka, Bill, też nie będzie się posiadał z radość.

Od dawna rozmawiali o założeniu rodziny, lecz od zakończenia wojny wcale im się nie udawało. I wreszcie, po tylu miesiącach, ujrzała ten wymarzony wynik, zrobiwszy test tylko dlatego, że delikatnie spóźniała jej się miesiączka. A choć było to tylko kilka dni, Flora na każdy taki sygnał reagowała z nadzieją - i nareszcie okazał się dobrym omenem.

Nie zamierzała czekać - oboje czekali już stanowczo za długo. Gdy sama się trochę uspokoiła, poprawiła krótki, różowy szlafrok, który miała na sobie, a następnie pobiegła do sypialni, gdzie czekać miał na nią jej mąż.

- Kochanie, muszę ci coś pow... - zaczęła, lecz szybko urwała, gdy zdała sobie sprawę, że ich wspólna sypialnia była pusta. Do środka przez dwa okna wpadało tylko światło księżyca, a po Billu została jedynie rozwalona pościel, pod którą go przecież zostawiła.

Florę ścisnęło w sercu. Powtarzała sobie, że przecież nic nie może się nie udać, nie tamtego dnia, gdy była tak szczęśliwa...

- Bill! - krzyknęła, odwracając się pospiesznie w stronę korytarza. - Gdzie jesteś?

Przeszedł ją dreszcz, gdy odpowiedziała jej cisza, a w głowie natychmiast pojawiły się obrazy z nocy, w której do jej mieszkania wszedł morderca. Przełknęła ślinę i prędko poszła za różdżkę, którą z ekscytacji zostawiła w łazience.

- William! - zawołała ponownie, niewerbalnie rzuciwszy Lumos. Z jakiegoś powodu obawiała się włączyć jakiekolwiek inne światło.

Nadal nie otrzymywała odpowiedzi, więc zaczęła schodzić na parter domu, modląc się w duchu o to, że nic się nie działo. Może po prostu któryś z braci Billa potrzebował jego pomocy i dlatego tak nagle wyszedł?

Flora była w połowie schodów, gdy strach zaczął ją zżerać od środka. Poprawiła chwyt na różdżce, a następnie wzięła głęboki wdech, by szepnąć:

- Homenum Revelio.

Poczuła ogromną ulgę: w domu nie było nikogo poza nią, a ktoś postury Billa znajdował się najwyraźniej tuż przed nim. Nie wiedziała, co mógł robić o tak późnej porze na zewnątrz, zwłaszcza, że noce bywały teraz mroźne, lecz najważniejsze, że po prostu był.

Przywoławszy pierwszy lepszy płaszcz, wyszła na zewnątrz, od razu czując lodowaty wiatr wiejący od strony morza. Kłuł ją w policzki, a w uszach szumiały fale rozbijające się o brzeg, brzmiące wręcz złowrogo; ona jednak patrzyła tylko na Billa, który siedział na ławce przed drzwiami i wpatrywał się w księżyc niczym w transie.

- William, co się dzieje? - zapytała od razu, bez zawahania podchodząc do niego, naciągając przy tym swój płaszcz.

Mężczyzna wzdrygnął się nieco, natychmiast odwracając się w jej stronę tak, jakby właśnie wyrwała go z hipnozy.

- Och, to ty...

- A spodziewamy się kogoś innego? - zapytała zdziwiona Flora, siadając tuż przy nim.

39 Kwiatów • Bill WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz