Bill nie dodał już nic więcej do swojej uwagi, a Flora też się nie odezwała, bo zaczerwieniła się niemiłosiernie i spuściła głowę. Była inteligentną Krukonką i zrozumiała, że mówił o niej - ale chciała o tym jak najszybciej zapomnieć, powtarzając sobie w głowie, że nie może się znowu zakochać i znowu mieć złamane serce. Zapadł moment ciszy, w czasie której Flora próbowała się skupić na azaliach przed sobą, by odrzucić swoje myśli o Billu, ale on oczywiście musiał ową ciszę przerwać.
- Wiesz co? - powiedział, kładąc dłonie na kolanach, jakby chcąc wstać. - Zgłodniałem już trochę.
- To ja mogę coś zrobić - zaproponowała od razu blondynka, jak zwykle chcąc odwdzięczyć się mu za to, że pozwalał jej zostać w jego mieszkaniu.
- Nie, nie będę cię tak wykorzystywał - powiedział Bill, kręcąc głową.
- To chyba ja wykorzystuję ciebie - zauważyła Flora, ale on ponownie pokręcił głową, jakby w ogóle nie chcąc o tym słuchać.
- Daj spokój - machnął ręką. - Słuchaj, ja znam tu wszystkie fajne restauracje w pobliżu, a ty powinnaś się trochę wyrwać od tych wszystkich myśli. Jest pora lunchu... Możemy iść do jakiejś. Co ty na to?
Po usłyszeniu propozycji Billa Flora zaczęła się bić z myślami. Z jednej strony cały czas bała się o to samo, ale z drugiej strony wiedziała, że trochę dobrego jedzenia potrafiło zdziałać cuda, więc w końcu dała się przekonać.
- Dobra, masz rację, siedzenie tutaj i użalanie się nad sobą nic mi nie da. Chodźmy - postanowiła ostatecznie, na co Bill uśmiechnął się szeroko.
Już kilka minut później znaleźli się w niewielkiej, biało-zielonej restauracji, która była niemal całkowicie zapełniona. Jeden z kelnerów zdawał się jednak poznać Billa i od razu znalazł im dosyć oddzielony stolik. Po chwili przyniósł też menu i wazon z kwiatem, który postawił na środku. Flora już chciała zacząć się oburzać w duchu, że ten kwiat robi z tego bardziej romantyczną kolację niż przyjacielsku lunch, ale zobaczyła wtedy, że był to różowy tulipan.
No jasne. Tulipan. Jasne.
- Kwiaty tutaj można zabierać do domu, więc weźmiesz go, prawda? - powiedział Bill z uśmiechem, wskazując na roślinę.
- Ta... - odparła wciąż zamyślona Flora.
- Życzycie sobie wody na czas oczekiwania? - zapytał kelner po arabsku, wyrywając dziewczyną z jej myśli.
- Nie, dziękuję, poproszę kawę - odparła mu płynnym arabskim, a Billowi opadła szczęka. On również podziękował kelnerowi i wrócił do patrzenia na nią z rozdziawionymi ustami.
- Wow - wydusił w końcu. - Nie wiedziałem, że mówisz po arabsku.
- Oj, dużo jeszcze o mnie nie wiesz, Weasley - stwierdziła Flora ze śmiechem, dumna, że mogła się wykazać jedną ze swoich umiejętności. - A nie za nic pracuję w Egipcie i Sudanie, nie? Trzeba się było dostosować.
- No to możemy w coś zagrać - zaproponował Bill, na co brew Flory wystrzeliła w górę.
- To znaczy?
- Zadajemy sobie nawzajem pytania i trzeba odpowiadać szczerze.
Flora zaśmiała się.
- Wspaniała gra - stwierdziła rozbawiona. - Ale dobra, zaintrygowałeś mnie, to zaczynaj.
- Twój patronus? - zapytał Bill.
- Motyl - odparła od razu. - Mały, ale silny. Twój największy sukces?
CZYTASZ
39 Kwiatów • Bill Weasley
Fanfiction🌹 Flora jest racjonalną i twardo stąpającą po ziemi osobą, która nie wierzy w los, przepowiednie i temu podobne brednie. Jednak po jej (niedobrowolnej) wizycie u wróżki Nenet w jej życie wstępują nagłe zmiany: zaczyna otrzymywać tajemnicze, różowe...