Wszedł do szkoły niosąc dwa pudełka pełne wypieków. Nie mógł się doczekać, kiedy inni ich spróbują. Dlatego Harry szybko przyszedł w wyznaczone miejsce do kiermaszu i zaczął działać.
Nikogo jeszcze nie było. Może dlatego, że było przed dzwonkiem na lekcje, ale sam chciał przyjść wcześniej. Dlatego położył na już okryty stolik przez uczniów swoje pudełka i zaczął pakować ładne pakunki z cynamonkami i brownie.
Wszystko wyszło idealnie i końcowo cały stół był pełen jego wypieków, a także babeczek, pierniczków, ciast i ciasteczek oraz kartek świątecznych, wykonanych przez innych.
-Cześć Harry!- zawołał Zayn i szybko podszedł do bruneta.- Tym razem się nie spóźniłem.
-Masz szczęście.- zaśmiał się.- No a teraz zakładaj rękawiczki.
Mulat wykonał poleconą czynność, a po kilku chwilach pierwsi uczniowie stali już w kolejce.
Aktualnie miał dyżur z Zaynem i dwoma dziewczynami. Kendall i Taylor. Zdążył się już z nimi trochę zapoznać i stwierdził, że są całkiem miłe.
Kiedy przerwa się skończyła, mieli czas wolny. Taylor i Kendall musiały pójść na tą lekcję, aby napisać sprawdzian z matematyki, dlatego czarnowłosy i brunet siedzieli za stolikiem na krzesłach. Aktualnie Harry bezsensownie przeglądał swoją komórkę, bo nie przepadał za graniem na niej w gry, a Zayn właśnie to robił.
Nagle przypomniał sobie o pakunku, który był u niego w plecaku. Chciałby dać go Louisowi, ale może... zanieść mu to do szafki? Wtedy bardziej by się ucieszył. Przynajmniej tak wydawało się Harremu. Niestety pomimo tego, że wiedział, która szafka należała do szatyna, nie znał do niej kodu.
-Zayn?- zapytał przerywając ciszę.
-Hm?- mruknął, nie odrywając wzroku od telefonu.
-Może... głupie pytanie, ale wiesz jaki kod do szafki ma Louis? Lub Liam wie?
-Co?- nagle spojrzał się na niego.- Po co ci kod do szafki cholernego Tomlinsona?
-Mam coś dla niego, ale nie możemy się dziś spotkać i chce mu to zostawić w szafce.- powiedział nie do końca prawdę.
-Każdy kod do szafki składa się z numeru przedziału szafek i samej szafki. Banalne i nie do końca mądre, ale co zrobić.- wytłumaczył, nie wnikając dalej a loczek uśmiechnął się w podziękowaniu.
-W takim razie zaraz wracam.- wziął plecak i poszedł w kierunku szafki Louisa.
-Okej, przedział dziewiąty.- mówił do siebie. - szafka zero dwadzieścia osiem.
Podszedł do niej i wpisał takie cyfry, jakie polecał mu przyjaciel.
9028. Działa.
Otworzył więc szybko szafkę i wyjął z plecaka spakowane wczoraj wypieki dla Louisa. Włożył je tam, a później wyjął długopis z piórnika i napisał jeszcze na kartoniku: Smacznego, -H.
Następnie zamknął szybko drzwiczki i wrócił do kiermaszu. Zayn posłał mu pytające spojrzenie, ale Harry to zignorował, a zaraz po tym dzwonek na przerwę zadzwonił, a do stoiska podeszli kolejni zainteresowani.
-Co pysznego tu dostaniemy?- pojawił się nagle Liam, który obejmował Maye, torsem przyklejony do jej pleców.
-Nie widzisz?- prychnął mulat, a brunet klepnął go w ramię.
-Hej! Takim zachowaniem będziesz odstraszał klientów, Zi.
-Dokładnie.- potwierdził ze śmiechem szatyn, co Maya zareagowała tak samo.
CZYTASZ
things we'd never say to someone else out loud | L.S
FanficOpis: Harry Styles to 17 letni chłopak, który przeprowadził się wraz ze swoją mamą, do jej kuzynki. Miał za sobą już jedną przeprowadzkę i nie wspominał jej dobrze, bo nie było mu łatwo zaaklimatyzować się w nowym otoczeniu. Kiedy zaczęło w koncu si...