Cichy brzęk cięciwy, świst, wrzask. Sekunda i jeszcze raz. I tak dwadzieścia trzy razy się powtarza, cichy brzęk cięciwy, świst i wrzask. Zlokalizowali poruszenie w krzakach. Idą w tamtą stronę. Jeden się zatrzymuje, upada. Dwóch następnych tak samo. Z krzaków wyłania się postać. Kto to? Nikt nie wie, a może jednak. Spójrzmy na jeńców pod drzewem. Widać ich uśmiechy.
Nie długo się cieszą, ich oprawcy łapią dziewczynę i wiążą ją. Usadzają pod drzewem po drugiej stronie polany. Nie zwracają uwagi na swoich wcześniejszych jeńców oraz ich broń. Błąd. Tylko tyle można powiedzieć o ich zachowaniu.
-Kim jesteś dziewczyno? -spytał ochryple mężczyzna w czerwonej czapeczce podczas zrywania jej kaptura z głowy. Pierwszym co zobaczył to uśmiech, uśmiech kogoś szalonego.
-A kimże ty jesteś pajacu w czerwonej czapeczce, że nazywasz mnie dziewczyną? Nie szkoda ci życia? A kimże ty jesteś, by wiązać mych przyjaciół w ich własnym obozie?
-Nawet tak się do niego nie zwracaj mała! - wrzasnął mężczyzna z fioletową czapką na głowie.
-Powiedział pajac numer dwa. Co to, on jest szefem, a ja widzę, że to ty masz więcej rozumu pajacyku numer dwa. Powiem ci coś w sekrecie. - pajac numer dwa się schylił- Może nikt was nie rozróżnia i nazywają was po kolorze czapek, ale ja wiem, który to który, ja to wiem pajacu numer dwa, ten pajac numer trzy, no ten w czarnej czapie, to nawet pewnie waszych imion nie zna- powiedziała wyzywająco. - Mnie zwać możesz damą w pelerynie, a moich towarzyszy panami i damami w pelerynach, określenie pan odnosi się do tych płci przeciwnej niż ja, a damy to już chyba wiesz. A teraz się odsuń, jedzie od ciebie czosnkiem- gdy to powiedziała, kopnęła go, by go odsunąć.
Po stronie jeńców nastało poruszenie, ich dowódczyni igrała z ogniem. Niestety wiedzieli, że ona jest zapałką, a nie oni. Ona tylko gra rolę, ona ma wystarczająco silną wolę, by robić takie rzeczy. Airem doskonale wiedział jak to się zakończy, nie raz już widział jak rozmawiała z przestępcami. Zakończy się to nieprzyjemnie, ktoś na pewno ucierpi, ktoś straci życie.
W pewnym momencie usłyszał szelest za plecami. Nie miał zamiaru alarmować oprawców, miał zamiar się poddać, poddać wszystkiemu co nastąpi. Dostał coś w dłoń, znajomy kształt, w drugą też coś dostał. Rozejrzał się.
Zobaczył mężczyznę, To był książę Parin i jego ludzie. Uratowali ich, ale jaką ceną. Zaraz, ma przecież łuk w dłoni, ich zostało czternastu, ich jest szesnastu, po jednym celnym strzale i ocalą Salinę. Tak, trzeba ją uratować. Wskazał palcem w stronę, w której męczyli Salinę, a może na odwrót.
Zobaczyła ich. Puściła im oko, a ręką dała dyskretny znak do działania, sama zajęła się zagłuszeniem odgłosu przygotowań do ataku.
-Oj, ale ja głupia, przecież wy nawet nie wiecie kto to dama! Muszę wam to wyjaśnić, a może nie? A żyjcie sobie w nie wiedzy, jedyne co wam powiem to to, że damy się szanuje- zaczęła przedrzeźniać samą siebie dla zabawy.
-Przymknij się głupoto! Nie jesteś damą a głupią dziewczynką! - wrzasnął pajac numer trzy.
-Mówi mi to osoba, która- mówiąc to dała dyskretny znak przyjaciołom, by strzelali. Brzęk i strach w oczach pajacyków- nie wiedziała, że dziś trafi za kratki albo umrze- dokończyła już po fakcie.
W chwilę później wyjęła ręce zza pleców, miała je już rozwiązane od kilku minut. Zabrała się za rozwiązywanie nóg. Gdy zakończyła ten proces, wstała i poszła pozbierać swoje strzały i noże. Odezwała się tylko i wyłącznie do księcia jednym słowem.
-Dziękuję- powiedziała wdzięcznym, ale też skarconym tonem, tak jakby to była jej wina, że dali się złapać.
Do drużyny nie odezwała się ani słowem, była zawiedziona. Nie mogła im wybaczyć tego, że dali się złapać, że nie dali rady tak małej dla strzelców jakich wytrenowała. W swoim zawiedzeniu, nie dostrzegła Airema, który był zawiedziony samym sobą.
CZYTASZ
Strażnicy Królestwa
AcakŚwiat jest pełen zagadek i niespodzianek. Przekonała się o tym pewna rodzina królewska, której córka, zaginęła niedługo po narodzinach Czy zaginiona księżniczka się odnajdzie? Jaką zagadkę kryje główna bohaterka? Czy wszystkie tajemnice zostaną rozw...