sierpień 2030 rok
W chińskiej restauracji jak zwykle panuje raban. Z kuchni wydobywa się skwierczenie, szczęk talerzy, para i woń gotowanych potraw. Kelnerzy chodzą od stolika do stolika zbierając zamówienia i sprzątając naczynia. Pośród puszczonej w powietrzu muzyki remiku z tradycyjną nutą chin, rozbrzmiewały głosy klientów, prowadzących rozmowy nad swoimi daniami.
Można by pomyśleć, że ten harmider nie sprzyja zrelaksowaniu się przy jedzeniu, ale jest pomocny jeśli prowadzona rozmowa ma pozostać tajna, zagłuszona. Nikogo nie obejdzie o czym rozmawiają dwaj siedzący naprzeciw siebie mężczyźni. Obaj elegancko ubrani, wyróżniając się spośród tłumu. Jeden o starannie zaczesanych, lekko falowanych włosach o barwie hebanu, podobnie co oczy, puste, bezduszne, okolone pierwszymi zmarszczkami. Jego wyraz stał się bardziej melancholijny niż za młodu. Szczupłymi palcami rozdzielił drewniane pałeczki, chwycił wygodnie i złapał z pierwszego pierożka, biorąc go do ust.
Drugi mężczyzna przyglądał mu się uważnie. Poprawił okulary na nosie i wziął wdech, zbierając myśli.
– Liczyłem, że spotkamy się w bardziej korzystnych warunkach – powiedział Kisaki.
– Sam chciałeś się spotkać, ja wybrałem miejsce – odparł Akira, zjadając kolejnego pierożka. – To o czym chciałeś porozmawiać?
Kisaki pochylił się, opierając łokcie o blat stołu.
– Mam dobry towar, który trzeba rozprowadzić. Jest nowy... – Kisaki rozejrzał się i ukradkiem wyjął zza marynarki nieduże foliowe opakowanie, z małymi, niebieskimi kuleczkami. – Działa mocniej i dłużej, dając niesamowity odlot. Powoli na tym zyskuję, ale to za mało. Brakuje mi kontaktów, które pozwolą wkraść to na rynek.
– Mam ci pomóc rozkręcić twój narkotykowy biznes?
– Proponuję współpracę. Próbowałem dziesięć lat temu, ale powiedziałeś, że mafia nie jest twoją drogą, choć teraz... Od czego to się zaczęło? Ah tak, straciłeś swojego ukochanego Drakena. Słyszałem, że ułożył sobie życie z tamtą blondyną, mają urocze dzieci.
Akira nie wybuchł złością, jedynie zazgrzytał zębami na to wspomnienie. Doskonale wiedział jakie teraz życie prowadzą jego przyjaciele.
– Życie ci się inaczej potoczyło i przejąłeś brudny biznes tatusia.
Akira otarł serwetką usta, rzucając ją następnie na stół. Przyjął prostą postawę, patrząc ostro na rozmówcę.
– Brudny to jest twój biznes. Jesteś robakiem w tej działce, jak dziesiątki innych i prosisz mnie o wsparcie bo najwyraźniej zdajesz sobie z tego sprawę. Jest wiele organizacji, do których możesz się podczepić, ale akurat wybrałeś moją, dlaczego?
– Bo posiadasz włączę, nietykalność i masz łeb do interesów.
– I myślisz, że twoje cukiereczki mi się na coś przydadzą? Nie widzę w tym sensu, szczególnie jeśli propozycja wychodzi od ciebie. – Akira wstał od stolika, a zaraz po nim dwaj barczyści mężczyźni, stojąc u jego boku. Jeszcze na moment obejrzał się na blondyna. – Botan z łatwością pożre twoją grupę, pamiętaj o tym i nie zawracaj mi dupy takimi pierdołami.
Opuścił restaurację, wchodząc do czarnego samochodu. Zajął miejsce z tyłu, a dwaj mężczyźni usiedli z przodu i odjechali. Akira wgapił się w okno, obserwując miasto zza zaciemnionej szyby.
Nie takie miał marzenia. To życie jakie ma teraz, było tym od którego uciekał przez tyle lat. Odciął się całkowicie od dawnych przyjaciół. Niestety to cena za miłość. Chcąc chronić tych, których kocha, od tej brutalnej części jego świata, musiał ich porzucić by ci mogli żyć tak, jak on sam zawsze chciał.
![](https://img.wattpad.com/cover/286028814-288-k325650.jpg)
CZYTASZ
AKIRA • tokyo revengers [YAOI OC] •
FanfictionBycie w gangu nie zrównuje do bycia gangsterem. Akira pragnie jedynie wieść życie przeciętnego nastolatka, lecz niestety bycie synem yakuzy mu to uniemożliwia. Miesza mu w życiu i ściąga niebezpieczeństwo. Jest jak piętno, które ciągnie na dno i wy...