rozdział 1

809 59 5
                                    

Nastał kwiecień a wraz z nim początek roku szkolnego. Motoshima Akira, drobny chłopak o kędzierzawej czarnej czuprynie, stał przed budynkiem liceum Koyama. Nie wywarł na nim dużego wrażenia, nie czuł nic. Na jego twarzy gościł chłód. Przed nim pierwszy rok liceum w nowej szkole.

Ruszył powolnym krokiem do wejścia. Lepiej by tym razem wytrwał do końca tego roku.

***

Klasa podczas przerwy była bardzo głośnym miejscem, zwłaszcza, że w większości znajdowały się w niej osoby, które się nie znały. Wydźwięk nowych imion, śmiechów, krzyków był tak przytłaczający, że Akira odciął się od reszty zakładając słuchawki i odpłynął wraz z muzyką. Sprawiał wrażenie niezainteresowanego innymi osobami co przyczyniło się do tego, że nikt do niego nie zagadał. Znów ludzie błędnie odczytują jego czyny i wychodzi na cichego i wycofanego, którego najlepiej zostawić w spokoju.

Po kilku lekcjach zdążyły się utworzyć grypki, do których Akirze ciężko byłoby zagadać. Nigdy nie był zbyt towarzyski i miał trudności z zawieraniem przyjaźni. Od dziecka był postrzegany jako ekscentryk. Z czasem zaczął zauważać, że inni unikają go nie ze względu na swoją chłodną aurę, a lęk. Widział spojrzenia innych, jak schylają się by szepnąć coś drugiemu do ucha. Od razu wiedział, że chodzi o niego. Zsunął słuchawki, by przysłuchać się rozmowie kilku dziewczyn obok.

– Jest jakiś dziwny.

– Podobno został wyrzucony z poprzedniej szkoły.

– Skąd to wiesz?

– Koleżanka z klasy obok mi powiedziała. Chodziła z nim do gimnazjum. Wyleciał za pobicie.

Głupota. Plotki nieustannie się za nim ciągnął. Myślał, że zmiana szkoły załatwi sprawę, ale jak widać grubo się mylił. Ale nie przejmuje się tym. To tylko plotki. Jeśli ze względu na nie będzie unikany to nic strasznego, przywykł do samotności. Ma zamiar przetrwać ten rok bez sprawiania problemów.

Trwała przerwa na lunch. Akira, pomimo postawionego zakazu przy schodach, wyszedł na dach szkoły. Usiadł w cieniu, w spokoju odpakowując swoją kanapkę.

Nagle usłyszał trzaśnięcie drzwi.

– Pierdolona Toman! – usłyszał głos. Kilka osób wyszło na dach. – Popamiętają nas. Nogi z dupy powyrywam. Dziś po szkole dorwę tego mikrusa!

– Szefie, ale tak samemu...

– No coś ty. Skrzykniemy chłopaków i spierzemy tak, że blondasek już nigdy nam nie fiknie.

– Haniebne... – mruknął Akira.

– Co? Kto tu jest!?

– Szefie, tutaj.

Czterech chłopców stanęło nad czarnowłosym. Musieli był ze starszej klasy. Ten, którego nazwano szefem miał dziwnie wyżelowane włosy w kolorze wściekłego pomarańczu.

– Coś ty powiedział? – warknął rudy.

– Nic takiego.

– Nie pierdol mi tu. – Kopniakiem wytrącił Akirze kanapkę z ręki, a ta rozleciała się na ziemi. Widok zmarnowanego jedzenia bardzo zabolał chłopaka. Zacisnął pięści aż do bólu. Podniósł się i popatrzył Rudemu prosto w oczy. Był niższy, ale czerń oczu zionęła chłodem i mrokiem. Dostrzegł dryg powieki Rudego, poczuł niepokój.

– Powiedziałem, że to haniebne rzucać się w kilka osób na jednego. – Zachwiał się na nogach, gdy oberwał po twarzy. Policzek rozpalał ból. Poczuł krew z rozciętej wargi. Zacisnął mocniej pięści. Niewiele brakowało by mu oddaŁ, lecz pohamował zamiary. Miał już więcej nie sprawiać problemów. Wyprostował się, wyminął chłopaków i opuścił dach.

AKIRA  • tokyo revengers [YAOI OC]  •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz