rozdział 2

536 55 3
                                    

Pierwszy dzień szkoły a on już zdążył wdać się w ''bójkę". Zaczęło się od rozciętej wargi a mogło skończyć na gardle. To było głupie z jego strony, że postawił się dwóm starszym typom. Gdyby nie nazwisko Hizashiro, którego dzieci znać nie powinny, skończyłby martwy. Całe szczęście wszyscy zdrowi, skończyło się tylko na opierdolu od Yukiego, małym guzie na głowie i typowym obiecaniu poprawy i że to się nie powtórzy.

Najwyższa pora wrócić do codzienności i zachowywać się jak normalny licealista, skupiając się na nauce. Tak się złożyło, że na historii przerabiali materiał, który Akira poznał aż zbyt obszernie, a to dlatego, że nudził się w ferie wiosenne. Akirze niezbyt chciało się słuchać tego co już wie, więc znalazł zajęcie w obserwowaniu chmur. Niezbyt ruchliwe, puchate jak baranki cumulusy. Tak, z nudów także poznał rodzaje chmur i co mogą zwiastować. Czasem jego rodzina jest zdumiona jak on znajduje czas na pierdoły i naukę, często tą nadprogramową.

Dzwonek na przerwę oderwał do od okna. Wstał i jako pierwszy opuścił salę, zabierając słuchawki. Wyszedł na dach szkoły i skrył się w cieniu. Klasa jak i korytarze żyły jak na razie plotkami o nim, których niezbyt chciał wysłuchiwać. Drugi dzień szkoły, a obcy ludzie wiedzą o nim więcej choć nawet nie otworzył ust.

Usłyszał otwieranie drzwi. Znowu ktoś przylazł. Czy w tej szkole nie ma spokojnego miejsca? Ktoś nad nim stanął i chrząknął. Nie zdziwił go widok Rudego i jego kumpli.

– Czego chcesz? – Akira wstał.

Rudy przez chwilę milczał, główkując nad odpowiedzią. Wzrok Akiry mu tego nie ułatwiał. Dłużąca się cisza tak go zestresowała, że niewiele myśląc skłonił się wyciągając ręce, w których trzymał zafoliowaną kanapkę.

– Przepraszamy na nasze zachowanie – powiedział. Razem z nim skłonili się jego koledzy.

Akira bez słowa przyjął kanapkę.

– Jestem Asamoto Kazunari – odparł Rudy.

– Nie pytałem – mruknął Akira.

– Natsumi Hasuo – dodał łysy kolega.

– Kyugoro Noriaki – powiedział szatyn z kucykiem.

– Jestesmy do twojej dyspozycji. szefie! – powiedzieli jednym głosem.

– Aha. – Chłopak odpakował kanapkę. – Nie była was piątka?

– Dwóch się wyłamało i wybrało inny gang.

– Jesteście gangiem? We troje?

– Nie, jest nas wiecej, no od wczoraj mniej, ale nadal jesteśmy gangiem – odparł Rudy. – Słyszeliśmy to i owo. Obgadaliśmy sprawę i chcemy byś był naszym szefem. Nasza grupa potrzebuje kogoś...

– Dzięki, ale nie. – Wyminął ich.

– C-czemu?

– Nie chce przewodzić bandą cieniasów – odparł i zniknął za drzwiami.

I na tym mogłoby się to skończyć, ale Akira nie docenił determinacji Rudego. Gdy Akira był w toalecie i mył ręce, Asamoto stał obok z ręcznikiem papierowym w ręku i cały czas zwracał się do niego szefie. Na przerwie, gdy szedł korytarzem, nie obeszło się bez obstawy. Chłopaki rzucali groźne spojrzenia każdemu, kto się popatrzył na Akirę. W klasie przynieśli mu trzy napoje, choć o nie nie prosił.

– Nie wiedzieliśmy co lubisz... E, szefie?

Akira patrzył na nich w milczeniu. Miał już dość ich zachowania.

– Szefie, dobrze się czujesz?

Po chwili zachowanie czarnowłosego robiło się niepokojące. Milczał i nie mrugał dłuższą chwilę. To jeden z wielu rodzajów okazywania gniewu. Każdy równie przerażający.

AKIRA  • tokyo revengers [YAOI OC]  •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz