5

830 39 24
                                    


Zerkam kątem oka na blondyna jedzącego niemrawo grzanki. Bierze małe gryzy, a poliki napchane ma jedzeniem. Siedzi półleżąc na krześle, przy aneksie z szeroko rozstawionymi nogami. Jedna dłoń spoczywa w okolicy wewnętrznej części jego uda.

Brązowe oczy co kilka sekund wyglądają na mnie spod ociężałych powiek, nie muszę wspominać czemu, a żuchwa wykonuje powolne ruchy w górę i w dół. Limo pod okiem, trochę już zbladziałe, świeci się dodając mu kruchości, podobnie jak mała rana na kości jarzmowej, która powoli poczęła krzepnąć.

Na sobie ma o wiele za dużą na niego koszulkę i granatowe baggy jeansy. Czarną bluzę Nike Air dawno rzucił gdzieś w róg kanapy. Nasza rozmowa, obrawszy wcześniej trochę inny tor, nieplanowanie ustała, lecz nie na długo.

— Dobre te tosty. Moja mama zawsze mi takie robiła do szkoły. — uśmiecha się lekko jakby wspominając sobie coś w myślach.

— No widzisz. Coś jednak umiem zrobić dobrze. — uśmiecham się ironicznie spoglądając w jego stronę.

— Czy ja to kiedykolwiek negowałem?

— Nie, skądże. — odpowiadam unosząc ręce do góry w geście obronnym. — To co... Jak to było, panie macho? — spoglądam na śliwę pod jego okiem.

— Mam ci to teraz opowiedzieć? — unosi lewą brew i trochę się ożywia.

— Nie, wyczytam to z ruchu twoich brwi. Tylko weź nimi trochę bardziej poruszaj. — śmieje się z blondyna, którego brwi wyglądają jak dwie ciemne, dorodne gąsienice.

— Bardzo śmieszne. — śmieje się sarkastycznie po czym zastanawia się chwilę, zaczynając swoją historię.

Rozmawiamy już chwilę, a dialog coraz bardziej się klei. Rozmowa jest na tyle przyjemna, że przestałam kontrolować przepływ czasu, który wydawał się być nieistniejący. Zmęczenie nie dawało mi się we znaki, podobnie jak chłopakowi, przynajmniej tak mi się wydawało. Patrząc na niego bliżej, widzę coraz więcej podobieństw... między nami. Boże, to brzmi conajmniej durnie.

— Boże, twój stary jest genialny. Naprawdę. — śmieje się z opowieści chłopaka. Zauważyłam, że stworzyli między sobą niezwykle silną więź, na to przynajmniej wygląda wnioskując z jego opowiadań o tacie.

— Jest niesamowitym ojcem. — poprawia się na kanapie i odchyla głowę do tyłu.

Lustruje jego szyję wzrokiem i na chwilę się zawieszam, patrząc na jego grdykę, uwydatnioną przez obecną pozycje chłopaka. Zanim zdążę się zorientować, ten już wbija we mnie wzrok, a ja czuję się lekko speszona i niewinnie odwracam głowę w stronę okna.

— Młoda panno, tylko to masz w głowie, co? — uśmiecha się zadziornie, przez co trochę się rumienie, ale szybko się z tego otrząsam.

— Starsza od ciebie i napewno nie z tobą małolacie. — prycham pod nosem, na co chłopak lekko się uśmiecha. — A skoro już o spaniu mowa, czas na mnie. Ty też się już połóż.

— Mamo, jeszcze chwilę... - jęczy. Posyłam mu sarkastyczne spojrzenie.

Wstaję z kanapy i chcąc przebrać się już w piżamę udaje się do sypIalni. Myję twarz, a włosy spinam do góry spinką. Przebieram się w za dużą ciemną koszulkę i spodnie w kratę, które świeże, pachną jeszcze proszkiem do prania. Przypominam sobie, że zostawiłam telefon w salonie, więc po cichu z powrotem się tam udaje. Otwieram drzwi i robię krok przez próg od razu lustrując Michała.

urok tamtego lata. mataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz