rozdział 18

357 27 5
                                    

Akira czekał na odpowiedni moment. Wczoraj nie miał okazji złapać Shiro, lecz dziś będzie inaczej. Na długiej przerwie skinłą na niego, aby ten za nim poszedł. Zaprowadził chłopaka za schody, dość ustronne miejsce gdzie nikt im nie przeszkodzi.

– Jest to coś ważnego, skoro się chowamy? – Shiro uśmiechnął się, patrząc na poważną minę kolegi.

– Wczoraj w szpitalu, jak mówiłem o Eizo, coś przykuło moją uwagę. Dokładnie moment, w którym wspomniałeś o moim ojcu. Skąd wiesz, że przez pozbycie się Eizo, on może mieć problemy?

Shiro nerwowo się zaśmiał. Akira zmrużył oczy na tą reakcje.

– Mówiłeś mi o tym.

– Gówno prawda. Nic nie pisnąłem ci o moim ojcu. Zacząłem się zastanawiać skąd ty mógłbyś to wiedzieć. Kim właściwie jesteś? Pojawiłeś się nagle i od razu zechciałeś się ze mną kolegować. Wcześniej uznałem, że jesteś po prostu dziwny, ale teraz ta sprawa mi nieźle śmierdzi.

– Zaprzyjaźniłem się z tobą bo wydałeś mi się interesujący.

– Aha. I aż tak zależało ci na mojej uwadze? Zaczepianie, łażenie za mną, wspólne lunche, zaproponowanie wspólnej pracy. Od kiedy się zjawiłeś, w szkole wciąż skaczesz wokół mnie, a z czasem zacząłeś wnikać w moje życie pozaszkolne.

– Tak robią przyjaciele.

– A przyjaciele nie kłamią, więc powiedz mi szczerze... Wynajął cię mój brat?

– Słucham?

– Czy zlecił ci zadanie pilnowania mnie. Wiem, że mój brat jest do tego zdolny.

– Gadasz głupoty.

– Ach tak? – Uderzył Shiro z pięści w twarz. Trochę ręka go zabolała, lecz było warto. – Co? Nie oddasz?

Shiro ani drgnął. Stał ze wzrokiem wbitym w podłogę.

– Więc dobrze cię wytresowany – powiedział Akira. – Ścieli by cię gdybyś mnie skrzywdził. Pierwsza zasada Żniwiarzy, chroń swojego pana. Druga słucha jego poleceń. A trzecia...

– Za niewykonane zadanie bądź zdradę, czeka śmierć.

Akira poklepał chłopaka po policzku.

– Mądry chłopiec. – Wyminął go i odszedł do klasy.

Shiro został, osłupiały tym, że jego tożsamość została odkryta. Stracił czujność i z tak małego potknięcia, Akira dokopał się do prawdy.

Za niewykonane zadanie czeka śmierć.

Teraz jak został zdemaskowany, jego praca może zostać utrudniona. Stracił zaufanie chłopaka, jeśli kiedykolwiek je miał. Teraz albo pociągnie teatrzyk dalej lub od razu nadstawi głowę.

***

Akira napisał do Mikeygo, czy dzisiaj się spotkają. Chłopak wytłumaczył, że ma inne zajęcia i nie może. Więc cóż, Akira wrócił do domu. Gdy w przedpokoju zdejmował buty, usłyszał z kuchni znajomy śmiech. Wezbrał w nim gniew i z głośnym tupem poszedł do kuchni. Zobaczył tam Yukiego zajmującego się obiadem i Kojiego, który ucieszył się na widok brata. Szkoda, że ten młodszy nie za bardzo.

– Co to za skwaszona mina? – zapytał Koji z uśmiechem.

– Nasłałałeś na mnie Żniwiarza?

Yuki trzasnął nożem o deskę, zamierając, a Koji spoważniał.

– Co takiego zrobiłeś? – zapytał Yuki, patrząc na mężczyznę.

AKIRA  • tokyo revengers [YAOI OC]  •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz