Jennifer
Josh nie odzywał się od dwóch dni. Nie byłam natrętna i sama nie dzwoniłam, ale liczyłam na to, że on to zrobi. Ustaliłam, że jeżeli odbiorę jutro telefon i go nie usłyszę po drugiej stronie, to ja sama do niego zadzwonię. Chciałam znów się z nim spotkać, bo już za nim tęskniłam.
Dzień zaczynał się tak jak zwykle. Zjadłam śniadanie, ubrałam jakieś ciuchy i pooglądałam telewizję. Mogłam zadzwonić do Shailene, żeby wpadła do mnie to byśmy coś porobiły, ale nie chciałam jej przeszkadzać, gdyby miała właśnie nieznajomemu znajomemu z windy wskoczyć do łóżka. Zaczęłam się śmiać, bo oczywiście Shai taka nie była. Lecz i tak nie zadzwoniłam.
Umierałam z nudów, więc sięgnęłam po książkę z brzegu i zaczęłam czytać.
Shailene
Po incydencie z bronią, po ucieczce Theo ze mną, zatrzymałam się u niego w domu. A bynajmniej uważałam, że to jego dom. Nie mieszkał w Nowym Jorku tylko pół godziny autem od niego. Wioska była niewielka, ale urocza. Jednak ja nadal byłam oszołomiona, więc po prostu poszłam spać. Dżentelmen ustąpił mi łóżka, a sam połozył się na kanapie w salonie.
Następnego dnia nie obudził mnie budzik, ani zapach śniadania, ani kogut. Poczułam, że ktoś leży obok mnie.
-Theo?-szepnęłam.On tylko mruknął.
Wstałam z łóżka. Skorzystałam z toalety, a gdy wróciłam, mężczyzna był już przebudzony.
-Eeee.... czy ja nie spałem na kanapie?-spytał, rozglądając się na łóżko.
-Teoretycznie tak-odpowiedziałam-Praktycznie nie.
-To chyba-zaczął wstawać z łóżka-przez to, że lunatykuję.
Spojrzał na mnie jego słodkimi oczami, które mnie przepraszały. Wybaczyłam mu, choć nawet nie wiedziałam co, ale mu wybaczyłam.
-Zrobię śniadanie-dodał i wyszedł z pokoju.
Wzięłam swoje ciuchy i poszłam się ubrać, po tym jak ogarnęłam, że stałam przed nim w samym podkoszulku i majtkach.Na śniadanie była jajecznica. Zjedliśmy ją w ciszy. Następnie Theo zmył naczynia, a ja oglądałam jego mięśnie, odciskające się na koszulce. Miałam nadzieję, że nie widać po mnie iż rozbieram go wzrokiem.
Gdy się odwrócił, ja się zarumieniłam. Odwróciłam głowę, by nie zauważył czerwieni moich policzków.-Możemy porozmawiać?-spytał.
-Jasne. Mam kilka pytań, czy to okay?
-Tak. Chodźmy do salonu.
Usiedliśmy na kanapie, na której "spał" Theo.
-Wczorajsze spotkanie skończyło się dziwnie-podsumował.
Tylko pokiwałam głową.
-Widziałem, że się bardzo przestraszyłaś.
Twierdząco kiwnęłam głową.
-Mam nadzieję, że nie przestraszę cię, jeżeli powiem, że to miało związek z...-urwał. Przeczekałam tą ciszę-związek ze mną.
Sztywno siedziałam w miejscu.
-Lecz to nie zmienia faktu, że tamten wystrzał mnie przeraził. Sam się nie spodziewałem takiego czegoś-objął moją dłoń swoimi rękoma. Zauważył, że patrzę pustym wzrokiem w podłogę-Shailene... mam do ciebie prośbę.
-Dobrze-odpowiedziałam szybko-pod warunkiem, że odpowiesz na moje pytanie.
Odwrócił się w moją stronę, czekając na to o co chciałam go zapytać.
-Jaki związek to miało z tobą i czy wiesz kto to był?
Spojrzał mi prosto w oczy, po czym odwrócił wzrok.
-Mam na pieńku z kilkoma ludźmi-odpowiedział-Gdyby tylko z kilkoma-dodał pod nosem. Udawałam, że nie usłyszałam.
-No... dobra.
-Lecz nie mam zielonego pojęcia kto to był. W wiadomościach było o strzale, ale nie było informacji, że ktoś zginął. Możliwe, że to był tylko strzał.
"Oby." pomyśłałam.
-Shailene, mam do ciebie prośbę, ale do niczego cię nie zmuszę-przyklęknął przede mną-Możesz zostać? Boję się, że jak wrócisz do swojego domu, to ktoś cię znajdzie. Ktoś mógł cię zauważyć przy mnie tamtego dnia, a ja nie chcę by coś ci się stało. Dobrze?
To mnie przestraszyło. Ale zarazem poczułam troskę jaką obdarowywał mnie Theo.
Moja odpowiedź była taka, jaką chciał usłyszeć.
-Dobrze.Jennifer
Telefon zadzwonił o ósmej wieczorem.
-Halo?-odezwał się ktoś.
-Josh? To ty?
-Tak. Przepraszam, że nie dzwoniłem, ale wypadło mi pare spraw.
Cisza.
-Jennifer, nie będę mógł się z tobą spotykać przez jakiś czas.
-Co?-te słowa mnie zszokowały.
-Później ci wyjasnię, teraz muszę kończyć, jestem w drodze do Chicago. Wybacz mi.
-Zadzwonisz jeszcze?
-Może. Uważaj na siebie."Rozmowa zakończona" wyświetliło się wielkimi literami na ekranie.
CZYTASZ
The good/bad life
FanfictionW życiu każdego człowieka nadchodzi dzień, który wszystko zmienia. Nie wiemy, czy będzie to jutro, pojutrze, czy może wtorek za 5 lat. To coś, czego nie można przewidzieć. Poznajcie bohaterki tego opowiadania- Jennifer i Shailene. Obie dziewczyny by...