29

238 18 6
                                    

Bardzo proszę o komentarze...

Niedługo nastały cieplejsze dni, śnieg stopniał w całości, a na drzewach na nowo rozkwitały ich kwiaty. Na angielskich ulicach zamiast zasp śniegu, widniały już kałuże po wiosennym deszczu.

Harry siedział na lekcji chemii. Zrobił już swoje wszystkie zadania i pomógł Zaynowi wykonać też te jego. Lekko już znudzony, spojrzał na okno i obserwował wyścigi kropel deszczu spadających po szybie.

Może Harry i lubił się uczyć, lubił swoją nową szkołę, lecz z utęsknieniem czekał już na co raz bardziej zbliżające się wakacje. Chciał już trochę odpoczynku, spotkania z Niallem i może wyjazdu z mamą? Chciałby. Zdecydowanie.

Jedyne co wprawiało go w gorszy nastrój to to, że miał on przed sobą jeszcze jeden rok nauki, natomiast jego chłopak kończył już szkołę. Louis mówił mu o kilku uczelniach, które przypadły mu do gustu, większość z nich obejomowała zakresy dziedziny filologii angielskiej, być może Louis wspomniał coś jeszcze o kilku szkołach biznesu. Brunet jednak zdawał sobie sprawę, że jego chłopak najbardziej chciałby dostać się na studia muzyczne, ale nie miał na to odwagi. Dlatego o nich nie wspominał często.

Można powiedzieć, że Harry i Louis byli na takim etapie swojego związku, gdy w prawie każdej wolnej chwili spotykali się i chodzili na randki. Dziś brunet był równie podekscytowany, jak przed każdą randką. Może troszeczkę bardziej, bo szatyn zaprosił go dzisiaj na „randkę niespodziankę" i za nic nie chciał dać mi nawet malutkiej podpowiedzi gdzie będą jechać.

Dlatego dzisiejszego dnia, siedzenie na lekcjach w szkole, to była dla niego udręka. Szczególnie dlatego, bo nie było tam Louisa.

•••
Ubrany tym razem w granatowy t-shirt, szarą koszulę w białe groszki i ciemne rurki, Harry czekał w salonie na Louisa, który miał przyjechać lada moment, jednak pod żadnym pozorem nie pozwolił mu czekać na dworze, ani podchodzić pod jego dom.

Siedział na kanapie, dopijając ostatnie łyki herbaty, gdy weszła Anne.

-Oh, znowu wychodzisz?- zapytała już mniej zdziwiona, bo to prawda... Harry ostatnio dosyć często wychodził, nawet jeśli większość czasu miejscem pobytu był dom oddalony o kilka metrów od tego jego. Jednak jego mama chyba nie zdawała sobie z tego sprawy.

-Um... tak, mamo. Chyba też nie wrócę na noc, tak myślę.- poinformował.

-No cóż... nie jestem w stanie ci tego zabronić, synku, bo jesteś już dorosły i ufam ci, ale czy mogłabym wiedzieć jedną rzecz?- spytała ponownie, na co Loczek pokiwał głową.- W porządku. Czy ty się z kimś spotykasz, Harry?

Brunet momentalnie nabrał kolorów na twarzy i speszył się.

-No...eee... oczywiście, że tak, przecież wychodzę.- postanowił, że będzie udawał głupiego...bo przecież to jego mama miała na myśli, prawda?

-Harry... myślę, że wiesz doskonale, że nie o to mi chodzi. Wychodzisz bardzo często, już przestałeś mi mówić nawet gdzie i z kim i owszem, nie musisz tego robić i ufam ci, ale nie chciałabym się od ciebie oddalić i wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko, tak?

-W porządku.- westchnął. Jego mama miała rację, więc po co to wszystko ukrywać?- Tak, mam kogoś. Dzisiaj idę na randkę.

Oczy Anne momentalnie się rozeszły, a zaraz potem na jej twarzy pojawił się uśmiech.

-Mój mały Harry ma w końcu dziewczynę!- krzyknęła z radością i wtuliła się w syna. A Harry wtedy bardzo się spiął.

Powiedzieć, czy nie?

things we'd never say to someone else out loud | L.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz