🌹 D z i e w i ą t y k w i a t

8.7K 1.3K 366
                                    

Po wyjątkowo miłym śniadaniu Flora udała się do ambasady, bo to tamtego dnia miały odbyć się długo wyczekiwane negocjacje. Chciała wziąć ze swojego biura potrzebne dokumenty i w ogóle zająć się ostatnimi przygotowaniami. Spotkała na korytarzu swojego szefa, do którego uśmiechnęła się serdecznie.

- Dzień dobry, panie Fishman. Kiedy wyruszamy na spotkanie? - przywitała się, a ten uniósł wzrok znad dokumentów, które trzymał.

- Och, Flora, właśnie - powiedział mężczyzna, podchodząc do niej. z Miałem ci przekazać, ale jakoś nie miałem okazji. Nie będziesz brała udziału w negocjacjach, nie musisz nic przygotowywać.

Blondynka poczuła się, jakby ktoś uderzył ją w twarz. Mina zrzedła jej od razu, a ona sama nie wiedziała, co powiedzieć.

- A-ale jak to? - wydusiła w końcu. - Przecież... Przecież jestem pana asystentką, przygotowywałam się do tych negocjacji od miesiąca i...

- Ustaliliśmy z Gringottem, że załatwimy to w cztery oczy, nie będziesz mi potrzebna - stwierdził ambasador, machając niedbale ręką i w ogóle nie widząc, jak zraniona czuła się dziewczyna. - A czy ty wypełniłaś swoje zadanie? Przekonałaś Billa Weasleya?

Flora miała ochotę wtedy rzucić trzymanymi dokumentami w mężczyznzę i po raz pierwszy ucieszyła się, że nie wykonała swojego zadania.

- Nie - odparła od razu. - Nie miałam okazji o tym z nim porozmawiać. Ale nie sądziłam, że to będzie aż tak konieczne, bo tak dobrze się przygotowałam do tych negocjacji...

Ambasador pokręcił głową, przez co Flora się zamknęła, już całkiem zwalona z nóg.

- Powinnaś wziąć urlop, Flora, bo najwyraźniej zaczyna cię to wszystko przerastać - powiedział, delikatnie klepiąc dziewczynę po ramieniu. - Idź weź urlop na dwa tygodnie, to jest polecenie służbowe.

Te słowa już całkowicie ją dobiły. Flora zawsze wykonywała swoją pracę jak najlepiej i włożyła dużo wysiłku, by być na tym miejscu, którym była. Kariera wydawała się jej na razie jedynym priorytetem w życiu i dla niej porażka w pracy oznaczało porażkę we wszystkim. Tamto wydarzenie było dla niej ogromnym ciosem.

- Ale ja... - zaczęła dziewczyna takim tonem, jakby chciała się zaraz rozpłakać, po czym wzięła się w garść. - Tak. Do widzenia - dodała prędko i odwróciłs się na pięcie, by jak najszybciej wyjść z ambasady.

Już kilka chwil później, po zmarnowaniu dwóch godzin z dokumentami w ambasadzie, była z powrotem w mieszkaniu Billa, gdzie od razu usiadła na kanapie i załamana ukryła twarz w dłoniach.

- O, co tak szybko wróciłaś? - usłyszała gdzieś z głębi mieszkania, po czym chłopak wszedł do salonu i ją zobaczył. - Hej, stało się coś? - zapytał zdziwiony, po czym usiadł obok niej.

- Mój wspaniały szef wykluczył mnie z negocjacji, do których przygotowywałam się więcej, niż on! - zawołała żałośnie, a Bill widział, że była naprawdę przygnębiona. - Plus kazał mi wziąć wolne, bo mnie to "przerasta"! Cholera, ja traktuję swoją pracę poważnie, a nie... - tu znowu spuściła głowę, ciężko oddychając.

Billowi było jej strasznie szkoda, bo w przeciągu kilku dni spotkały ją już dwie bardzo niemiłe sytuacje - a on uważał w duchu, że dziewczyna wcale na taki los nie zasługiwała.

- Mogę coś dla ciebie zrobić? - zapytał, na co Flora zaśmiała się żałośnie.

- A możesz zwolnić ambasadora?

- Mogę go co najwyżej zaczarować - odparł Bill, wzruszając ramionami. - I... Mogę jeszcze cię wysłuchać... Albo zrobić ci herbatę.

Flora zdziwiła się sama sobie, ale się zaśmiała. Spojrzała na Billa po swojej prawej, kręcąc głową.

- Ty się chyba minąłeś z powołaniem, co? - spytała, a rudzielec znowu wzruszył ramionami, uśmiechając się szeroko.

- Nie pomagam tak każdemu - przyznał zgodnie z prawdą, bo choć rodzice uczyli go być dobrym dla każdego, to tylko Flora miała w sobie takie coś, że cały czas chciał dla niej jak najlepiej.

Gdy to powiedział, dziewczyna poczuła przyspieszone bicie serca, na czym od razu się złapała. Przygryzła wargę.

Nie bądź taki, Weasley, bo znowu zauroczę się tym samym...

- Wezmę ten urlop - postanowiła w końcu, przecierając twarz ręką. - Może gdzieś pojadę, albo po prostu wrócę do Sudanu, cokolwiek...

- Och... Jasne... - powiedział jakby rozczarowany Bill, po czym nagle wstał. - Wiesz? Mam coś, co cię chyba pocieszy - dodał szybko, po czym ruszył do wyjścia z pokoju.

Flora znowu ukryła twarz w dłoniach, zapominając o ambasadorze, bo znowu poczuła swoje serce - i bardzo jej się to nie podobało, że chyba drugi raz wchodzi do tej samej kałuży.

O nie... Musisz się stąd jak najszybciej wynieść, Dunnet, bo będziesz miała powtórkę z rozrywki... Nie...

Bill wrócił do pokoju z doniczką... Z kolejnymi różowymi kwiatami, które Flora od razu poznała.

- Kolejne kwiaty? - zapytała zdumiona, w duchu sądząc, że chyba już nie powinna być zdziwiona.

- Zafascynowałem się nimi, wiesz - stwierdził, stawiając doniczkę na stole. - Chyba będę miał nowe hobby z tymi kwiatami.

- To azalie - powiedziała Flora, przyglądając się nowym roślinom z uśmiechem. - Są piękne.

Bill patrzył, jak dziewczyna przyglądała się kwiatom z taką fascynacją, jakby patrzyła na własne dzieci i sam czuł się coraz bardziej zafascynowany nie tylko roślinami, ale i nią samą. To dlatego powiedział wtedy:

- Nie tylko one.

39 Kwiatów • Bill WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz