1. Nathith

666 20 15
                                    

|| 26 lat później ||

Nie do końca tak Legolas wyobrażał sobie powrót do domu.

Dodatkowo można by powiedzieć, że wszystko było bardzo inaczej niż być powinno. To, co zobaczył, zdecydowanie odbiegało od obrazu w jego głowie tego, co spodziewał się zobaczyć. Warto zacząć od początku:

Pierwszym, aczkolwiek nie jakimś ogromnym zaskoczeniem była obecność Elronda (pomijając już fakt jego nocnych wędrówek po lesie), gdyż Lord Ukrytej Doliny jakoś rzadko miał ochotę się gdziekolwiek ruszać. Tym bardziej do Leśnego Królestwa położonego po drugiej stronie największego pasma górskiego w Śródziemiu.

I teraz umysł Legolasa na krótką chwilę się zawiesił, a było to spowodowane chociażby obecnością władców... nie, całej rodziny królewskiej z Ereboru (do tego dochodziła historia, skąd ta rodzina nagle w ogóle egzystuje). Plus stosunki, w jakich byli z tutejszymi elfami – to nieco przerosło księcia.

W głowie zakręciło mu się jednak, gdy jego własny ojciec, który jego zdaniem (tak po cichu) zasługiwał na tytuł największego gbura oraz najwierniejszego pasjonata antykrasnoludzkiego wyznania, gdzieś luźno we wspólnej i dość niezręcznej rozmowie wspomniał, że w sumie to dawno nie był w Ereborze, więc wstąpiłby tam na lampkę wina z królem i królową.

Przez te oto wyżej wymienione punkty należące do listy „Jeśli chcesz zawiesić Legolasa..." elf skończył z Aragornem w swojej komnacie oraz sporym zapasem najmocniejszego wina, jakie udało mu się znaleźć. Za nic nie mógł jednak wyrzucić z głowy momentu, gdy jego przyjaciel zwrócił się do królowej Samotnej Góry „naneth".

Nie miał pojęcia, czego mógł się spodziewać na nadchodzącej naradzie. Na samą myśl zaczynała go boleć książęca głowa.

~*~

Podczas zebrania, które miało miejsce kolejnego dnia, Legolas milczał. Milczał i próbował ogarnąć wszystko, co ominęło go, gdy w najlepsze latał po drugim końcu świata. A trochę tego było. Choć nie było to do niego podobne (zawsze czuł potrzebę dorzucić swoje trzy grosze), nie powiedział ani jednego słowa, jedynie uważnie przysłuchując się wszystkiemu, a także uważnie obserwując zebrane ważne osobistości.

Na pierwszy ogień do wnikliwej obserwacji poszli władcy Ereboru, których Legolas niejasno kojarzył z ich średnio przyjemnego pierwszego spotkania. Thranduil widocznie zapamiętał je w nieco bardziej komiczny sposób. Szczerze? Leśny książę był zaskoczony, że para małżeńska w... już nie najmłodszym wieku jeszcze żyje. Poważnie. Jeśli ich życie w dalszym ciągu wyglądało, jak ich wspaniałomyślna wyprawa, to on już zapalał świeczki.

I dzieci. Trójka dzieci (podobnież, bo był tutaj tylko najstarszy książę). Co jest grane...?! I najwyraźniej były w jego wieku. Takim umysłowym, jakby sprowadzić ich wiek do wspólnego przelicznika. Ale kiedy on był prawie w tym samym wieku, co teraz, ich jeszcze nie było, a teraz one są w tym samym wieku, co on... nieważne. To jest naprawdę zbyt skomplikowane. Niech nadworny matematyk to obliczy.

Nieco lepiej pamiętał jeszcze Barda, który jednak znacznie różnił się od mężczyzny z wspomnień jasnowłosego. Widać, że czas odcisnął na nim piętno, podobnie jak sprawowanie władzy nad tak roztrzepanym miastem jak Dale.

Kątem oka zerknął też na swojego ojca. Wydawał się jakiś... inny. Jakby swobodniejszy? Co w sumie nie powinno być prawdą, bo właśnie nad ich głowami waliło się całe Śródziemie i daleko im było do rozwiązania, ale rzeczywiście. Król wydawał się być nieco bardziej otwarty, a także okazywał więcej emocji – beznamiętna maska, do której Legolas już dawno zdążył się przyzwyczaić, zdawała się nadpękać i odpadać. Nie wiedział, jaki był tego powód, ale szczerze mówiąc, średnio go to interesowało. Nie śmiał narzekać na tę zmianę.

Będziemy biec do siebie || Legolas & KathrinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz