Tydzień później Bill i Flora postanowili wybrać się do rodzinnej Anglii i zostać tam przynajmniej do po świętach Bożego Narodzenia. Ich podróż była długa (w końcu najpierw przepłynęli promem z Egiptu do Francji, a stamtąd pociągiem prosto na peron siedem i jedna druga w Londynie), jednak żadne z nich nie narzekało. Oboje się temu dziwili, ale wspólne tematy do rozmowy im się nie kończyły.
Flora cieszyła się, że Bill nie uznał jej za wariatkę po usłyszeniu wróżby o córkach. Wręcz przeciwnie, miała wrażenie, że od tamtego momentu stał się... Bardziej czuły? Co najmniej tak, jakby już była w ciąży, choć oczywiście w żaden sposób ta opcja nie wchodziła w grę.
Rozstać się chcieli właśnie na dworcu King's Cross, bo najpierw oboje mieli zamiar odwiedzić swoich własnych rodziców.
- Wow... Trochę się czuję, jakbym przyjechała z Hogwartu - powiedziała Flora, z nostalgią rozglądając się po dworcu. - Byłam wtedy sierotą życiową, ale i tak trochę tęsknię za szkołą - dodała, ponieważ znajome miejsce zbudziło w niej wspomnienia.
- Niedługo tam wrócimy - zapewnił ją Bill, obejmując ją ramieniem. - Może wyrwiemy się do biblioteki i pouczymy się zielarstwa? - dodał, na co Flora uderzyła go lekko w brzuch.
- Przestań - powiedziała, kręcąc głową i jednocześnie uśmiechając się pod nosem.
- To co? Będziemy w kontakcie? - zapytał Bill, tym razem stając naprzeciw niej.
- Będziemy - odparła mu i, sama nie wiedząc, skąd brała na to tyle odwagi, pocałowała go w usta. Dla Billa było to bardzo miłe zaskoczenie, na które zareagował szerokim uśmiechem.
Po tym Flora zmniejszyła swoją ogromną walizkę na tyle, by móc włożyć ją do swojej kieszeni. Następnie zaczęła iść w kierunku wyjścia na mugolską część dworca, co bardzo zdziwiło chłopaka.
- Gdzie ty idziesz? - zapytał zdezeorientowany.
- Nie mogę się deportować - odparła mu Flora. - Rodzice mieszkają w mugolskiej dzielnicy, bo wiesz, moja mama to mugolka, nawet nie mam gdzie się pojawić, na mieszkaniu są rzucone zaklęcia obronne. Pojadę chyba mugolskim autobusem... Już zapomniałam, jak wygląda Londyn, a to w końcu moje miasto.
- Ma sens - stwierdził Bill, kiwając głową. - To do... Niedługo.
Flora odpowiedziała mu tym samym i już chciała ruszyć dalej, gdy Bill jednak ją dogonił i ostatni raz pocałował.
Zaraz po tym deportował się do swojego domu, w którym, jak się okazało, znajdowała się tylko jego mama, Molly.
- Och, Bill! Co za miła niespodzianka! - zawołała kobieta, od razu czule obejmując swojego najstarszego syna, zanim w ogóle pozwoliła mu wejść do środka domu. - Tata też się ucieszy, że przyjechałeś, skąd ta nagła wizyta? Wejdź, wejdź, zjesz coś!
Bill nawet nie zdążył jej nic odpowiedzieć, bo kobieta mówiła jak najęta. Dopiero gdy zaprowadziła go do kuchni, pozwoliła mu się odezwać.
- Przyjechałem na trochę dłużej, mamo. Trochę się u mnie pozmieniało - wyjaśnił chłopak, lekko się uśmiechając.
- Ale co? Bo te twoje włosy... - Molly spojrzała z dezaprobatą na długie włosy syna, które miał tamtego dnia rozpuszczone. - No i ten twój kolczyk... Na pewno nie chcesz ich zmienić? Skarbie, przecież nie znajdziesz dziewczyny, której się to spodoba.
- Tak się składa, że już taką znalazłem - odparł Bill, uśmiechając się jeszcze szerzej niż wcześniej. Na te słowa Molly niemal upuściła swoją różdżkę, za której pomocą układała naczynia.
CZYTASZ
39 Kwiatów • Bill Weasley
Fanfic🌹 Flora jest racjonalną i twardo stąpającą po ziemi osobą, która nie wierzy w los, przepowiednie i temu podobne brednie. Jednak po jej (niedobrowolnej) wizycie u wróżki Nenet w jej życie wstępują nagłe zmiany: zaczyna otrzymywać tajemnicze, różowe...