Rozdział 2 - Obrazy Marka Rothko.

785 38 13
                                    

To nie tak. Ubieranie się by wyglądać poważnie i taktownie, owszem. Ale nigdy nie tylko po to by być pociągającym i pożądanym. Po prostu chciałam by na mnie patrzył i pragnął. Nie musiałam tego robić, po prostu chciałam. Doświadczyć jak to jest być pożądaną na podstawie wyglądu. Oceniając się w lustrze, oddychając z podziwem. To paliło, kradło mój cały oddech, prawdopodobnie całą duszę i sprawiało że chciałam żyć tylko z jego pocałunków. Nie byłam bezczynna. Moje palce znalazły apaszkę rozwiązując ją zanim dotknęłam jego nagiej skóry klatki piersiowej zsuwając materiał z jego ramion. To mnie ekscytowało. Silne ramiona podniosły mnie z nóg zmuszając bym owinęła swoje dłonie wokół jego szyi gdy przesiąkałam każdym kawałkiem jego rozdzierającego duszę pocałunku. Poczułam na plecach chłodną oraz gładką pościel gdy oparł mnie plecami o łóżko. Jego jak i moje usta były spuchnięte i mokre od pocałunku, moja twarz zarumieniona podczas gdy jego oczy pieściły mnie od góry do dołu ognistym spojrzeniem. Jego zęby podrażniały moją szyję sprawiając że drżałam, usta podążały za palcami które rozpinały moją koszulę, chwytając odsłoniętą skórę. To pierwotne uczucie zaborczość, to tak jakbyś z dumą ogłaszał że należę do ciebie. Przeczesałam palcami jego włosy zaciskając w nich swoją dłoni gdy pożądanie przeszło przez moje ciało.
- Jestem twoja.
Jego oczy pełne głodu jak i podziwu.
- Jesteś.
Z pośpiechem ściągał koszulę odpychając mnie stanowczo powalając mi opaść na plecy gdy przesuwał po mnie swoim wzrokiem. To samo uczucie kiedy patrzył na mnie rano w wielkiej sali, to samo uczucie gdy patrzyłam na siebie rano w lustrze, to samo uczucie gdy patrzyłam na swoje odbicie w jego oczach. Jego dłonie przesunęły się po górnej części moich ud. Moje serce zaczynało bić dziko, zaciskając moją klatkę piersiową raz po raz. Jego palce zacisnęły się na krawędzi moich majtek, usta podążały wędrówką w dół wzdłuż moich ud, przez kolana, do kostek. Każdy jego dotyk sprawiał ze drżałam. Mój oddech przyśpieszył gdy przesunął swoimi dłońmi po wewnętrznej stronie ud rozsuwając moje nogi. Zarumieniłam się wbijając dłonie w materiach pościeli gdy przyłożył swoje usta posługując się swoim fachowym językiem nad moim potrzebującym ciałem. Zamknęłam oczy wciskając głowę w poduszki. Po chwili poprowadził mnie dokładnie do tego co miałam nadzieje było pierwszym orgazmem tej nocy. On z zadowolonym wyrazem twarzy wysuną język oblizując usta z mojej esencji po chwili ssąc palce do czysta. I tak samo jak parę razy wcześniej trzymał moje spojrzenie swoimi gorącymi oczami. To było niewytłumaczalnie erotyczne.

Czy chciałam mieć dziecko? To jak kochanie kogoś kogo nie można mieć, jak piosenka którą w duchu nucimy. Jak nigdy nie rozwiązana zagadka, spędzająca sen z powiek. Generalnie kobieta sama w sobie jest zagadką, jej rozwiązaniem jest ciąża. To była miłość mojego życia, czas oczekiwania na jej rozwiązanie był tego wart. Nie musiałam wszystkiego zrozumieć, wystarczy bym kochała i chroniła. Stojąc na wzgórzu przy norze, spoglądałam przed siebie oddychając głęboko powietrzem o zapachu trawy. Popatrz na mnie mamo i tato, jak według was wyglądała teraz wasza córka? Dzisiejszego dnia było słonecznie, ja w przepięknej sukience rozwiewającej przez wiatr, delikatnie muskający mnie po nogach swoim oddechem, pomimo uczucia potu na plecach spowodowanym piętnem wojny. Co jest ze mną nie tak, że moje wsparcie było nic nie ważne? Przecież w tych chwilach nie liczyło nic się bardziej od nas. Nie martw się, ja się z tego wyliże, mimo że nie umiałam temu sprostać, czemu czuję że mi ciągle czegoś brak? Myślałam że to było proste, ale nie wiem jakich teraz potrzebujesz doznani, może po prostu nie rozumiem twoich nowych prawd? Powiedz mi, czego ci nie umiem dać?

Pragnęłam go. Chciałam go dotknąć, pokryć ustami, sprawić by zadrżał z przyjemność. Położył ręce na moich biodrach pociągając mnie z powrotem w dół gdy moje biodra unosiły się. Zatracaliśmy się w tańcu, nasze pożądanie splatało się razem w gwałtownych i szybkich ruchach. Wszystko razem, ja podnosiłam się on mnie mocno trzymał, karkołomne pieprzenie się. Odrzuciłam głowę do tyłu przyjmując kolejną dawkę doznań przepływających przez moje ciało. Moje serce waliło w moich uszach powoli przybierając na sile tak samo jak nasze tempo. Ja zalana potem i dysząca jeszcze bardziej wygięłam plecy w łuk gdy na nim jechałam. Jego biodra unosiły się by wyjść na przeciw moim. Ucisk zaczął stawać się zbyt duży, moja klatka piersiowa płonęła przy każdym wdechu, trzęsłam się z bezmyślnej potrzeby, która przejęła moje ciało. Moje mięśnie zaczęły zaciskać się wokół niego. Oboje byliśmy blisko, blisko upadku. Desperacko pragnęłam tego uwolnienia, mój głos błagał go i błagał by doprowadził nas na skraj przepaści. Uniósł mnie w jednym momencie i obrócił pod siebie nie wyślizgując się ze mnie. Znalazłam się na plecach z drżącym ciałem gdy wchodził we mnie raz po raz. Zmiana kąta uderzała mnie we właściwy sposób doprowadzając do prawdziwej wariacji, podsycając we mnie ogień i wysyłając mnie na skraj przepaść z jego imieniem na ustach. Jego usta zakryły moje w potrzebującym pocałunku który nie miał już żadnej finezji znanej z poprzednich dotknięci. Było niechlujnie, gdy spotkał się ze swoim własnym uwolnieniem.

Sevmione - Always. Część II. +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz