11

736 43 27
                                    


Cięzko oddycham i zzdejmuje z siebie bluzę wchodząc do klatki. Wchodzę do windy i czekam aż ta ruszy do góry. Wchodzę szybko do mieszkania i zatrzaskuje sie w nim. Czuje jak serce kołata mi szybciej niż na maturze ustnej z języka polskiego, a dlonie zaczynaja pocic sie od wewnątrz. Robię kilka wdechów i wydechów aby uspokoić organizm.

Nie wiem już sama czy to sobie to dopowiadam, czy rzeczywiście widziałam tam Matczaka. Czuje, że moja wyobraźnia plata mi figle. Nie mogę być już pewna niczego.

Jeżeli to nie jest mój wymysł a prawda, zastanawiam się dlaczego on tam był i czy przyszedł tam w poszukiwaniu mnie. To dość egoistyczne myśli lecz co pozostało mi innego sadzić, po ostatnich naszych perypetiach. Naprawdę muszę już przestać o nim myśleć.

Wchodzę do mieszkania i zamykam drzwi. Rzucam bluzą gdzieś na salonowy fotel i wchodzę do sypialni. Rzucam się na łóżko i zamykam oczy.

Próbuje jakoś zracjonalizować moje zachowanie w międzyczasie wmawiając sobie ze nie zależy mi już na niczym i obiecując sobie, ze przestanę tak o wsystkim myśleć i analizować każdą sytuacje. Z własnych myśli, jak z transu, wybudza mnie przeraźliwy dźwięk dzwonka do drzwi. Lekko je uchylam i spoglądam w szparkę.

— Boże Maria, nie strasz mnie tak. — otwieram drzwi na oścież poznając w osobie na korytarzu moją przyjaciółkę.

— No przecież nie straszę. — oburza się lekko i zdejmuje z siebie skórzana kurtkę wieszając ja na wieszak. Wchodzi do salonu i siada na jednym z foteli wyjmuje z kieszeni jednorazową e fajkę. — Jak w Nero? Ktoś cię poznał? — zaciąga się delikatnie.

— Na całe szczęście zmienili menadżera. Teraz jest taka Karolina. Mówiła ze przeniesli ją na prośbę z Wrocławia. — podchodzę do stołu i zgarniam z niego brudne talerze i kilka chustek.

— To dobrze. Jakby ktoś się dowiedział, to po tobie. — uśmiecha się z ulga.

— Wiem, wiem. — mruczę cicho zmywając naczynia. — Dzisiaj Tadek byl w kawiarni. Prawdopodobnie jakoś teraz siedzi w samolocie.

— W samolocie? Gdzie on leci? — Maria wyglada na zszokowaną.

— Jak to gdzie, na studia. Do Londynu. — uśmiecham się pod nosem na widok zadowolonego chłopaka z kubkiem mojej kawy w rękach, który pojawia się w mojej wyobraźni.

— Grubo... — wzdycha głośno wypuszczając powietrze nosem.

— A... — zaczyna. — Jak z Matczakiem? — robi głupia minę, jednak mi nie jest wcale do śmiechu.

— Nic. — odpowiadam. — I to dosłownie. — dodaję po chwili.

— Ale jak „nic"? — wyglada na zszokowaną. — Przecież jeszcze chwile temu.. — chce coś powiedzieć ale nie daje jej dokończyć.

— Nie „chwile", tylko już prawie półtora miesiąca temu i po prostu nie chce mieć już z nim nic do czynienia. — fukam podirytowana. Zaczynam spłukiwać pianę ze wszystkich umytych naczyń.

— Co się stało? Całowaliście się chociaż? — pyta z nadzieją.

— Obrzydliwe. Przestań tak mówić. — wzdrygam się i posyłam jej niewdzięczne spojrzenie na znak obrzydzenia. — Po prostu zachowywał się jak egoista, a ja nienawidzę takich typów. — uzasadniam moja decyzje o zerwaniu kontaktu z tym półgłówkiem.

— Typów! Ha! Czyli jednak coś było na rzeczy. — zastanawia się przez chwile jednak nie daje jej nic więcej powiedzieć.

— Nie, właśnie nie było. Był dla mnie wredny i oschły, i toksyczny. W życiu nie chciałabym takiej relacji z nikim. Nie ważne jak przystojny by był. — odpowiadam wywracając oczami. Mam dość tego, ze blondynka próbuje właśnie wmówić sobie i mi swoją wersje „prawdy".

urok tamtego lata. mataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz