Rozdział 15

2 0 0
                                    

Minęły cztery miesiące, a ona dalej nie wychodziła. Co jakiś czas można było zobaczyć postać w oknie jej pokoju. Nigdy nie pojawiała się na długo, były to zazwyczaj cztery minuty, później znowu znikała.

Nikt się nie dziwił, iż tak spogląda na zewnątrz, w szczególności, iż działo się to coraz częściej wraz z nadchodzeniem wiosny. Obserwowała zmiany, jakie zachodziły poza jej komnatą. Po każdym razie zasłaniała okna kurtami, które nie przepuszczały światła oraz obrazów z wewnątrz i zewnątrz.

Wieczoru, piętnastego dnia czwartego księżyca w roku, podczas kolacji drzwi do sali jadalnej otworzyły się, na taką szerokość, przez jaką przecisnęłaby się smukła osoba. Wszyscy zobaczyli Salinę, ubraną w jej ulubioną niebieską sukienkę oraz szarą pelerynę, kaptur zwisał na jej plecach. Próbowali dopatrzeć się czegokolwiek w jej twarzy, niestety, zobaczyli tam wielką pustkę.

Po tym jak Król Eredur zobaczył jej twarz, wiedział, że musi porozmawiać ze mną na temat tego, jak Aibikita uwięziła Salinę w swoich sidłach obojętności.

- Witaj Salino - zawołał udawanym rozradowaniem w jej stronę. – Miło, iż jesteś tu z nami. Nie mogliśmy się doczekać twojego powrotu – pewnie liczył na jakieś słowa przywitania, lecz ona w odpowiedzi tylko się ukłoniła.

Gdy zasiadła do stołu, Evanlyn krótko streściła jej, co się działo podczas jej nieobecności.

Zaczęła od tych gorszych faktów, czyli między innymi tego, że Parin gdzieś zniknął. Po czym zaczęła opowiadać o tym, jaki to smutek wszyscy przeżywali z powodu braku jej obecności. W końcu doszła do tego, że mają kilkoro nowych uczniów. Na tę wiadomość kiwnęła tylko bezwiednie głową i rozejrzała się.

Faktycznie, było kilka nowych dla niej twarzy.

- Poznasz ich na waszym jutrzejszym treningu, o ile będziesz chciała przyjść.

Nic nie mówiła. Przysłuchiwała się tylko rozmowom prowadzonym przez jej przyjaciół. Nikt jej nie zaczepiał. Niestety, książę Meder musiał rozpocząć burzę.

- A więc, Selio, jak się czujesz po tym krótkim urlopie? – specjalnie przekręcił jej imię, całe pytanie wymówił głosem wręcz ociekającym jadem. Nie odpowiedziała nic. Siedziała tylko i się w niego wpatrywała, tak jakby chciała powiedzieć „Co mnie obchodzisz"?

- Mam wrażenie, że dobrze, ale w sumie wszystko jest mi obojętne – odpowiedziała bezbarwnym tonem, tak jakby nie usłyszała obelgi. Całą salę zamurowało.

Nikt się nie odzywał. Wpatrywali się w Salinę jak zaczarowani. Nikt nie wiedział co ma zrobić.

- A więc, Abikita przejęła nad tobą władzę? – spytał król.

- Nie wiem. Raczej wątpię.

Po tych słowach wszyscy zaczęli jeść z niepokojem na sercu. W końcu to Salina Monregard została złapana w sidła Abikity.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 12, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Strażnicy KrólestwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz