Rozdział 10

714 37 12
                                    

Harry zapukał do drzwi eleganckiego domu w centrum Londynu, trochę zestresowany. Czuł się jak idiota, z faktem, że specjalnie przyleciał z Los Angeles kilka dni wcześniej, żeby spotkać się z Louisem. Było to zupełnie zbędne, ale po tym dziwnym telefonie, po prostu nie chciał czekać dłużej. Ostatnio i tak robił tyle głupich rzeczy, że ta jedna nie wydawała się, aż tak zła, przynajmniej tak chciał myśleć. 

- Dzień dobry - drzwi otworzyły się niespodziewanie i w pierwszym odruchu Harry nie dostrzegł małego chłopca, zadzierającego głowę ku górze na progu domu. - Pan jest z telewizora.

- Och, dzień dob- 

- Idźcie sobie! - chłopiec krzyknął do dwóch sporych psów, które szczekały teraz i skakały dookoła niego, by powitać nowo przybyłego gościa. - Pan do taty?

- Umm, tak, dzień dobry, jestem Harry - podał chłopcu dłoń, stojąc nadal na zewnątrz.

- Jestem Timmy - uśmiechnął się maluch i z całej siły uścisnął podaną mu dłoń. - TATA, PAN HARRY DO CIEBIE!

Nagły krzyk sprawił, że Harry prawie podskoczył, by uśmiechnąć się po chwili, słysząc znany głos, odkrzykujący zaskoczone "co" z wnętrza domu. Timmy stał nadal w progu, uśmiechając się uroczo i mierząc Stylesa wzrokiem.

- Ładne ma pan kolory na ręce - wskazał na pomalowane paznokcie mężczyzny, na co Harry cicho podziękował. - Nie mogę pana wpuścić dopóki tata nie przyjdzie - wyjaśnił po chwili, odwracając się i ponownie wołając swojego ojca. Tomlinson zjawił się od razu w korytarzu i zaskoczony podszedł do drzwi, delikatnie odsuwając syna na bok.

- Nie sądziłem, że przyjedziesz tak szybko... Właściwie napisałem Ci, że możemy się jednak spotkać innym razem, żebyś nie musiał...

- Och - Harry powoli wszedł do wąskiego korytarza. - Ja... nie przeczytałem, po prostu przyjechałem, przepraszam.

- Uhh... W porządku, przepraszam, nie miał kto z nim dziś zostać i pracuję z domu...  - Louis wzruszył ramionami, podciągając wyżej czarne dresy.

Wyglądał może trochę zbyt niechlujnie, ale zadziwiająco uroczo w spranym t-shircie i znoszonych spodniach Adidasa, które zdecydowanie powinien już wyrzucić. Jego włosy były nieładem, a na nos nasunięte miał okulary. To było zwyczajne, domowe i Harry poczuł się nagle dziwnie niezręcznie, nawet jeśli Tomlinson sam wysłał mu swój adres proponując spotkanie (co później odwołał, ale o tym Styles nie miał już pojęcia). W zasadzie kiedy tylko dostał pierwszego maila on po prostu wsiadł w samochód i przyjechał. Czuł się tylko trochę jak desperat w tamtym momencie.

- Tato, to ten Pan, którego oglądałeś na telewizorze - Timmy przypomniał im o swojej obecności, patrząc na Harry'ego oczarowany. - Pan jest kimś ważnym?

- Nie raczej nie - zaśmiał się Harry. - Jestem klientem twojego taty i... dawnym przyjacielem.

- Tatuś mi o panu mówił, to pan nosi sukienki? - Harry odpowiedział krótkim skinieniem, lekko zaskoczony otwartością chłopca. - I ja też mogę.

- Och... oczywiście, że możesz - Styles zdawał się zupełnie ignorować obecność Louisa, skupiając całą swoją uwagę na chłopcu.

- I pan ma rysunki, jak tata.

- Mów mi Harry... Podobają Ci się tatuaże? - przykucnął przy chłopcu, głaskając jednocześnie jednego z psów, który od razu zjawił się przy nim i próbował polizać jego twarz.

- Taaak, też takie chce.

Dłoń chłopca bezceremonialnie powędrowała do przedramienia mężczyzny. Powoli prześledził palcami jego tatuaże, zatrzymując się na chwilę na sporych rozmiarów róży, na co Harry'ego przeszedł dreszcz. Pamiętał jak zrobił sobie ten konkretny, Louis zrobił sobie wtedy sztylet. Były pasujące.

That memory of you // LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz