Rozdział 14 - A.S.S.

442 17 16
                                    

- Chciałbym byś zabrał mnie z powrotem do chwili, kiedy pierwszy raz powiedziałeś mi swoje imię.
Chciałbym jeszcze raz, wypić kawę z mlekiem, obok której będzie leżało ciastko w dominującym karmazynowym kolorze wiśni.
Chciałbym jeszcze raz, delektować się bagietką czosnkową z widokiem na niespokojny ocean, własnych myśli.
Chciałbym być, chociaż jeszcze raz w ogrodzie pachnącym orchideą, z rozrzuconymi płatkami róż u moich bosych stóp.
Chciałbym jeszcze raz, poczuć ciepło ciała, wydające z siebie westchnienie pożądające spokojnego życia.
Ujrzeć jeszcze raz, dłoni do mnie wyciągniętą.
Chciałbym jeszcze raz, wstać rano bez strachu o przyszłość, w szarych stosowanych kolorach, udekorowaną zabłoconą drogą.
Jeszcze raz przeczytać książkę, i jeszcze raz napić się cierpkiego, czerwonego wina osadzonego kwaskowatym aromatem na moim języku.
Chciałbym jeszcze raz, poczuć moją wewnętrzną wole życia.
Chciałbym, gdy nadejdzie mój czas, położył mnie delikatnie na zimnej, ciemnej ziemi, gdyż żaden grób nie jest wstanie utrzymać mojego ciała.
Bo chciałbym wtedy popełznąć do domu.
- Pierdolony poeta.
Powiedziałam to dość wyraźnie pomimo krzyków, które wydawałam z siebie nieustannie w moim cierpieniu. Zaciskałam zęby jak i dłonie na oparciu starej, zabytkowej jak na moje oko kanapie.
Mamo, tato. Dziękuję za wszystko, w szczególności za wodę święconą w której mnie obmyjecie po tym porodzie.
- A ty? Czujesz coś jeszcze do niego?
Krzyk, kolejny z wielu. Krzyk bólu, złość? Bezradność? Zacisnęłam nogi mocniej kładąc jedną z dłoni na brzuchu, na brzuchu w którym jeszcze znajdował się owoc mojej miłość, mocno pchający się na wolność, na świat. Oddech, próba uspokojenia mocno bijącego serca. Otworzenie oczu, bezdenne, nie zawierające w sobie żadnej pokory spojrzenie w stronę mojego rozmówcy.
- Nie.
Krótka, konkretna, pozbawiona skrupułów odpowiedź.
- Nie? To dlaczego w rozdzierającym cię na wszystkie część bólu, rodzisz jego dziecko?
Zrodzony w bólu, w krzyku piekielnym.
Spojrzenie pełne nie zrozumienia głupoty wypowiedzianych słów skierowane do Grindelwalda.
Szczyt komfortu, klasyka banału? Takimi słowami mogłam opisać swój poród.
Puszczając oparcie kanapy próbowałam robić krok za krokiem w stronę "wolność". Pod inwigilacją wielu oczu obserwujących każdy mój ruch. Każdą krople cieknących mi po nogach wód płodnych z domieszką burgundowej krwi o cierpkim, metalicznym zapachu.
A może zostawię cię pomiędzy stronami ulubionej książki twojego ojca? W trzeciej linijce tamtej piosenki.
W przestrzeni pomiędzy świadomością a snem, gdy księżyc świeci trochę za mocno.
W sposobie w jakim założę kurtkę i w gestach które będę wykonywać gdy coś mnie podekscytuje, gdy dowiem się co lubisz.
Bo przecież nie znam cię teraz więc nie wiem o czym mówię.
Zostawię cię w chwilach zamyślenia i w pierwszej myśli gdy ktoś mnie złapie za rękę.
W chwili gdy usłysze moja ulubioną piosenkę, kupując ulubioną kawę na dworcu kolejowym.
W chwili gdy moja mama wypowie twoje imię ja udam że ciebie nie ma a mi jest przecież lepiej.
A kiedyś uwijesz sobie dom, gdzieś pomiędzy chwilami, zawiniesz nicią coś, na kształt braku więź między nami.
Zostaniesz we wszystkich tych małych momentach bo może nigdy do końca nie wymaże wszystkiego, bo zostawię to gdzieś w głębi siebie.
Zamknę tą książkę, może nawet przestanę pić tamtą kawę.
Skończę z tymi piosenkami, bo przecież wszystkim czym dla mnie będziesz, będziesz tylko wspomnieniem.
Pchając duże drewniane drzwi właśnie takie miałam marzenie.
Próba łapczywego złapania powietrza towarzyszyła mi gdy praktycznie ostatkiem sił zablokowałam drzwi by żadne czerwone oczy diabła na mnie nie spoglądały.
Podążyłam do statuy wniesionej na cześć czarnej magii, opierając się o nią plecami, spłynęłam niczym moja krew na nogach, na posadzkę.
Czy właśnie przy jej podwalinach urodzę?
A może kiedyś powiem że widziałam cię ostatnio?
Chyba stałeś na podwórku i ustawiałeś ślimaki na kostce. A gdy odwróciłeś się tylko na chwilę, mnie nie zauważyłeś.
Może stałam dla ciebie trochę za cicho, za spokojnie.
Miałeś na sobie zieloną bluze, całkiem fajną. Ja teraz też noszę zieleń. Może spodobałby ci się mój dzisiejszy strój.
I krzyczałbyś głośno, coś opowiadał, tak głęboko czymś przejęty, mocno podekscytowany.
A może byś później włączył tamtą piosenkę i byś powiedział że to twój ulubiony zespół.
A może kiedyś ci opowiem, jak bardzo to wszystko mnie bolało?
Opowiem jak krzyczałam pomimo bólu gardła, jak płakałam pomimo braku łez, jak cię błagałam byś już dał mi żyć i prosiłam byś mi go nie odebrał.
Jak słyszałam sługi twojego ojca stojące pod drzwiami, a ja z nogami rozstawionymi na boki, czekałam na twoje objawienie.
Znienawidzisz mnie kiedyś za to?
Czasami może to będzie tylko krótka chwila? Zdążę jedynie pomachać i spytać, czy wszystko u ciebie w porządku.
Może będziesz w każdym momencie gdy kupuje nowy lot i gdy robię sobie mały prezent, kiedy nie jest na to czas, kiedy przytulam mamę i tatę, kiedy pokonam przeszkodę, kiedy ktoś mi powie że robię coś nie tak, gdy mi ktoś powie że nie mogę.
Gdy będę oglądać stare bajki, i poczuje smak tamtej czekolady.
Gdy za żartuje z trudnej sytuacji i przypadkowo wysiądę na złej stacji.
A może siądziesz kiedyś obok mnie na schodach, i mi powiesz że wierzysz we mnie i będzie lepiej, że według ciebie świat jest pięknym miejsce.
A ja ci powiem że gdybym tylko mogła, nałożyłam bym na ciebie płaszcz spleciony z troski, żeby nikt nie mógł ci zabrać tej dobroć, tej odwagi i do siebie miłość.
A kiedyś może zdobędę się na odwagę i ci powiem że mimo tylu lat, staram się przychodzić na te schody i sprawdzam czy to co robię ci nie szkodzi.
Chociaż życie czasami leciutko jest bardziej skomplikowane niż myślałam, a ja momentami się gubię, a ty po prostu zakładasz tą zieloną bluze.
A ja ci obiecuje że spełnię marzenie moje i twoje.
Uwije nam zielone, bezpieczne, miejsce w mojej głowie.
A ty Anibal Serchio Snape, będziesz chciał to zielone? 

Przepraszam. 😓🥺
I powracam. 😅😈🔥

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 14, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Sevmione - Always. Część II. +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz