9

744 54 60
                                    


Staram się uspokoić oddech trzymając głowę nad zlewem. Odkręcam kran, aby zagłuszyć mój przyspieszony oddech. Wzdrygam się nagle słysząc pukanie do drzwi. Zakręcam kurek i siadam szybko na toaletowej desce, mało co się nie przewracając.

— Jaśmina? Wszystko okej? — słyszę czyjś głos, ale nie jestem pewna kto to. — Nie ma cię już z dziesięć minut. Otwieraj. — słyszę jak kładzie rękę na klamce.

— Nie! — krzyczę, jak oparzona, nie chcąc, aby blondyn oglądał mnie w tak podłym stanie. — Sikam, nie wchodź! — dodaję, już o wiele spokojniej, w nadziei, że sobie po prostu pójdzie.

— Od dziesięciu minut. Weź nie kłam. — po chwili słyszę jak chłopak łapie za klamkę i tym razem już, otwierając drzwi, wchodzi do łazienki. Zwabiony tu jakby moim złym przeczuciem.

Podnoszę wzrok z podłogi na chłopaka. Jak równa wstaje na nogi chwytając ręcznika i zaczynam wycierać mokrą twarz starając się nie zepsuć makijażu. Siadam z powrotem na desce.

— Jezu, jak ty wyglądasz. Popatrz na mnie. Co jest? — podchodzi nieco bliżej. Kuca obok mnie przyglądając się mojej twarzy przez chwilkę. — Co się stało? — powtarza pewniejszym tonem.

— Nic. — odpowiadam krótko nie chcąc mówić mu co tak naprawdę się stało. Już czułam to pogardliwe spojrzenie z jego oczu, za każdym razem jak na mnie patrzy.

— Jaśmina, do cholery. Mów. — twardy ton chłopaka zaczyna się niecierpliwić wyrywając się z gardła mocnym charknięciem.

Patrzy na mnie, przeszywając mnie ognistym spojrzeniem, które jakby domaga się, abym coś w końcu powiedziała.

— Ten laluś zaczął się ze mną szarpać. Nic takiego. — mruczę pod nosem mając lichą nadzieję, że ten tego nie usłyszy, co oczywiście jest nierealne, bo dzieli nas zaledwie pół metra.

— On podniósł na ciebie rękę? — Michał próbuje wyczytać coś z moich oczu, jednak skrzętnie unikam jego spojrzenia.

— Michał, nic mi nie jest. Naprawdę, to nic takiego. — próbuje go jakoś uspokoić i pokazać, że nie jestem słaba czy coś.

— Nic takiego? — pyta zbulwersowany. — Nic? Kurwa, to jest przegięcie. — adrenalina zaczyna działać na jego organizm. — Podniósł na ciebie rękę? — ponawia pytanie nie spuszczając wzroku z moich oczu.

— No tak jakby, ale przysięgam, że nic mi nie jest. — obiecuje chłopakowi przyglądając się jego ekspresji.

— Kurwa. On jest chory. — mruczy pod nosem chwile się nad czymś zastanawiając, jednak za chwile przerywa. — Nic ci się nie stało?

— Nie. Jest okej. — przytakuje chłopakowi.

— Zamienimy się miejscami, siądziesz obok mojego ojca.  — odwraca się tyłem i poprawia różowy kołnierzyk koszuli, wystający spod skórzanej marynarki.

— Michał... — wzdycham na słowa chłopaka. Nie chce żeby myślał o mnie jak o ofierze.

— Jaśmina, zamknij się i rób co mówię. — odpowiada odwracając głowę do jednej czwartej osi, tak że widzę jego buzię z profilu.

Nie odpowiadam chłopakowi na tą uwagę i wstaje z miejsca kierując się ku wyjściu. Już mam pociągnąć za klamkę, ale czuje ciepłą dłoń chłopaka na swoim ramieniu.

— Sorry, za tamto wcześniej. — mruczy jakby od niechcenia.

— Serio? — posyłam mu zażenowane spojrzenie. Wywracam oczami i strącając jego dłoń z mojego ramienia wychodzę z łazienki.

urok tamtego lata. mataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz