18

234 17 10
                                    

WAŻNE!
kochani, nie wiem jak będzie teraz z następnymi rozdziałami i raczej nie będą regularnie przez styczeń, bo szkoła...wiadomo, że sporo czasu poswieca się na napisanie ich, a aktualnie nie wyrabiam z samym materiałem ze szkoły. w zapasie nie mam nic, znaczy mam niecałą połowę następnego rozdziału, to dlatego pisze, bo nie wiem jak to będzie, więc mam nadzieję, że zrozumiecie.

Miłego czytania.

______________________

Po kuchni roznosił się słodki zapach. Brunet czekał na Zayna, który miał mu pomóc w pieczeniu słodkości na kiermasz świąteczny. Mulat miał się spóźnić, więc Harry zaczął robić to sam.

Postanowił, że tym razem można byłoby upiec brownie z masłem orzechowym i malinami oraz cynamonki. Zayn nie umiał gotować- przynajmniej tak sądził, więc loczek wymyślił wszystko sam, a jego przyjaciel miał kupić składniki i mu pomóc w miarę swoich możliwości.

Aktualnie właśnie skończył robić ciasto na cynamonki, którego było zdecydowanie za mało. Przykrył więc miskę materiałem i odstawił ciasto do urośnięcia. W tym czasie chciał zrobić go więcej i nawet już przygotował składniki, ale zapomniał o jednym i to najważniejszym, czyli o drożdżach.

-Ciociu, czy są gdzieś jeszcze drożdże?!- krzyknął, bo ciocia Audrey siedziała na drugim końcu domu rozwiązując krzyżówki.

-Tylko te, co ci dałam, Harry!- odkrzyknęła.

-Czyli nie ma. Super.- szepnął do siebie ironicznie.

Odszedł od blatu i podszedł do stołu, by wziąć telefon i wybrać numer Zayna.

Który oczywiście nie odbierał. Ale on potrzebował drożdży teraz.

W sklepie obok na pewno by ich nie było, bo był to jakiś warzywniak, więc jedyne o czym pomyślał teraz, to było pożyczenie drożdży od Jay.

Chłopak podbiegł do cioci, w celu pożyczenia jej telefonu, aby zadzwonić do sąsiadki, która dzięki Bogu odebrała połączenie.

-Audrey, witaj!- odebrała miła kobieta, z myślą, że dzwoniła do niej sąsiadka.

-Um... dzień dobry pani Jay, tu Harry i um... czy ma pani może pożyczyć jedno opakowanie drożdży? Są mi bardzo potrzebne, a mój kolega nie odbiera ode mnie telefonów.- jąkał się i tak, zdawał sobie sprawę, że cała sytuacja była nieco komiczna.

-Oh, Harry, skarbie, dzień dobry.- poprawiła się. - Na pewno mamy drożdże w domu, ale niestety mnie nie ma. Louis powinien być w domu, możesz do niego zadzwonić.- oznajmiła radośnie.

Oh. Są drożdże.

-W takim razie tak zrobię, bardzo dziękuję.- powiedział i po pożegnaniu się, wcisnął czerwony przycisk.

Oddał telefon cioci i wrócił do swojego.

Więc to był czas, aby po raz pierwszy użyć numeru telefonu Louisa Tomlinsona. Czy miał tak od razu do niego zadzwonić? Oj, nie. Louis mógł teraz robić... wiele rzeczy. Napisanie do niego to zdecydowanie lepsza opcja. Więc wcisnął zapisany kontakt i wystukał właściwego esemesa.

Do: Lou

Hej, czy robisz teraz coś konkretnego?
-Harry Styles

Nie chciał przecież wyskakiwać od razu z drożdżami. Ale na szczęście dostał odpowiedź zwrotną chwilę potem.

Od: Lou

Hej, po pierwsze: wiem, że to ty, mam cię zapisanego, więc nie podpisuj się.

A po drugie: nie, w sensie zwalam sobie, nic szczególnego.

things we'd never say to someone else out loud | L.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz