Nastał dzień balu. Poranek, przedpołudnie oraz wczesne popołudnie minęły normalnie. Dopiero około godziny piętnastej zaczął się bałagan. Służący biegali to w tę, to we w tę. Innymi słowy, nikt nie wiedział w co ręce włożyć.
Salina sama zaplanowała sobie dzień. Postanowiła trenować do wpół do czwartej, po czym wziąć kąpiel, wysuszyć włosy po czym przebrać i uczesać się na bal.
Nie był to rozkład idealny, ale jej pasował w najwyższym stopniu.
Po przerwie na obiad odpoczęła chwilkę po czym wyszła na dziedziniec, osiodłała konia po czym wyjechała na most zwodzony i wjechała do lasu. Po chwili dotarła na sporej wielkości polankę, gdzie przez następne dwie godziny wczuwała się w sposób stawiania kroków przez konia w poszczególnych rytmach.
Po dwóch godzinach treningu zdała sobie sprawę, iż jest już wpół do czwartej. Wracała do zamku pospiesznym kłusem.
Powróciła, zadbała o konia, wróciła do pokoju w wieży. Oficjalnie rozpoczęła przygotowania.
Nalała sobie ciepłej wody do wanny – przyniesienie takowej nie było dla niej problemem - wzięła szybką kąpiel, wytarła się suchym ręcznikiem i owinęła w szlafrok. Nie umiała zostawić ręcznika na ziemi, więc powiesiła go na fotelu obok kominka.
Teraz dopiero zaczęła się mieszać. Miała plan na początek dnia i trening, ale nie na przygotowania.
Postanowiła więc wyciągnąć i rozwiesić swoją skromną kreację. Następnie wzięła podsuszony już ciepłem ręcznik i przetarła włosy jeszcze raz. Odwiesiła go ponownie. Wtem, usłyszała pukanie do drzwi.
-Kogo licho niesie? – mruczała niezbyt zadowolona pod nosem. – Proszę wejść – zawołała już znacznie przyjaźniejszym tonem. W drzwiach ukazała się służąca.
-Przepraszam pani, księżniczka Evanlyn nakazała mi pomóc tobie w przygotowaniach – powiedziała niepewnym i drżącym głosem. – Ja przepraszam, że tak późno, ale długo nam zeszło ustawienie stołów w sali jadalnej i n...
-Dajże z tym spokój – odpowiedziała spokojnie. – Nie jestem żadną panią, tylko Saliną. A i nie martw się, że późno jesteś. Mnie w ogóle nie uprzedzono o pomocy w przygotowaniach jaką mam otrzymać – uśmiechnęła się po przyjacielsku. Od razu zauważyła, że ta kobieta, która przyszła jej służyć poczuła się lepiej. – A skoro jesteśmy na „ty" to chciałabym też twoje imię poznać.
-Nilweria – odpowiedziała. – Znaczy się, ja mam na imię Nilweria.
-Nie musisz się poprawiać, zrozumiałam od początku – powiedziała łagodnie, czym jak od razu zauważyła zawstydziła nową przyjaciółkę. – No dobrze, wiesz może jak wysuszyć te włosy dosyć szybko?
Dłużej nie trzeba było czekać. Nilweria od razu poczuła się pewniej, w końcu wkroczyły na dobrze jej znany grunt. Zabrały się za przygotowania oraz pogaduszki. Salina wykorzystała moment, by podsłuchać wszelakich plotek, którymi ten zamek wśród służby żyje.
_-_-_-_-_
Przechodziła właśnie przez wielkie drzwi do wielkiej sali, gdzie odbywał się bal. Nie czuła się dobrze w tym tłumie. Gdyby ktoś zaatakował podczas tego balu, byłaby praktycznie bezbronna. Dlaczegóż? Nie miała przy sobie łuku.
Jak tylko weszła, zauważyła postać w koronie, to był król Eredur. Podeszła.
-Witam waszą wysokość – powiedziała i ukłoniła się dwornie, tak jak ją uczyła Evanlyn przez ostatni miesiąc. – Miło mi pana widzieć w dobrym humorze.
-Ja również witam, oraz miło mi widzieć, że też jesteś w dobrym humorze – odpowiedział uśmiechnięty król. – Chciałbym tylko wiedzieć, kim jest ta osoba pod maską?
CZYTASZ
Strażnicy Królestwa
RandomŚwiat jest pełen zagadek i niespodzianek. Przekonała się o tym pewna rodzina królewska, której córka, zaginęła niedługo po narodzinach Czy zaginiona księżniczka się odnajdzie? Jaką zagadkę kryje główna bohaterka? Czy wszystkie tajemnice zostaną rozw...