Capitolo 19.

261 42 1
                                    


Thomas siedział na swoim łóżku, czekając cierpliwie na niego. Gdy wszedł do pokoju, uśmiechnął się do Gabriela. Tima jak zwykle nie było w pokoju. Czasami obaj zastanawiali się, po co ich trzeci współlokator wynajmuje miejsce w akademiku, skoro każdą wolną chwilę spędza poza nim. W nocy też nie było go przez większość godzin.

- Co się dzieje?

Gabriel skrzywił się w duchu. W drodze z pasteli starał się przemyśleć i zwizualizować sobie tę rozmowę, jednak teraz, wszystko to, co obiecał powiedzieć przyjacielowi, wyparowało z jego głowy. O czaszkę odbijały się słowa Thomasa, które powiedział mu przed walentynkami „Tylko nie mów, że cię nie ostrzegałem, jak cię pocałuje lub zacznie się dobierać ci do majtek." Technicznie wtedy odbyli rozmowę o tym, że Thomas nie jest homofobem i uważa, że to Gabriel krzywdzi Leo, nie biorąc pod uwagę jego uczuć, ale nie mógł się wyzbyć przekonania, że jak teraz rozpoczną rozmowę, to może się okazać, że jego współlokator jednak nie jest taki tolerancyjny.

- Chciałem z tobą o czymś porozmawiać. O czymś bardzo ważnym. Dla mnie. - powiedział spokojnie, siadając na swoim łóżku. Ciemna brew przyjaciela podjechała w górę.

- Zaczynam się bać. Nikogo nie zabiłeś, co?

- Thomas... staram się być poważny.

Chłopak zmarszczył czoło i usiadł na łóżku, pochylając się w stronę Gabriela.

- Dobra. Już jestem poważny. Co się dzieje?

Okay, to ten moment. Powiesz mu, że spotykasz się z Leo. W tej chwili mu to powiesz i niech się dzieje co chce. Zaakceptuje cię albo nie. Może skończy się przyjaźń. Może się nawet zamienicie pokojami, aby nie być obok siebie, ale wydusisz to z siebie.

No już, dawaj!

Thomas położył swoją ciemną dłoń na jasnej ręce przyjaciela.

- Ej... zaczynasz mnie przerażać i to na serio. Wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko. Wszystko, co tylko chcesz.

Zapiekły go oczy. Co jeśli go straci jak powie mu prawdę? Co jeśli Thomas wstanie i powie, że jednak nie da rady znieść wszystkiego. Kto mu poza nim zostanie? Albo jeszcze gorzej, co jeśli nie tylko Thomas się odwróci, ale każda osoba, której kiedykolwiek powie o Leo? Jego rodzice, jego brat. Każdy z nich uważa, że osoby o innej orientacji są w porządku, tylko, że to zdanie może się zmienić, jak będzie tyczyć się jego istoty.

Czy jest gotowy dla Leo poświęcić swoich bliskich? Odwrócić się do nich plecami i odejść, gdy będą się sprzeciwiać jego związkowi? Może nie powinien nic mówić? Może lepiej milczeć i udawać przed nimi, że Leo to tylko kolega?

Przypomniał sobie wzrok baristy, podczas dzisiejszej rozmowy. Jaki był zły i zestresowany tą całą sytuacją z Liamem. Jak przedstawił go jako kolegę, a on się obraził na niego, że nie jako chłopaka. A teraz sam chce to robić jemu...

Nie. To nie może trwać w impasie. Musi zrobić krok w przód i powiedzieć chociaż Thomasowi na początek albo krok w tył i odejść od Leo. Nie może trwać pomiędzy.

- Jest taka sprawa. - zaczął niepewnie. Łzy wciąż napierały mu do oczu, a wściekłe mruganie, aby się ich pozbyć nie wiele pomagało. - Zacząłem się z kimś umawiać.

- To dobra sprawa. - powiedział Thomas z uśmiechem. Chciał się zapytać, jaka jest ta dziewczyna, ale coś w nim kazało mu się powstrzymać z określeniem płci. Zamiast tego wziął głęboki wdech i dodał: - Znam te osobę?

- Nie osobiście, ale mówiłem ci dużo o... nim.

Cisza między nimi zaległa jak rosa na trawie. Czekał, aż Thomas się odsunie, aż zabierze rękę, wstanie i pójdzie.

Pasteli ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz