🌹 Ó s m y k w i a t

8.3K 1.3K 322
                                    

Oszołomiona widokiem storczyka Flora ruszyła do kuchni, by przygotować jakieś śniadanie. Lodówka Billa była na szczęście uzupełniona, a dziewczyna postanowiła zrobić omlety. Zastanawiała się, czy on już jadł i czy też przygotować porcję dla niego, ale niemal dokładnie w tym momencie usłyszała, jak ktoś bardzo cicho wchodzi do mieszkania.

Przestraszyła się na moment i nieświadomie mocniej ścisnęła różdżkę, ale zrelaksowała się, gdy sobie przypomniała, że przecież nie była teraz jedyną lokatorką. Musiała się do tego przyzwyczaić, bo praktycznie od zakończenia Hogwartu mieszkała sama, poza tym po tym ataku bała się niemal każdego dźwięku... Przygotowywała potrzebne przyrządy, gdy usłyszała, jak ktoś wchodzi do kuchni.

- O, hej, już wstałaś - powiedział Bill, a Flora odwróciła się do niego przodem i kolejny raz ją totalnie zszokował: trzymał w ręku nową donicę z kolejnym różowym storczykiem.

- Hej... - odparła zdumiona blondynka, podczas gdy Bill po prostu postawił doniczkę na parapecie i otrzepał ręce.

- Nie obudziłem cię, jak wychodziłem wcześniej?

- Nic nie słyszałam... - Flora pokręciła głową. - Jadłeś już?

- Nie, zebrałem się w pięć minut i wyszedłem, bo w Gringocie mieli wielką awarię - przyznał Bill, podchodząc do zlewu, by umyć w nim ręce. - Jeden skarbiec się zaciął i wszystkie inne też nie chciały się otworzyć, miałem strasznie dużo roboty z odkręcaniem zaklęć...

- W takim razie zrobię też omleta dla ciebie - postanowiła Flora, po czym otworzyła lodówkę za pomocą różdżki i przywołała z niej dodatkowe jajka.

- Wow - powiedział Bill, otrzepując ręce. - Chyba pierwszy raz ktoś mi robi śniadanie, odkąd wyprowadziłem się z domu... Uroki mieszkania samemu, nie?

Flora westchnęła i pokiwała głową, nie unosząc wzroku znad przygotowywanego dania.

- Coś o tym wiem... - przyznała dziewczyna, po czym wreszcie postanowiła spytać o to, co ją tak bardzo trapiło. - Co... Co cię wzięło na te storczyki?

- A, właśnie. Po prostu liczyłem, że będziesz czuła się bardziej jak w domu - odparł jak gdyby nigdy nic, usadawiając się przy malutkim stole na drugim końcu kuchni.

Flora o mało nie upuściła różdżki z zaskoczenia.

Te kwiaty są dla mnie? Przecież ja nie zostanę tu dłużej, niż tydzień...

- Poza tym, już jakiś czas temu chciałem coś tu zmienić i dałaś mi pomysł - dodał wyraźnie rozbawiony, a dziewczyna tylko przygryzła wargę. Odwróciła w końcu głowę w jego stronę.

- To miłe... Znaczy... Naprawdę nie musiałeś...

Bill wstał od małego stołu i podszedł z powrotem do dziewczyny, po czym oparł się o blat.

- Nie będę tego ukrywał, Flora. Świetnie mi się z tobą rozmawia i dziwię się, że w szkole nie zaprzyjaźniliśmy się jakoś bliżej - wyznał chłopak, a dziewczyna zaśmiała się żałośnie, spoglądając z powrotem w dół.

- W szkole? W szkole byłam sierotą życiową. Nie chcę nawet o tym pamiętać - powiedziała, kręcąc głową.

- Tak myślisz? - Bill postawił swoje ustawienie i założył ręce, uśmiechając się. - Przecież byłaś taka świetna z zielarstwa... Poza tym byłaś dla mnie taka miła i w ogóle.

- W dużej mierze nie wiedziałam, co przy tobie powiedzieć, żeby się nie zbłaźnić - przyznała Flora, otrząsając się na wspomnienie, gdy na sam widok Billa czerwieniła się jak burak i zaczynało brakować jej języka w ustach.

Zerkała na niego ukradkiem w bibliotece (sama spędzała tam mnóstwo czasu i po pewnym czasie nawet poznała jego stałe miejsce), totalnie bojąc się do niego podejść, aż któregoś dnia dostała nagłego zastrzyku odwagi i postanowiła zaproponować mu pomoc z zielarstwem. Pamiętała, że długo nie mogła się z tego otrząsnąć i przez cały miesiąc korepetycji z nim chodziła jak w skowronkach. Potem Bill zaliczył to, co trzeba było, przestali się spotykać... I wszystko się jakoś rozjechało.

- Przede mną? - zapytał zdziwiony rudzielec. - Dlaczego?

- Byłeś prefektem, na ostatnim roku i do tego miałeś parę fanek... A ja.. Byłam nikim w morzu uczniów Hogwartu. Miałam prawo czuć się onieśmielona, nie sądzisz? - zapytała, rozpoczynając smażenie pierwszego omleta. - Jeszcze wyglądałam strasznie, a to nie dodawało mi odwagi.

- Teraz naprawdę wyglądasz inaczej - przyznał Bill, przyglądając się jej z boku, po czym dodał pospiesznie:
- Znaczy, inaczej i lepiej, nie, że to źle.

- Dzięki - odparła z lekkim uśmiechem. - Ty się nie zmieniłeś, jak mówiłam... Ale to też nic złego - przyznała cicho, spoglądając na niego, a potem z powrotem na patelnię.

Nastała chwila ciszy, w której było słychać tylko skwierczenie z kuchenki, a oboje śmiali się trochę pod nosem niezręcznie co jakąś chwilę. Teraz to Bill zdawał się czuć niekomfortowo, więc to on przerwał milczenie:

- Cieszę się, że się znowu spotkaliśmy, Flora.

Wtedy blondynka uniosła wzrok znad patelni i niestety poczuła to znajome uczucie w brzuchu i w klatce piersiowej. Przyjemne, ciepłe... To samo, które pamiętała sprzed paru lat. Pokręciła głową i sama siebie lekko uderzyła w twarz, tak, żeby Bill tego nie widział.

Nie mogę się przecież w nim znowu zakochać.

39 Kwiatów • Bill WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz