rozdział 4

498 47 6
                                    

Gdy do restauracji wpadła banda nie przyjaźnie wyglądających mężczyzn, rozpętała się strzelanina. Zapanował chaos wśród ludzi, lecz celem były wybrane osoby.

– Zabierz stąd chłopców! – krzykną Yohei do żony. Sięgnął za pazuchę marynarki i wyciągnął pistolet. Otoczyło ich trzech ochroniarzy mierzących z broni do intruzów.

Kobieta wzięła na oko pięcioletniego chłopca na ręce, a drugiego, kilka lat starszego, pociągnęła za rękę by odciągnąć ich od zagrożenia. Uciekła na tyły restauracji, wymykając się wejściem dla obsługi. Znalazła się w ciasnej i wilgotnej uliczce. Słyszała krzyki i bluzgi mężczyzn przed restauracją, jak i strzelaninę ze środka. Zaciągnęła chłopców za śmietnik.

– Mamo – jęknął młodszy.

– Cii... Bądźcie cichutko. Mama zaraz po was wróci. – Zasłoniła dzieci kilkoma workami na śmieci i odeszła od nich kilka kroków.

Starszy brat przytulił młodszego i głaskał po głowie, by choć trochę go uspokoić. Podskoczyli, gdy usłyszeli wystrzał, potem drugi i jak ktoś upada na ziemię. Starszy z braci przykrył dłonią usta małemu by stłumić jego płacz. Choć byli mali, zdawali sobie sprawę co się stało. Mama po nich już nie wróci.

***

Po weekendzie najwyższa pora wrócić do rzeczywistości. Akira jak co dnia wyszykował się i po zjedzeniu śniadania wyszedł do szkoły. Tam czekali na niego już koledzy, a raczej podwładni, którzy chętni są jego przywództwa. Zrozumiał, że od tak się ich nie pozbędzie i w końcu pogodził się z tą sytuacją. Ale nie zamierzał traktować ich jak podwładnych i przewodzić ich małym gangiem. Pozwalał im jedynie przebywać w swoim towarzystwie.

Długą przerwę spędzali na dachu, jedząc lunch.

– Nadal się uczysz szefie? – zapytał Asamoto.

– Czytam.

– Coś ciekawego?

– O tym jakby się żyło w totalitarnym państwie.

– Pewnie fajnie – mruknął Kyugoro.

– To zamieszkaj w Korei Północnej – powiedział Akira.

– To podziękuje – odparł Kyugoro, rozumiejąc co powiedział. Przynajmniej poznał czym jest totalitaryzm.

– Co robisz dziś po szkole, szefie? – zapytał Rudy.

Akira odłożył książkę na bok. Jednak dziś sobie nie poczyta. Od kiedy pojawili się wokół niego ludzie, książki jakie niegdyś chciał przeczytać zalegają w jego pokoju, czekając aż po nie sięgnie. Nauka i towarzystwo zdecydowanie pochłaniają większość jego czasu.

Zajął się swoim drugim śniadaniem, póki ma czas na to.

– Zapewne wyjdę gdzieś z Mikeym.

– Z tym Mikeym!?

– Jakiś problem? Nie mogę mieć innych kumpli poza wami?

– Szef nazwał nas kumplami. – Natsumi otarł niewidzialną łzę.

– Moje serce się raduje – dodał Kyugoro.

– Chcesz abym ci towarzyszył? Tak dla ochrony – zaproponował Asamoto.

– Nie potrzebuję ochrony. I nie wydaje mi się by oni jakkolwiek mi zagrażali.

Po przerwie, gdy wrócił do klasy, zobaczył na swojej ławce liścik zaadresowany do niego. Wziął go do ręki i przeczytał "Ładnie dziś wyglądasz". Nie miał pojęcia kto to mógł napisać. Pismo było ładne i staranne, więc może któraś z dziewczyn? Czasem dostrzegał spojrzenia niektórych z nich i rumiane twarze. Jak na razie tajemniczy wielbiciel pozostaje nieznany. Schował liścik do piórnika i usiadł w ławce.

AKIRA  • tokyo revengers [YAOI OC]  •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz