Patrzyłam na blondyna przed sobą. Był ubrany w czarny garnitur i patrzył na mnie zawzięcie. Wyglądał pięknie. Auroro stop! To Malfoy. Hermiona ci mówiła coś o nim.
- Wredy powiadasz? - uśmiechnął się lekko.
- Tak. Arogancki i irytujący też. - uśmiechnęła się chytrze.
- Auć zabolało. - złapał się teatralnie za serce i usiadł koło mnie. - Jestem Malfoy, Draco Malfoy.
- Autora Adams. - spojrzałam przed siebie - Nie boisz się, że ubrudzisz się szlamem?
- Nie. Dziś mam dzień dobroci.
- Mam się czuć zaszczycona? - spojrzałam na niego z delikatnym uśmiechem. - Słynny Draco Malfoy rozmawia i siedzi z dziewczyna z rodziny mugoli.
Pokręcił głową rozbawiony i spojrzał przed siebie. Przyjrzałam się jego profilowi i odruchowo przygryzłam wargę. Idealnie zarysowana szczeka. Ten chłopak to chodzące cudo. Westchnęłam i również spojrzałam przed siebie. Było cicho, spokojnie i ciepło. Było idealnie. Cieszyłam się ciepłą pogodą i nawet jego towarzystwem.
- Czemu nie lubisz takich jak ja? - zerknęłam na niego.
- W sensie? - również na mnie spojrzał.
- Wiesz. Czarodziei brudnej krwi jak wy to uwarzacie. Każdy jest taki sam.
- Od dziecka mam to wpajane.
- Jak to? - zmarszczyłam brwi.
- Nie ważne. Koniec tematu. Nie chce o tym mówić. - machnął ręką. - Szlamy nie powinły tu się uczyć i tyle.
Zabolało. Otwarłam szeroko oczy i patrzyłam na niego z bólem w oczach. Przymknęłam oczy i wzięłam dwa wdechy aby się uspokoić. Otwarłam oczy i posłałam mordercze spojrzenie chłopakowi. Wstałam szybko z ławki i skierowałam się do wejścia do zamku. Chłopak nawet za mną nie poszedł. Jedynie co usłyszałam to jego przekleństwa. Szlamy nie powinły tu się uczyć i tyle. Zabolało i to bardzo. Pieprzony Malfoy.
***
Siedziałam w Pokoju Wspólnym Gryffonów i patrzyłam w ogień. Jest piękny. Te skaczące płomienie. Spojrzałam na pierwszaków jak siedzą i grają w szachy czarodziejów. Są urocze.
- Czemu sama siedzisz? - usłyszałam.
- Lubię samotność. - uśmiechnęłam się w stronę chłopaka.
- Nie zawsze jest fajna. Fajnie mieć kogoś obok i z kimś porozmawiać.
- Harry? - posłałam mu słaby uśmiech.
- Tak Auroro? - złapał mnie za rękę.
- Czy ja jestem dziwna?
- Skąd ten pomysł? - zmarszczył brwi.
- A tak jakoś pytam. Bo czuje, że tu nie pasuje. Tak o nagle się pojawiłam w waszym świecie. Cały czas się uczyłam w domu, a teraz jestem tu. Czy ja dam sobie radę?
- Auroro. Pamiętaj, że masz nas. Zawsze będziemy i ci pomożemy.
- Dziękuje Harry.
Oparłam głowę o ramie chłopaka i patrzyłam dalej w kominek. Szlama. Po głowie chodziło mi tylko te słowo. Staraszne slowo. Westchnęłam i wtuliłam się bardziej w chłopaka. Harry zawsze mnie wspierał. Zawsze był przy mnie. Kochałam go bardzo. Ale nie jak chłopaka, tylko jak brata.
- Cześć wam! - do pokoju weszła Hermiona i Ron.
- Cześć. - uśmiechnęłam się i wtuliłam w Harrego.
Wszyscy rozmawialiśmy na różne tematy. Cieszyłam się, że tu jestem. Po dobrych dwóch godzinach ruszyłam z Hermiona do naszego pokoju i poszłyśmy spac.
Ale najgorsze jest to, że gdy poszłam spać to nawiedzały mnie szaroniebieskie tęczówki.
CZYTASZ
Just (not) friend
FanfictionNowa osoba dołącza do Hogwartu. Osoba która zmieni wszystko w życiu czarodziei jak i mugoli. Osoba która pierwszy raz uwierzy w miłość.