Szedł ciemnym korytarzem. Dobrze wiedział, gdzie go prowadzą, nie miał co do tego żadnych wątpliwości. To byli ludzie Medera, jego sprzymierzeńca.
-A zatem, gdzie jest to pomieszczenie awaryjne? – spytał się Parin.
-Już blisko – stwierdził pierwszy z rycerzy. – Mam nadzieję, iż nie znajdzie tam pan jakichkolwiek niedogodności – stwierdził z ironicznym uśmieszkiem.
Po pięciu minutach doszli do końca korytarza. Nie było tam nic, lecz jeden z rycerzy zaczął obmacywać ścianę. Po jego wyrazie twarzy, Parin mógł stwierdzić, iż znalazł tam to, czego szukał.
Po chwili coś zatrzeszczało. W ścianie otworzyła się mała szpara. Ten sam rycerz wsadził tam rękę i otworzył tajemne przejście szerzej. Po chwili w ścianie zionęła wielka dziura.
- Proszę przodem – stwierdził inny rycerz. – Do końca korytarza i w lewo. Trzecie drzwi po prawej. Tam znajdzie pan przyjemny i bezpieczny zakątek.
-Dziękuję – stwierdził rozweselony, lecz nie wiedział, iż jest to pułapka Medera.
Gdy tylko wszedł w ciemny korytarz, drzwi się za nim zamknęły. Nie zwrócił na to większej uwagi, uznał, że jest to zwyczajny system bezpieczeństwa. Po części miał rację, a po części się mylił.
_-_-_-_-_-_
Salina płakała. Próbowała to ukryć i zahamować, lecz nie umiała. Jej serce zostało złamane przez osobę, której bezgranicznie zaufała, osobę, którą kochała.
Została przeniesiona do jej pokoju, ale to nie pomogło. Przebadał ją lekarz i uznał, iż nie jest to groźna rana, innymi słowy, fizycznie dojdzie do siebie za maksymalnie miesiąc. Niestety, jej zdrowie psychiczne porządnie ucierpiało. Nikt nie będzie mógł tego naprawić.
Minęły godziny, zdołała zatamować potok łez i odsunąć od siebie wszystkich, którzy chcieli ją pocieszać. Nie potrzebowała tego, potrzebowała spokoju oraz ciszy. Wyprosiła wszystkich w jak najmniej oschły sposób, na jaki było ją wtedy stać.
Jej najlepsza przyjaciółka wyszła jako ostatnia. Na pożegnanie uśmiechnęła się, lecz nie zobaczyła odwzajemnienia.
Właśnie w dniu tego balu, została złapana w pułapkę mojej siostry, Aibikity.
Nie mogłam jej już nic pomóc, lecz nie traciłam nadziei, byłam pewna, że dobrze się to skończy. Nikomu tego nie mówcie, ale nadałam jej przeznaczenie, co prawda nie było tego w moich planach, ale w końcu wiem, jak to się skończy. Ale teraz nie o tym, w końcu muszę dokończyć opowiadać Wam jej historię.
Wracając do opowiadania, gdzież to ja skończyłam... Ah, tutaj! No to tak...
Siedziała w swoim pokoju sama, załamana, ćwiczyła spokój na twarzy oraz w głosie. Nie umiała się jednak przekonać, że to cokolwiek daje, jej emocje były zbyt silne.
CZYTASZ
Strażnicy Królestwa
DiversosŚwiat jest pełen zagadek i niespodzianek. Przekonała się o tym pewna rodzina królewska, której córka, zaginęła niedługo po narodzinach Czy zaginiona księżniczka się odnajdzie? Jaką zagadkę kryje główna bohaterka? Czy wszystkie tajemnice zostaną rozw...