- Mamo, tato, to jest Flora - takie właśnie słowa wypowiedział Bill, wprowadzając swoją (w zasadzie nadal świeżo upieczoną) dziewczynę do kuchni rodzinnego domu, w której czekali na niego jego rodzice. Flora była zdenerwowana, ale przypomniała sobie swoje szkolenia z opanowywania stresu, jakich potrzebowała, gdy uczyła się negocjować. Nie powstrzymało jej to od wymyślania najgorszych scenariuszy: uświadomiła sobie, że była dziewczyną najstarszego z synów państwa Weasley, przez co spoczywała na niej pewna odpowiedzialność...
- Dzień dobry... Bardzo miło mi państwo poznać - przywitała się nadal nieco speszona dziewczyna, widząc rodziców Billa tak naprawdę po raz drugi w życiu: miała okazję ich zobaczyć, gdy niegdyś odbierali młodszych braci chłopaka z peronu.
Bliżej pary znajdował się ojciec Billa, który stał przy stole, pochylony nad wieloma papierami. Na głos swojego syna uniósł głowę i uśmiechnął się.
- Nam również - odparł od razu i wyciągnął swoją dłoń w kierunku Flory. - Artur Weasley - powiedział, a dziewczyna uścisnęła jego rękę.
- Witaj, moja droga - powiedziała pani Weasley, odłożywszy różdżkę, za której pomocą sprzątała. - Śliczna dziewczyna z ciebie - dodała z uśmiechem i również uścisnęła jej dłoń.
- Och, dziękuję... - powiedziała nieco speszona Flora, która nie spodziewała się tak pozytywnych reakcji.
- No to już, oboje siadajcie! - zawołała kobieta, wskazując na stół, przy którym (Flora szybko przeliczyła) było aż dziewięć krzeseł. - Podaję obiad!
Bill i Flora usiedli obok siebie przy stole, a naprzeciw nich usadowił się pan Weasley. Wtedy chłopakowi coś się przypomniało.
- O tato, dobrze się składa, że tu jesteś - powiedział nagle Bill. - Prawda, że Flora ze swoimi kwalifikacjami bez problemu znalazłaby pracę w Ministerstwie?
- Cóż, zależy, jakie to kwalifikacje - odparł pan Weasley, ostatecznie odrywając wzrok od swoich dokumentów. - Czym się teraz zajmujesz? - zapytał Flory.
- Jestem asystentką brytyjskiego ambasadora w Egipcie i Sudanie - wyjaśniła dziewczyna, nerwowo pocierając ręce pod stołem: Bill zauważył to i dyskrtenie położył swoją dłoń na jej.
- Naprawdę? - powiedział wyraźnie zaintrygowany pan Weasley. - To bardzo wysokie stanowisko, gratuluję. A jakie znasz języki?
- Francuski i arabski - odparła Flora, co jeszcze bardziej zdawało się intrygować mężczyznę.
- To pięknie - przyznał pan Weasley. - Na twoim miejscu ubiegałbym się o stanowisko w Biurze Brytyjskiego Przedstawiciela Międzynarodowej Konferecji Czaordziejów. Brzmi jak doskonała praca dla ciebie, bo zgaduję, że również posiadasz inne wymagane umiejętno...
- Dosyć rozmów o pracy w domu - zarządziła pani Weasley, stawiając przed Florą i Billem talerze z jakimś gorącym, pięknie pachnącym (zauważyła dziewczyna) daniem. - Smacznego, moi drodzy. Mam nadzieję, że ci zasmakuje - tu zwróciła się do blondynki - to było ulubione danie Billa, kiedy był mały.
- Mamo... - mruknął nieco zażenowany chłopak, co rozbawiło jego dziewczynę. Bill uniósł swój widelec, kręcąc głową, przez co wprawił w ruch swoje długie włosy. Pani Weasley westchnęła głęboko.
- Bill, kochanie... Te twoje włosy zaraz wpadną ci do talerza... Floro, może ty go przekonasz, żeby je ściął? - mówiła kobieta, widocznie załamana fryzurą pierworodnego syna.
- Mamo, jestem dorosły, poradzę sobie - powiedział stanowczo chłopak, zatrzymując rękę matki, którą chciała mu poprawić omawiane włosy (jednocześnie nie potrafił uwierzyć w to, że tak go zawstydzała przy Florze). Po tym spojrzał na dziewczynę wymownie, szukając ratunku. Flora miała dylemat: chciała pomóc Billowi, ale jednocześnie nie miała zamiaru podpadać jego mamie przy pierwszym spotkaniu. Doskonale wiedziała, jak ważne było pierwsze wrażenie...
- Jeśli będzie trzeba, to sama mu je zetnę, pani Weasley - powiedziała Flora z uśmiechem, na co Bill popatrzył na nią ze zdradą w oczach. Blondynka tylko pokręciła głową, wyraźnie tym rozbawiona.
Całe spotkanie przebiegło o wiele lepiej, niż Flora to sobie wyobrażała. Uznała rodziców Billa za przemiłych i wzięła sobie do serca rady pana Weasleya, który bardzo polecał jej podjęcie pracy w Ministerstwie.
Gdy wieczorem dziewczyna wychodziła z Nory, w ogóle nie potrafiła przestać się uśmiechać.
- A dokąd to? - zapytał Bill, wybiegając jeszcze przed dom, zanim Flora zdążyła się deportować.
- A do domu - odparła dziewczyna, szczerząc się, gdy do niej podszedł. - Widzimy się już jutro.
Bill wtedy niby znikąd wyciągnął zza jej ucha różową stokrotkę, a potem ją tam jej zostawił.
Flora przygryzła wargę.
Dwudziesty trzeci kwiat. Jeszcze tylko szesnaście... I ślub?
- To tak długo... - jęknął wreszcie Bill niczym pięcioletnie dziecko, opierając swoje czoło o to ukochanej.
- Wytrzymasz - odparła Flora cicho, po czym powoli zaczęła odchodzić, ale znowu jej się to nie udało.
- Czekaj, no - chłopak złapał ją jeszcze raz za nadgarstek, przyciągnął do siebie i pocałował delikatnie w usta. - Dobranoc - dodał, uśmiechając się pod nosem, gdy się wycofał.
- Dobranoc - szepnęła Flora w odpowiedzi, po czym zrobiła kilka kroków w tył i ostatecznie się deportowała.
Do domu weszła wręcz tanecznym krokiem i podekscytowana opowiedziała o wszystkim matce. Jej ojciec przysłuchiwał się ich rozmowie niespecjalnie, z nosem w Proroku Codziennym, aż wreszcie się wtrącił, gdy padły słowa roczny urlop.
- Nie podoba mi się ten chłopak - stwierdził, odrzucając gazetę na stolik w przestronnym salonie Dunnetów.
- Co? - wydusiła zdziwiona Flora, odwracając wzrok od matki i skupiając się na ojcu. - O czym ty mówisz, tato? Nawet go nigdy nie widziałeś.
- Ale to on cię namówił na ten absurdalny roczny urlop. Co to ma w ogóle znaczyć? - odparł pan Dunnet niemal z pogardą.
- On mi właśnie pokazał, że życie to nie tylko praca, tato - przekonywała Flora, jeszcze z uśmiechem na twarzy. - Poza tym, myślę o tym, żeby w ogóle wrócić do Anglii już na stałe.
- Z twoimi kwalifikacjami zostać w kraju?! - krzyknął nagle wyraźnie zdenerwowany pan Dunnet. - Nie no, on ci już całkiem namieszał w głowie! - dodał wściekle i z oburzeniem, wstając.
Mina Flory od razu jej zrzedła. Dziewczyna również wstała i zapytała z pretensją:
- A na moim szczęściu już ci w ogóle nie zależy?!
- Flora, kochanie, nie kłóćcie się... - powiedziała pani Dunnet, na marne próbując naprawić sytuację.
- Znasz go parę miesięcy, Flora! - krzyknął ojciec dziewczyny jeszcze głośniej niż wcześniej. - Za pół roku ci się znudzi, a ty zmarnujesz sobie karierę!
- Nie! - wrzasnęła Flora. - Kochałam go już dawno, ale ty nie miałeś pojęcia, bo oczywiście siedziałeś w swojej kochanej pracy! Nie zamierzam skończyć tak jak ty, ani traktować tak swoich dzieci!
Po tym blondynka wybiegła z salonu prosto do swojego pokoju i zamknęła się tam.
CZYTASZ
39 Kwiatów • Bill Weasley
Fanfiction🌹 Flora jest racjonalną i twardo stąpającą po ziemi osobą, która nie wierzy w los, przepowiednie i temu podobne brednie. Jednak po jej (niedobrowolnej) wizycie u wróżki Nenet w jej życie wstępują nagłe zmiany: zaczyna otrzymywać tajemnicze, różowe...