14

240 19 29
                                    

PYTANIE!

Czy lubicie pomarańcze? A jak tak to dlaczego i jak nie to tez.

To tyle. Miłego czytania! x

_________________________________

Louis zapalił małą żarówkę w pomieszczeniu i zdjął kurtkę. Od razu wziął się za rozkładanie kanapy i wyjęcie kocy.

-Będzie tu ciepło w nocy, więc na spokojnie, możesz spać nawet nago.- zażartował na co Harry się lekko spiął, a szatyn kończąc 'ścielić łóżko' to zauważył. I chyba źle to odebrał.

-Przepraszam, nie chciałem. To był żart, tak? Nie jestem taki jak Stan. Śpij tak, jak będziesz się czuł komfortowo.- zaczął tłumaczyć zestresowany.

W tamtym momencie, loczek nawet nie pomyślał o Stanie. Po prostu takie komentarze nie pomagały mu w uczuciach do szatyna. Zdecycowanie.

-Wiem. Oczywiście tak.- przytaknął pewnie, po czym bez konkrolowania wypowiedział kolejne niechciane słowa. Bo przy Louisie nie było mowy o kontroli.- Widziałem jak uprawiałeś seks z Eleanor.

Szatyn gwałtownie się odwrócił i spojrzał na niego zdziwiony.

-S-słucham? Powtórzysz?

No nie.

-Um...Po prostu zasłaniaj okno. Naprawdę nie chcę więcej widzieć was w takiej sytuacji. -wyjaśnił zmieszany.

-Ah, czyli dobrze usłyszałem. Więc podgladałeś nas?- zapytał z podejrzliwym spojrzeniem.

-Co? Nie! Oczywiście, że nie, po prostu chciałem zamknąć okno, a ty miałeś odsłonięte rolety.- gwałtownie zaczął się tłumaczyć, a Louis zaczął się śmiać.

Chwila, ale dlaczego on się śmieje?

-Co cię tak bawi?- spojrzał na niego zdenerwowany.

-To... cóż, dosyć śmieszne. Przecież my tylko się pieprzyliśmy.- wykrztusił rozbawiony.

-Tylko? Przecież moja cała rodzina mogłaby was zobaczyć. Jak... po prostu, nie rozumiem...

-Jesteś prawiczkiem, prawda, Hazz?- zapytał nagle, a loczek nie spodziewał się tego pytania, więc się zarumienił.

-A co jeśli tak?- odpowiedział pytaniem na pytanie, bo nie wiedział co innego mógłby zrobić.

-Nie, nic. To w porządku. Tak się zapytałem, bo... wiesz... seks to normalna rzecz, nie powinieneś być tak zdziwiony. Ludzie w tym wieku mają potrzeby i... - zaczął tłumaczyć, ale Harry zdecydowanie nie chciał tego słuchać.

-W porządku! Już stop, po prostu zasłaniaj rolety na przyszłość i tyle.- wypowiedział szybko, po czym zdjął buty i usadowił się na łóżku.- Czy ten koc jest dla mnie?-wskazał na czerwony koc.

-Tak, oczywiście.- Odwrócił się do niego szatyn i krótko zeskanował go wzrokiem z tajemniczą miną, a później podszedł do stojaka na gitarę i wziął ją do ręki, udając się na łóżko i siadając obok loczka.

Wtedy Harry się bardzo zdziwił, bo Louis tak po prostu zaczął grać. I nie mógł ukryć, że zrobiło mu się miło, bo pamiętał, ile razy musiał go przekonywać, aby to robił, a teraz nawet nie musiał o to prosić.

Loczek czuł się trochę zmęczony, a taka melodia wcale mu w tym nie pomagała, więc oparł głowę o ścianę i ze zmęczonym wzrokiem patrzył na poczynania niższego.

Louis miał zamknięte oczy i grał na gitarze, kołysząc do tego głową. W pewnym momencie zwolnił i różnie dociskał struny, z każdej wydobywając dźwięk, aż w końcu odstawił ją, opierając .o kanapę i zwrócił wzrok na loczka.

things we'd never say to someone else out loud | L.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz