🌹 P i ą t y k w i a t

8.8K 1.3K 307
                                    

Po wyjściu Leah i Charliego Flora jeszcze długo zastanawiała się nad tym, skąd różowa lilia znalazła się na jej wycieraczce. Odrzuciła pomysł z Billem - przecież on nawet nie wiedział, gdzie ona mieszkała. Zresztą, po co miałby jej przynosić kwiaty?

Chyba, że był to kolejny chwyt Gringotta, a lilie magicznie pojawiały się na progu każdej pracownicy ambasady. Flora uznała to za najbardziej prawdopodobną wersję, a zresztą miała zamiar zweryfikować jej prawdziwość jeszcze tego samego dnia, gdy została wieczorem wezwana do ambasady.

- Cześć, Edith - powiedziała Flora do czarnowłosej okularnicy tuż po wejściu na korytarz, na którym znajdowały się najważniejsze biura.

- Cześć, cześć Flora - odparła Edith, oparta o kremową, marmurową ścianę korytarza i najwyraźniej pochłonięta dokumentami, które trzymała. - Gotowa na jutrzejszą imprezę? - zapytała, nie odrywając wzroku od kartek.

- Nawet mi nie mów - odpowiedziała Flora, wzdychając, gdy przypomniała sobie o swoim nadal niewykonanym zadaniu. - Wolałabym już po prostu przejść do negocjacji i mieć to wszystko z głowy. Nie wiesz, po co mnie przywołali?

- Masz w swoim biurze jakieś dokumenty do wypełnienia - wyjaśniła brunetka.

Flora już miała zamiar otworzyć duże, białe drzwi od swojego biura, gdy zatrzymała się z ręką na klamce.

- Edith, dostałaś dziś jakieś kwiaty? Lilię, konkretnie? - zapytała współpracowniczki, spodziewając się pozytywnej odpowiedzi.

Okularnica po raz pierwszy oderwała spojrzenie od papierów i pokręciła głową.

- Niestety nie - stwierdziła smutno. - A szkoda, te kwiaty co nam dali były piękne. No i ten chłopak, co je rozdawał... Przystojny, nie?

Flora słuchała okularnicy z zaskoczeniem. Jak to nie dostała żadnych kwiatów? To skąd ta lilia?

- Ta, ta... - powiedziała zamyślona blondynka, gapiąc się tępo na drzwi.

- Nie próbuj mi wmówić, że tobie się nie podobał, widziałam, że z nim gadałaś - zauważyła Edith, na co Flora machnęła niedbale ręką.

- To tylko mój znajomy ze szkoły - odparła blondynka obojętnie, w głowie nadal myśląc o pochodzeniu tajemniczej lilii.

- Serio? - zapytała zdziwiona i podeszła bliżej do Flory. - To mogłabyś mnie z nim zapoznać, nie? Bo jeśli mam być szczera, to dawno nie widziałam kogoś, kto mi się tak spodobał.

Flora zmierzyła ją wzrokiem. Jeszcze tego brakowało, żeby bawiła się w swatkę, gdy to ona musiała porozmawiać z Billem i przekonać go na ich stronę w negocjacjach, w których Edith nawet nie będzie brała udziału. Lubiła okularnicę, ale z tym jakoś czuła się niedobrze.

Przypominało jej się, jak całkiem spora grupa dziewcząt prosiła ją o to samo, kiedy zaczęła pomagać Billowi z zielarstwem. Strasznie ją to irytowało, zwłaszcza, że to wtedy zaczynał się jej najbardziej podobać... A tłumy innych chciały jej tylko użyć jako most prowadzący prosto do niego.

- Zobaczymy, jak to jutro wyjdzie - stwierdziła Flora i w końcu otworzyła drzwi swojego biura, a tam spotkało ją kolejne zaskoczenie.

Po lewej, na jej białym biurku, stał wazon z (oczywiście) różowym tulipanem. Dziewczyna zamknęła za sobą drzwi i gapiła się na kwiaty jak na coś z kosmosu. Znowu jakieś nieznanego pochodzenia?

Podeszła do nich i zauważyła, że chyba stały tam już jakiś czas, bo były jakby nieco rozwinięte. Przy wazonie leżał biały karnecik, na którym narysowana była tylko szeroko uśmiechnięta buzia.

- O co z tym wszystkim chodzi? - zapytała Flora samą siebie, patrząc na karnet wielkimi oczami.

Kolejny kwiat tego samego dnia sprawiał, że była coraz bardziej zdezorientowana. Kto zostawiłby jej kwiaty w biurze? Kto wiedział, że tam w ogóle było to jej biuro?

Dziewczyna starała się znaleźć pozytywy. Kochała kwiaty i na pewno doceniłaby kogoś, kto by ją nimi obdarowywał z własnej woli. Z radością powąchała otrzymanego tulipana, uśmiechając się sama do siebie. Tylko nawet nie miała pojęcia, komu za niego podziękować...

Flora usiadła przy swoim biurku z zamiarem wypełnienia odpowiednich dokumentów. Choć teoretycznie powinna była skupić się na dokładnym wypisaniu wszystkiego, o co ją proszono, co chwilę zerkała na kwiat. Miała zamiar zabrać go ze sobą i wsadzić do wazonu... W którym były już goździk, dwie róże i lilia, wszystkie w identycznym kolorze.

Dokumentów było o wiele więcej i gdy Flora wracała do domu, zrobiło się już dosyć ciemno. Wchodziła powoli, spokojnie, mugolskim wejściem, w którym musiała się czasem pokazywać na dowód, że tam mieszkała. Korzystała z ciepłego wieczora, ciesząc się z tulipana z karnetem jak głupia, choć jeszcze bardziej niż szczęśliwa, czuła się zdezorientowana.

Flora nie miała pojęcia, że gdy wchodziła spokojnie do swojego mieszkania, ktoś po cichu ją obserwował, nie dając w żaden sposób zdradzić swojej obecności. W ciszy czyhał i oczekiwał na dobry moment, by zaatakować...

39 Kwiatów • Bill WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz