8. Kosta

121 8 2
                                    

~*~

- Można wiedzieć, co ci strzeliło do głowy? – Arissa złapała księżniczkę za ramię, odciągając ją od miejsca spotkania. – Co ty sobie myślisz, zdajesz sobie sprawę, że to jest śmiertelnie niebezpieczne?!

- A czy ty zdajesz sobie sprawę, że nie mam już pięciu lat? – odpysknęła na to czarnowłosa. – Chociaż po waszym nastawieniu do mnie nie byłabym tego taka pewna.

- Nie tym tonem, Kathrin. – Królowa pogroziła jej palcem.

- A jakim? – zezłościła się. – Jakim tonem mam do was przemawiać, żeby w końcu do was dotarło, że nie jestem już małym dzieckiem?!

- Nie jesteś – zgodziła się jej matka – ale jesteś też księżniczką, masz swoje obowiązki nie tylko wobec rodziny, ale i wobec królestwa – zauważyła. – A mimo to chcesz wszystko rzucić i wyruszyć na wycieczkę do Mordoru!

- Wy też wszystko rzuciliście – przypomniała Kathrin. – Zostawiliście ludzi, dom i rodzinę i wyruszyliście do Ereboru.

- Nie porównuj tych dwóch sytuacji – zaoponowała jasnowłosa. – To zupełnie coś innego.

- A niby w jaki sposób?!

- Nie marnuj pochopnie życia – powiedziała. – Masz dom, rodzinę i planujesz sobie przyszłość z ukochanym, nie ryzykuj tego wszystkiego przez swoją nierozważną decyzję!

- Dokładnie ją przemyślałam – nie zgodziła się Kathrin, zaciskając mocno pięści. – Nie będę bezczynnie siedziała i gapiła się, jak nasz świat ulega Sauronowi, skoro wiem, że mogę coś z tym zrobić! – zaznaczyła.

- Nie, nie możesz nic z tym zrobić, ponieważ nie pozwalam ci nigdzie iść.

- Dlaczego mam cię słuchać?

- Bo jestem twoją matką i próbuję przemówić ci do rozsądku. Nie idziesz z resztą do Mordoru, żeby zniszczyć Pierścień, nie ma mowy.

- Więc mam na to machnąć ręką? – uniosła brwi. – Niech się dzieje, co się dzieje, a ja mam nic nie robić?!

- Masz robić coś innego – powiedziała na to Arissa. – Nie mieszaj się we wszystko dookoła. Mamy swoje własne problemy, nie możesz latać po całym świecie, żeby pomagać każdemu po kolei! Jakbyś zapomniała, w każdej chwili Erebor może zostać zaatakowany, a jego ktoś będzie musiał bronić.

- Zatem jedź do domu i to zrób – wycedziła Kathrin, ledwo nad sobą panując. – Mam dość odcinania się od świata, bo ty i ojciec macie jakąś paranoję, że wszędzie mogą mnie zranić, porwać, zgwałcić lub zabić.

- Kathrin, jesteś moją córką i...

- Czasem tego żałuję – warknęła gorzko dziewczyna, po czym wyminęła matkę, szybkim krokiem się oddalając. Nie wiedziała, co skłoniło ją do wypowiedzenia ostatnich słów, ale nie rozwodziła się nad tym w tamtym momencie. Była wściekła. Nie była jednak pewna, czy to rzeczywiście jej mama była tego przyczyną.

~*~

Kathrin snuła się przez większość dnia po elfim mieście zupełnie bez celu. Wlepiony w marmurową posadzkę wzrok, sporadyczne szuranie czubkiem buta po ziemi i lekko przygarbione ramiona jasno mówiły o duchowej nieobecności księżniczki. Nie wiedziała, co na pewno powinna zrobić. Jej słowa na naradzie były zwykłym impulsem. Teoretycznie zaprzeczyła temu, mówiąc mamie, że dokładnie przemyślała swoją decyzję, aczkolwiek nie była to do końca prawda. Przemyślała ją pod względem argumentów za. Nie rozważyła jeszcze tych przeciw.

Będziemy biec do siebie || Legolas & KathrinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz