Rozdział 5

93 3 0
                                    

Staliśmy wszyscy przy swoim stoliku i nikt się nie chciał odezwać. Musimy zrobić ten eliksir. Odkaszlnęłam i spojrzałam na nich.

- Robimy tak. - odezwałam się. - Chłopaki idźcie po składniki, a ja i Hermiona przygotujemy stanowisko.

- A dlaczego ty dyrygujesz nami? - założył ręce na piersi blondyn.

- Bo ja w przeciwieństwie do ciebie coś rozumiem z tego. - uśmiechnęłam się wrednie.

- Dalej Draco chodź po składniki. Nie warto zadzierać z tą tygrysicą. - zaśmiał się Blaise, gdy Malfoy nic nie odpowiedział na mój komentarz.

Razem z Hermiona szykowaliśmy wszystkim kociołki i sprzęty, a chłopaki przynosili składniki. Każdy sam musiał zrobić wywar ale mogliśmy sobie pomagać na wzajem. Otwarłam nasze książki na odpowiedniej stronie i przeczytałam recepturę.

1. Wlej do kociołka piołun.
2 Dodaj sproszkowany korzeń asfodelusa.
3. Zamieszaj dwa razy w prawo.
4. Dodaj sok z fasoli korzenia waleriany.
5 Zamieszaj siedem razy w lewo.

Ja bym zmieniła tą recepturę. Wzięłam pióro i zaczęłam zmieniać wpis. Herniona dziwnie na mnie patrzyła jak to robiłam.

1. Fasolę z korzenia waleriany należy zmiażdżyć srebrnym sztyletem, nie ciąć. Bardziej efektywnie uwalnia soki.
2. Sok z fasoli powinien zawierać trzynaście kropel, a nie dwanaście.
3. Zamieszaj w lewo i w prawo, siedem razy zamiast raz.

- Jesteśmy szefowo. - odparł Zabini. - To zabieramy się za wywar?

- Tak ale róbcie to co ja wam każe. - zamknęłam im zaklęciem książki.

- Czemu mamy się ciebie słuchać? - warknął blondyn.

- Utkaj. - warknęłam na niego - Chociaż raz nie zachowuj się jak księżniczka.

- Jak śmiesz...

- Zamknij się i mnie słuchaj! - krzyknęłam i uderzyłam ręką w stół.

Blondyn się uciszył i obrażony zaczął mnie słuchać. Rozdzieliłam zaklęciem każdemu składniki i wzięłam do ręki książkę. Zaczęliśmy robić.

- Nie tnij tego. - wskazałam na fasolkę. - Czemu nie robisz tego jak każę.

- Bo ci nie ufam Adams. - syknął i spojrzał na mnie.

- Zmiażdż to. Ponieważ bardziej uwalnia soki.

- Czemu mu podpowiadacz, jeśli cię nie słucha? - zmarszczyła brwi Hermiona.

- No... Szkoda mi debila. - wzruszyłam ramionami i robiłam dalej mój wywar. - Ten sok to zróbcie trzynaście kropli. A jak będziecie mieszać to siedem razy w lewo i prawo.

Dodałam ostatnia krople i zaczęłam mieszać. Szło mi to dobrze, nawet bardzo dobrze. Mam wrodzony talent w warzeniu eliksirów. Nagle mój wywar zmienił kolor na przezroczysty. Skończyłam.

Starłam pot z czoła i usiadłam na krześle. Wszyscy skończyli z mojej grupy. Nagle podszedł do nas profesor i zaczął sprawdzać nasze wywary. Spojrzał na nas zszokowany.

- Pierwszorzędne. - zmarszczył brwi - Jakim cudem? Jak wam się to udało?

- To dzięki Aurorze. - wskazał na mnie ręką Blaise. - Ona kazała nam robić inaczej ten wywar. Nie wiem jakim cudem zna ten przepis ale jestem pod wrażeniem.

- Ja również panie Zabini. Wiec wiem komu przydzielę fiolkę z płynnym szczęściem. Dziesięć punktów dla Gryffindoru oraz Slytherinu.

Po lekcji eliksirów wyszłam zadowolona z sali. Zdobyłam płynne szczęście. Ruszyłam zadowolona na kolejna lekcje, która jest Historia Magii. Najnudniejsza lekcja jak nie wiem. Profesor Binss nas zanudzał na tych lekcjach.

- Dziś będziemy rozmawiać o Wojnach olbrzymów.

Jęknęłam niezadowolona i położyłam głowę na ławce. Tak nudny temat, że nie wiem. W domu go przerabiałam i myślałam, że zasnę.
Hermiona jak to Hermiona słuchała i wszystko zapisywała, natomiast reszta uczniów spała.

- Panna Adams nam powie o wojnie olbrzymów. - odezwał się do mnie profesor.

- Wojny olbrzymów to wojny prowadzone między olbrzymami w czarodziejskim świecie, które miały dość duże znaczenie historyczne. Odbywały się one do XIX wieku. - powiedziałam i opadłam znowu na ławkę.

- Bardzo dobrze. Pięć punktów dla Gryffindoru.

Zabijcie mnie błagam. 

Just (not) friendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz