Blondyn patrzył na mnie jak na kosmitkę. Wiedziałam, że nie zrozumie. Chciałam się oddalić ale złapał mnie za rękę i przyłożył sobie do piersi. Jego dotyk mnie parzył. Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam mu w oczy.
- Słyszałam, że ktoś dla ciebie ważny stracił pamięć. - szepnęłam i nie mogłam oderwać wzroku od jego pięknych oczu.
- Zgadza się. - wychrypiał.
- Walcz o to aby sobie przypomniała. - pogładziłam go po policzku - Wystarczą wspomnienia i sceny co razem przeszliście.
Odsunęłam się i poszłam na dół. Zostawiłam za sobą chłopaka w którym się chyba zakochałam. Z uśmiechem na ustach ruszyłam do pokoju wspólnego. Nikogo nie spotkałam. Pewnie są na imprezie u Ślizgonów. Opadłam na łóżko i zasnęłam.
Następnego dnia pierwsza moją lekcja były eliksiry. Ruszyłam radosnym krokiem na te lekcje. Oparłam się o ścianę i czekałam na resztę. Zaczęłam nucić sobie jakąś melodie. Nie wiem skąd ją znam ale w głowie mam jak ktoś ją gra na pianinie. Koło mnie po pewnym czasie oparł się Blaise. Patrzył na mnie dziwnie. Nie mogłam odgadnąć jego wyrazu twarzy.
- Skąd znasz tą melodie? - spytał mnie.
- Nie mam pojęcia. - zaśmiałam się. - Ale czuję, że jest zapisana gdzieś głęboko w moim sercu.
Pokiwał głową i spojrzał wymownie na Hermionę. Nagle do sali wszedł profesor Slughorn. Spojrzał na nas z uśmiechem i zaczął prowadzić lekcje. Lekcja się mi dłużyła, a ja czułam na sobie wzrok blondyna co mi nie ułatwiało myślenia na lekcji. Jęknęłam niezadowolona i posłałam chłopakowi wkurzona spojrzenie, on jedynie się wrednie uśmiechnął. Pokazałam mu środkowy palec, a on mi również go pokazał ale dołożył do niego palec wskazujący i uniósł go ku górze, jakby miał robić komuś palcówkę. Skrzyżowałam nogi na stojąco i czułam, że się rumienie. Co ten chłopak ze mną robi. Odchrząknęłam i uniosłam rękę do góry.
- Tak panno Adams? - spytał mnie profesor.
- Panie profesorze. - poprawiłam włosy - Czy będziemy coś dziś robić w parach? Czy tylko będziemy omawiać ten eliksir. Był on omawiany rok temu.
- W rzeczy samej panienko. - klasnął w dłonie - Będziemy go dziś przyrządzać. Podzielę was w pary. Tak jak byliście rok temu. Czyli ty panno Adams z panną Granger i Zabinim i Malfoy'em.
Zmarszczyłam brwi bo sobie nie przypominam tego abym z nimi w parze była. Z zaskoczona miną ruszyłam do stanowiska moich partnerów. Stanęłam obok blondyna, a Miona na przeciwko nas z Zabinim. Uszykowaliśmy składniki i zaczęliśmy robić.
- To jak to robimy szefowo? - spytał mnie Zabini, a ja się uśmiechnęłam.
- Robimy tak jak w książce, ale nie mieszamy najpierw w prawo. Tylko w lewo.
- Czemu mamy się ciebie słuchać? - warknął blondyn.
- Ponieważ jako jedyna to rozumiem. - zaśmiałam się i poczułam kolejne ukłucie w głowie.
- Tak ale róbcie to co ja wam każe. - zamknęłam im zaklęciem książki.
- Czemu mamy się ciebie słuchać? - warknął blondyn.
- Utkaj. - warknęłam na niego - Chociaż raz nie zachowuj się jak księżniczka.
- Jak śmiesz...
- Zamknij się i mnie słuchaj! - krzyknęłam i uderzyłam ręką w stół.
Blondyn się uciszył i obrażony zaczął mnie słuchać. Rozdzieliłam zaklęciem każdemu składniki i wzięłam do ręki książkę. Zaczęliśmy robić.
- Nie tnij tego. - wskazałam na fasolkę. - Czemu nie robisz tego jak każę.
- Bo ci nie ufam Adams. - syknął i spojrzał na mnie.
- Zmiażdż to. Ponieważ bardziej uwalnia soki.
- Czemu mu podpowiadacz, jeśli cię nie słucha? - zmarszczyła brwi Hermiona.
- No... Szkoda mi debila. - wzruszyłam ramionami i robiłam dalej mój wywar. - Ten sok to zróbcie trzynaście kropli. A jak będziecie mieszać to siedem razy w lewo i prawo.
Spojrzałam na blondyna i kiwnelam mu głową. Zrozumiał. Zrozumiał, że miałam kolejną wizję. Posłał mi radosny uśmiech i zaczął wykonywać moje polecenia. Czuję się jakbym to ja była tą dziewczyną co straciła wspomnienia.
CZYTASZ
Just (not) friend
ФанфикNowa osoba dołącza do Hogwartu. Osoba która zmieni wszystko w życiu czarodziei jak i mugoli. Osoba która pierwszy raz uwierzy w miłość.