Rozdział 33

37 3 0
                                    

Uciekam i rzucam kolejne zaklęcia. Niech to się w końcu skończy. Ja nie chcę tak żyć. Ja chcę aby ta woja nie skończyła. Zobaczyłam leżącego na kamieniach Nevilla. Podbiegłam do niego i sprawdziłam mu puls. Żył. Odetchnęłam z ulgą i wzięłam ten miecz. Zaczęłam go oglądać i nagle usłyszałam syk węża. Pełzł na Hermionę i Blaisa. Pobiegłam szybko do nich i odcięłam wężowi głowę. Rozpłynął się w powietrzu. To był horkruks.

- Wygraliśmy. - powiedziałam im.

Razem pobiegliśmy na dziedziniec. Harry zabił właśnie Voldemorta. Uśmiechnęłam się ale nagle uśmiech mi znikł gdy przypomniałam sobie, że nie ma GO. Nie ma mojego Draco. Zostawił mnie znowu. Znowu mnie porzucił. Spojrzałam na wszystkich z udawaną radością.
Poszliśmy na most. 

- Co zamierzasz zrobić z Czarna Różdżka? - spytała Hermiona.

- Różdżka należała do Dumbledora.- zaczął Harry - Później do Dracona jak rozbroił Dumbledora na wieży astronomicznej. Voldemort myślał że należy ona do Snape'a. Dlatego go zabil. Do czasu jak rozbroiłem Dracona w Dworze Malfoy'ów.

- Ci masz. - szepnęłam.

- Jest moja. - uśmiechnął się i zaczął obracać różdżkę w ręce.

- Byłbyś potężny Harry. - odparłam.

Harry podszedł do końca mostu i złamał różdżkę. Patrzyłam ze zdziwieniem na niego. Byłby potężny mając ją. Zielonooki objął mnie ramieniem i zaczął iść przed siebie. Nie wieże w niego. Zasmialam się cicho i szliśmy przed siebie. Ciekawe co los nam przyniesie. Wygraliśmy wojnę. Wiem, że wrócę do domu i tak zrobię.

•••

Stanęłam przed domem i wzięłam głęboki wdech. Całe zaklęcie chroniące zdjęłam i zapukałam do drzwi. Drzwi od razu się otwarły. Tym razem tata wziął mnie w ramiona. Zaniosłam się dużym płaczem. Tak tęskniłam i tak się bałam. Tata wziął mnie na ręce i zaniósł do salonu. Usiadł na kanapie, a ja jak mała dziewczynka wtuliłam się w niego. Nagle nie wiem kiedy zasnęłam z wykończenia.

Obudziłam się w moim ciepłym łóżku. Wstałam szybko i o dziwo w piżamie zbieglam do kuchni. Siedzieli tam z uśmiechem i szykowali śniadanie. Znaczy tata siedział przy stole i czytał gazetę, a mama szykowała śniadanie.

- Część wam. - usiadłam koło taty.

- Część córciu. - ucałowała mnie mama w czoło. - Wygraliście?

- Tak. - uśmiechnęłam się. - Wygraliśmy.

Poczułam kolejne łzy w oczach. Wygraliśmy, ale ja i tak przegrałam. Przegrałam walkę sama z sobą. Najadłam się i wzięłam ciepła herbatę do siebie do pokoju. Zamknęłam drzwi zaklęciem i odłożyłam herbatę na stół. Już go nie zobaczę. Wyciągnęłam pergamin i zapisałam list do Hermiony.

„Przepraszam cię za wszystko Miona. Za moje zachowanie i w ogóle. Ale ja już nie daje rady. Jego już nie ma. Zostawił mnie. Jeszcze raz przepraszam ale muszę to zrobić. Życie bez niego jest jak żyć bez powietrza. On był moim życiem. Kocham was
                      Aurora"

Przekazałam list sowie i pocałowałam ją w główkę. Gdy sowa wyleciała to sięgnęłam z szafki fiolkę z eliksirem. Nalałam zawartość fiołki do herbaty i usiadłam na łóżku. Wzięłam parę wdechów i zaczęłam pić herbatę. Nagle zaczęłam być senna i było mi duszo. Opadłam na łóżko, a z rąk wypadła mi szklanka. Czułam jak moje oczy robią się senne. Popełniłam błąd ale moje życie bez niego to nie życie.

Słyszałam pukania w drzwi. Znaczy nie płukania, a walenia w nie. Krzyki i płacz. Co ja zrobiłam? Nie mogłam już cofnąć czasu. Odpłynęłam.

- Zabini, pomóż mi z nią!

Just (not) friendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz