4. Qualme

221 12 8
                                    

~*~

- Chyba was powaliło.

Frerin i Thelin synchronicznie wywrócili oczami na odpowiedź ich siostry, gdy zaoferowali jej wspólną wycieczkę gdzieś poza królestwo. No dobra, może faktycznie nieszczególnie chcieli ją brać ze sobą, ale jej reakcja jednoznacznie mówiła, że uważa to za niezbyt dobry pomysł. Może chociażby przez fakt, że jakiś czas temu Rzecznik Saurona osobiście zawitał pod bramami Ereboru i jawnie groził jego królowi.

- Dobra, nie to nie – rzucił obojętnym tonem Frerin. – Chcieliśmy być dobrymi braćmi i nie zostawiać cię tu samej, ale jak chcesz.

- Nie mam ochoty dać się zabić jakiemuś zmutowanemu elfowi albo zdziczałemu wilkowi, bo wam zachciało się dotlenić nieereborowym powietrzem – oświadczyła stanowczo. – Jestem umówiona z Legolasem i będę tu z powrotem za jakieś pięć dni, więc możecie o mnie zapomnieć.

- Do niczego cię nie zmuszamy, wasza wysokość – odparł z ironią jasnowłosy. – My zamierzamy świetnie się bawić. – Wziął młodszego brata pod ramię, po czym dziarskim krokiem oboje wymaszerowali z jej pokoju.

Kathrin pokręciła do siebie głową z niedowierzaniem i wróciła wzrokiem na przeglądaną przez nią książkę.

- Idioci...

~*~

Zgodnie ze swoimi wcześniejszymi słowami, Kathrin zawitała ponownie w domu kilka dni później. Był już środek nocy, kiedy przekroczyła próg domu, więc nie udało jej się zobaczyć z rodzicami bądź braćmi. Z ciekawości zajrzała do pokoju jednego i drugiego, które świeciły pustkami. Westchnęła do siebie. Wiedziała, że zrobią, jak będą uważali. Nie wtrącała się jednak do tego – cała trójka była dorosła, a i tak książęta opuścili królestwo za zgodą rodziców. Zaciszne i puste w ostatnich czasach ziemie na około Samotnej Góry nie były powodem do niepokoju.

Nie przyznałaby tego głośno, ale nie podobało się jej to, co dzieje się w Śródziemiu. Bez problemu mogła wyczuć obawy swoich rodziców, gdy wpatrywali się w horyzont na południu, albo jak przerywali rozmowy z wojskowymi, kiedy tylko ona lub jeden z jej braci pojawiali się w zasięgu ich wzroku. Czuła wiszącą w powietrzu groźbę. Niespokojny wzrok Legolasa, z którym spędziła ostatnie parę dni, potwierdził jej przypuszczenia. Coś się zbliżało. A do tego prędzej czy później miało sięgnąć i Ereboru.

Nie chciała jednak pogrążać się w samych najczarniejszych scenariuszach. Za wszelką cenę próbowała wmówić sobie, że wszystko będzie dobrze, a ona jest tylko przewrażliwiona. Ciężko było jej jednak w to uwierzyć, gdyż widziała po swoich doświadczonych po wielu przeżyciach rodzicach, że wszystko zmierza w coraz to gorszym kierunku.

Na chwilę obecną postanowiła wziąć swoje obawy w garść i wraz z jej podróżnym płaszczem ciepnąć w kąt jej pokoju. Tak też zrobiła. Oczyszczając umysł z wszelkich możliwych myśli, po krótkiej toalecie rzuciła się na łóżko niemal od razu zasypiając.

Pojęcia nie miała, ile mogła spać, ale to, czego była pewna, to nieprzyjemna pobudka wczesnym rankiem. Jak przez mgłę coś jej świtało w głowie, że poprzedniego dnia już tu była i przebierała się w piżamę, którą obecnie miała na sobie. Przekalkulowała to na szybko w głowie, dochodząc do wniosku, że praktycznie przespała cały wczorajszy dzień.

Jej uszu dobiegło zamieszanie na korytarzu tuż za drzwiami. Uniosła się na łokciach i przetarła twarz, po czym zmarszczyła do siebie brwi. W królewskim skrzydle nigdy nie było takiego ruchu o tej godzinie. Nieduży zegar wiszący na ścianie obok wskazywał ledwie parę minut po piątej rano. Jęknęła do siebie i wymamrotała pod nosem nieprzychylne określenia na sprawców hałasu, który na dobre wybudził ją z twardego snu.

Będziemy biec do siebie || Legolas & KathrinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz