Rozdział 3

5 2 7
                                    

   Niezrażeni mżystą pogodą podróżni, dalej jechali dziedzińcem do kolejnego miasta, kolejnej gospody. Odwiedzili już takich pięć, w każdej zostawali przez kilka dni. Nigdy nie dłużej, nigdy nie krócej, lecz z przytupem szukali przyjaciół chcących zmienić świat. Ona zarabiała wieczorami w gospodzie, a za dnia trenowała swego przyjaciela Airema. Młodego mężczyznę o krótkich kruczo czarnych włosach i atletycznej posturze, którego wyciągnęła z rąk rabusi.

Gdy dojechali do osady, gdy weszli do gospody, wpadli w sam środek kłótni. Zapewne dziewczyna, która stała przed kontuarem to była córka właściciela gospody. Tak wszyscy krzyczeli, aż goście uciekali. W końcu nastąpił przełom.

- Tato, ale ja chcę zmieniać świat, a nie stać jak głupia kucharka w kuchni! - wrzasnęła dziewczyna- Nie jestem już małym dzieckiem! Nie możesz mi rozkazywać!

- Jestem twoim ojcem i lepiej od ciebie wiem, co będzie dobre, a co złe! - wrzasnął mężczyzna zza kontuaru- A teraz marsz do pokoju!

Biedna dziewczyna, podczas gdy biegła do pokoju nie zauważyła Saliny i na nią wpadła. Salina niezrażona tym co się wydarzyło pomogła jej wstać, tak jak pomogłaby dobrej przyjaciółce.

- Proszę na nią nie krzyczeć- odpowiedziała- Ja sama chcę zmieniać świat. Nikt mi nie chciał na to pozwolić, więc uciekłam z domu. Wielkie rzeczy mają się wydarzyć. Szukam towarzyszy swej misji. Bardzo mi miło poznać pańską córkę, gdyż widzę w niej ten potrzebny charakter.

- A kimże ty jesteś dziewucho coś do mej gospody przybyła? Jak śmiesz się tak do mnie odzywać?!- odezwał się znowu mężczyzna.

- Jestem Salina Monregard, a to mój towarzysz Airem Bire. Razem chcemy zmienić świat. -odrzekła Salina- Byłabym rada poznać twe imię- zwróciła się do nowej przyjaciółki.

- Mam na imię Tatiana Que. A oto gospoda Pod Wściekłym Bykiem. - odpowiedziała Tatiana- A tak w ogóle, też chcę zmieniać świat, czy mogłabym z wami wyruszyć w dalszą podróż? -szepnęła do Saliny.

- Oczywiście- odparła bez zastanowienia- Słuchajcie wszyscy goście gospody. Mam na imię Salina Monregard i szukam osób, które będą razem z nami zmieniać świat począwszy od tego pięknego królestwa, od królestwa Oramme.

To powiedziawszy wyprostowała się i czekała kilka chwil patrząc na reakcję gości gospody. Jednak, gdy nie nadeszła, uznała, że pora usiąść i coś zjeść, a później trochę zarobić. Zrobiła więc tak jak zaplanowała, zjadła obiad, a potem wyciągnęła mandolę i zaczęła przygrywać melodię do Domku leśniczego. A później już płynęły coraz to piękniejsze i weselsze piosenki. W końcu musiała zakończyć rozrywkę, aby zostało jej jeszcze kilka niespodzianek na następne dni, a miała zamiar zostać tu dłużej.

Następnego ranka poszła do kowala, by prosić o wykucie kilku noży, później sama zabrała się za szkolenie swoich przyjaciół i wykonywanie łuków. Wczesnym popołudniem postanowiła zakupić trzy kołczany zawierające po dwadzieścia cztery strzały.

Po tygodniu odpoczynku od podróży wyruszyli w dalszą drogę, wiedząc, że już nie ma odwrotu, że są już nieoficjalnymi strażnikami królestwa Oramme.

_-_-_-_-_-_-_

- Wasza wysokość! Doszły nas słuchy, że po południu królestwa jeździ dziewczyna, która zbiera ludzi. Mówi, że chce zmienić świat. Już kilka osób się do niej przyłączyło. - powiedział zdyszany posłaniec.

- Czy wiemy, jak ma na imię? - spytał władca

- Niestety, jeszcze nie mamy żadnych informacji na ten temat.

- Jak się czegoś dowiecie, poinformujcie mnie.

- Oczywiście wasza miłość.

_________________

Dobra, to jest po prostu kopiuj wklej

Strażnicy KrólestwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz