- No i co? co się dzieje? - spytał niecierpliwie Neville, stojący na samym tyle grupki, wyglądającej zza rogu kiosku. Tak się niefortunnie złożyło, że – jak zwykle – nie dopchał się na przód, a ponieważ nie wyróżniał się wśród swoich przyjaciół szczególnym wzrostem, nie widział dosłownie nic.
- Gapią się na siebie, jak ci idioci – stwierdził Seamus, śmiejąc się prosto w ucho Padmy. Ta trzepnęła go, na co on zaraz się uspokoił.
- O, o! - pisnęła nagle Krukonka.
- Co? Co się stało??? - znów zapalił się Longbottom.
- Podała Harry'emu dłoń i się lekko uśmiechnęła. Chyba zaraz się też popłacze, bo ma taką twarz, jakby się na to gotowało – podsumował krótko i zwięźle Ron, zbyt zajęty obserwacją pary z naprzeciwka, by dodać coś więcej.
- Cicho, Ronald! - uciszyła przyjaciela Hermiona nieskutecznie próbując ukryć rozgorączkowanie. Wszyscy na tyle dobrych pozycjach, by cokolwiek dojrzeć, wpatrywali się chwilę w ciszy w kontemplującą siebie nawzajem bez słowa parę.
- Harry...? - usłyszał nagle Neville. To głos Cho rozbrzmiał nagle w trzymanym przez Granger uchu dalekiego zasięgu.
- Em... Cho... Ja... - odezwał się niemrawo wspomniany. - Em... Jak się... Jak się czujesz...?
Padma pisnęła i ścisnęła mocniej ramię Luny, która z łagodnym uśmiechem stała z Weasley'em po rękę i patrzyła na obrazek, który głowy kolegów Longbottomowi zasłaniały.
- Co się...? - zaczął Neville.
- Przytuliła go! Na początku chyba nie była pewna, czy powinna, ale ostatecznie się zdecydowała! - triumfowała Padma, jakby odniosła jakieś zwycięstwo.
- Noż, Harry, uściśnij ją, a nie stój jak kołek! - narzekał Ron, jak kibic podczas meczu. - O, tak lepiej.
- Tylko niech lepiej uważa na sznurek – zaniepokoiła się Hermiona.
- Chyba uważa – ocenił Seamus. Znów zapanowała chwila milczenia.
- Myślałam, że o mnie zapomniałeś... - jęknęła Cho z ucha płaczliwym głosem. - Tyle się wydarzyło i... Potem w ogóle się nie pojawiłeś i... Tak mi głupio i...
- Boże, niech Harry tylko nie odwali czegoś głupiego, błagam – modlił się Ron, zamykając oczy i składając, jednak natychmiast został uciszony przez zdenerwowane „ćśśśś!" reszty grupy obserwatorów.
- Już wszystko dobrze, Cho... - zaczął Harry, ale urwał nagle i zapanowała chwila ciszy. - ...głupio ci...?
- Tak... Nie wiem, co myśleć... - pisnęła Krukonka.
- Ja też nie – zmieszał się Harry. - czyli przyznajesz rację, że Hermiona miała prawo rzucić na Edgecombe tę klątwę?
- Co? - zdumiała się z kolei Chang. Ron strzelił sobie z otwartej dłoni w twarz, Hermiona zacisnęła usta w wąską linię, Luna zachmurzyła się, Padma jęknęła z rezygnacją, gdy reszta towarzystwa powtórzyła słowo wypowiedziane cicho przed chwilą przez dzierżawczynię serca ich przyjaciela.
- No, pamiętasz, pokłóciliśmy się kiedyś... A ty teraz mówisz, że ci głupio i... - zaczął Harry, dziewczyna przerwała mu wyraźnie zdenerwowana:
- Harry! - pisnęła. - Naprawdę po tym wszystkim, co się wydarzyło, znów wspominasz naszą kłótnię? Tylko po to tu przyszedłeś?! Żeby zobaczyć złamaną sierotę życiową, która jest teraz już zmuszona do przyznania tobie jakichś głupich racji?! - W głosie dziewczyny było słychać wyraźny ból i przemęczenie. Swoim zwyczajem najpierw dał jej nadzieję, a potem w imię swojego widzi-mi-się wszystko zagmatwał i poprzekręcał. Razem z nią pielęgnował różę, by potem pomóc jej wzrosnąć w plątaninę cierni, która raniła i rozdzielała złączone we wspólnej pracy ręce obojga ogrodników. Uprzytomniwszy to sobie, Neville stwierdził, że chyba zaraz ze zdenerwowania pójdzie kupić dla Harry'ego jakiś ładny kwiat pojednania. Może to by otrzeźwiło tego czasami tak bardzo ślepego na wszystko poza własnymi okularami chłopaka. Hmm, może to właśnie źle dobrane okulary powodowały wszystkie problemy...?
CZYTASZ
Burza Sprawiedliwości
Fiksi PenggemarAlternatywna rzeczywistość, w której II Wojna Czarodziejów poza wiciami szlamcowników jest poprzeplatana naelektryzowaną siecią intryg. Burza nadchodzi. Niektóre nici zerwą się, inne zaczną parzyć wszystkich dookoła. Wszystko zależy od rozdania kart...