Capitolo 10.

277 32 1
                                    


Stał przy kuchennym stole i popijając kawę, marną namiastkę tej, którą oferowała jego kawiarnia, przyglądał się siostrze, głaszczącej koty. Nadal nie mógł wyjść z szoku, że jego mała syrenka siedzi przed nim jak gdyby nigdy nic i popija herbatę. Minęło tyle lat, że na ulicy by jej nie poznał, gdyby nie fakt, że ciągle dodawała zdjęcia na swoje media społecznościowe. On sam był na nich duchem, ale też jej wiernym stalkerem.

Teraz, gdy przyglądał się jej smukłym palcom, zarysowanym policzkom i pomalowanym oczom, zrozumiał, że Instagram nie tylko nie oddał w pełni jej piękna, ale także zatarł fakt, że jego mała kruszynka stała się już kobietą. Może nie w pełni, zważywszy, że nadal piszczała jak oszalała, gdy zobaczyła jego koty, ale była zdecydowanie bardziej dojrzała, niż dziecko, które zostawił lata temu.

Upił kolejny łyk aby zwilżyć wysuszone gardło.

- A więc? - spytał, przerywając ciszę jaka między nimi była od momentu, jak przyszli do mieszkania.

Evelin zerknęła na niego niewinnie.

- Co, a więc?

- Co tu robisz?

- Nie cieszysz się?

- Bardzo się cieszę. - odpowiedział z westchnięciem, odstawiając kubek i przechodząc przez kuchnię, aby usiąść obok siostry. Złapał jej dłoń w swoją, zauważając w myślach, że jest prawie rozmiarów jego ręki. Kiedy ten czas tak szybko minął? - Nawet nie wiesz jak bardzo cieszę się, że tu jesteś, ale jeśli sądzisz, że uwierzę w to, że masz wakacje a rodzice delegację, to się grubo mylisz.

Dziewczyna wydęła wargi i zmarszczyła brązowe brwi. Te same, co jego, oczy spojrzały na Leo z irytacją i buntem, jaki w spojrzeniu może mieć tylko nastolatka. Odsunęła kubek z herbatą i bawiąc się łyżeczką, milczała uparcie.

- Ev... o co chodzi? - powiedział ze spokojem. - Przecież wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko.

Ile lat minęło od momentu jak ostatnio mówił do niej te słowa? Była jeszcze wtedy taka mała, drobna i niewinna. Kleiła się do niego w stroju małej syrenki i uważała, że została podmieniona, bo jej miejsce na pewno jest w podwodnym królestwie. Do tej pory pamiętał, jak musiał ją na siłe wyciągać z wanny, bo chciała udowodnić wszystkim, że potrafi oddychać pod wodą. Kończyło się to zawsze niekończonym się kaszlem, gdy się zakrztusiła lub przeziębieniem, bo siedziała zbyt długo.

Teraz, skulona, w zbyt dużej bluzie nie wyglądała już jak fanka małej syrenki. Przeciwnie, przypominała istotę twardo chodzącą po ziemi. Blask niebieskich oczu, kiedyś oczarowany bajkami, teraz miał w sobie hardość i zadziorność, a cała jej postawa mówiła jasno, że jeśli ktoś jej podskoczy, to spuści mu łomot. Była twarda, a przynajmniej na taką starała się wyglądać.

Jak wyglądało jej życie, gdy on był daleko? Przez co przechodziła? Jak układało jej się z rodzicami, czy miała przyjaciół? A może miała kogoś bliskiego jej sercu? On w jej wieku już dawno był po pierwszym złamanym sercu, może Evelin także doświadczyła miłosnego uniesienia? Nic o niej nie wiedział. Nie miał pojęcia czy dalej lubi kakao z bitą śmietaną i mini piankami. Czy może wciąż zajada się mordoklejkami i uważa, że w lesie niedaleko ich rodzinnego domu żyją wróżki wychodzące tylko w nocy.

Ciekawe czy nadal jest między drzewami ich szałas, w którym nocowali latem, aby mogła obserwować swoje wymyślone stworzenia. Nigdy ich nie widzieli, ale Evelin zawsze znalazła na to usprawiedliwienie. Mówiła, że to dlatego, że jest nieodpowiednia faza księżyca albo to przez to, że byli za głośno i wróżki ich dostrzegły. Miała wtedy taką minę, jakby zjadła wszystkie rozumy świata.

Pasteli ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz