Rozdział 37

33 3 0
                                    

Blondyn patrzył na mnie jak na kosmitkę. Wiedziałam, że nie zrozumie. Chciałam się oddalić ale złapał mnie za rękę i przyłożył sobie do piersi. Jego dotyk mnie parzył. Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam mu w oczy.

- Słyszałam, że ktoś dla ciebie ważny stracił pamięć. - szepnęłam i nie mogłam oderwać wzroku od jego pięknych oczu.

- Zgadza się. - wychrypiał.

- Walcz o to aby sobie przypomniała. - pogładziłam go po policzku - Wystarczą wspomnienia i sceny co razem przeszliście.

Odsunęłam się i poszłam na dół. Zostawiłam za sobą chłopaka w którym się chyba zakochałam. Z uśmiechem na ustach ruszyłam do pokoju wspólnego. Nikogo nie spotkałam. Pewnie są na imprezie u Ślizgonów. Opadłam na łóżko i zasnęłam.

Następnego dnia pierwsza moją lekcja były eliksiry. Ruszyłam radosnym krokiem na te lekcje. Oparłam się o ścianę i czekałam na resztę. Zaczęłam nucić sobie jakąś melodie. Nie wiem skąd ją znam ale w głowie mam jak ktoś ją gra na pianinie. Koło mnie po pewnym czasie oparł się Blaise. Patrzył na mnie dziwnie. Nie mogłam odgadnąć jego wyrazu twarzy.

- Skąd znasz tą melodie? - spytał mnie.

- Nie mam pojęcia. - zaśmiałam się. - Ale czuję, że jest zapisana gdzieś głęboko w moim sercu.

Pokiwał głową i spojrzał wymownie na Hermionę. Nagle do sali wszedł profesor Slughorn. Spojrzał na nas z uśmiechem i zaczął prowadzić lekcje. Lekcja się mi dłużyła, a ja czułam na sobie wzrok blondyna co mi nie ułatwiało myślenia na lekcji. Jęknęłam niezadowolona i posłałam chłopakowi wkurzona spojrzenie, on jedynie się wrednie uśmiechnął. Pokazałam mu środkowy palec, a on mi również go pokazał ale dołożył do niego palec wskazujący i uniósł go ku górze, jakby miał robić komuś palcówkę. Skrzyżowałam nogi na stojąco i czułam, że się rumienie. Co ten chłopak ze mną robi. Odchrząknęłam i uniosłam rękę do góry.

- Tak panno Adams? - spytał mnie profesor.

- Panie profesorze. - poprawiłam włosy - Czy będziemy coś dziś robić w parach? Czy tylko będziemy omawiać ten eliksir. Był on omawiany rok temu.

- W rzeczy samej panienko. - klasnął w dłonie - Będziemy go dziś przyrządzać. Podzielę was w pary. Tak jak byliście rok temu. Czyli ty panno Adams z panną Granger i Zabinim i Malfoy'em.

Zmarszczyłam brwi bo sobie nie przypominam tego abym z nimi w parze była. Z zaskoczona miną ruszyłam do stanowiska moich partnerów. Stanęłam obok blondyna, a Miona na przeciwko nas z Zabinim. Uszykowaliśmy składniki i zaczęliśmy robić.

- To jak to robimy szefowo? - spytał mnie Zabini, a ja się uśmiechnęłam.

- Robimy tak jak w książce, ale nie mieszamy najpierw w prawo. Tylko w lewo.

- Czemu mamy się ciebie słuchać? - warknął blondyn.

- Ponieważ jako jedyna to rozumiem. - zaśmiałam się i poczułam kolejne ukłucie w głowie.

- Tak ale róbcie to co ja wam każe. - zamknęłam im zaklęciem książki.

- Czemu mamy się ciebie słuchać? - warknął blondyn.

- Utkaj. - warknęłam na niego - Chociaż raz nie zachowuj się jak księżniczka.

- Jak śmiesz...

- Zamknij się i mnie słuchaj! - krzyknęłam i uderzyłam ręką w stół.

Blondyn się uciszył i obrażony zaczął mnie słuchać. Rozdzieliłam zaklęciem każdemu składniki i wzięłam do ręki książkę. Zaczęliśmy robić.

- Nie tnij tego. - wskazałam na fasolkę. - Czemu nie robisz tego jak każę.

- Bo ci nie ufam Adams. - syknął i spojrzał na mnie.

- Zmiażdż to. Ponieważ bardziej uwalnia soki.

- Czemu mu podpowiadacz, jeśli cię nie słucha? - zmarszczyła brwi Hermiona.

- No... Szkoda mi debila. - wzruszyłam ramionami i robiłam dalej mój wywar. - Ten sok to zróbcie trzynaście kropli. A jak będziecie mieszać to siedem razy w lewo i prawo.

Spojrzałam na blondyna i kiwnelam mu głową. Zrozumiał. Zrozumiał, że miałam kolejną wizję. Posłał mi radosny uśmiech i zaczął wykonywać moje polecenia. Czuję się jakbym to ja była tą dziewczyną co straciła wspomnienia.

Just (not) friendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz