Poranek. Louis otworzył oczy kiedy pokój pogrążony był w jasnym świetle zwiastującym kolejny dzień i kurwa poranek był najgorszy. Czuł ciepło śpiącego obok mężczyzny. Harry leżał zwinięty na boku, nawet przez sen kurczowo zaciskając palce na jego ręce. Wyglądał tak spokojnie i smutno w tym samym czasie, z dłonią szatyna ciasno zamkniętą w desperackim niemal uścisku.
Louis marzył tego dnia by mieć kaca. Naprawdę wolałby ten dziwny stan niezrozumienia i potwornego bólu głowy niż cholerną świadomość wszystkiego dookoła. Co gorsza świadomość własnych uczuć, gdzie jedyne czego pragnął to powtórzyć poprzednią noc. Mieć Harry'ego najbliżej jak się da i naprawdę uwierzyć, że jest to możliwe. Zamiast tego potworny lęk wypełniał każdą komórkę jego ciała. Odważył się wyplątać swoje palce z mocnego uścisku i delikatnie pogładzić wierzchem dłoni policzek mężczyzny koło niego, zyskując tym samym przyjemny pomruk. Harry nie do końca jeszcze świadomie lgnął do jego dotyku, wtulając się niespodziewanie w Louisa. Nie mógł nic poradzić, kiedy po prostu przytulił go do siebie, obracając się samemu tak, że leżeli teraz obaj na boku, splątani w ten niezrozumiały sposób, jakby nie byli w stanie znieść braku siebie nawzajem. Posiadanie zwiniętego Harry'ego w swoich ramionach było nagle dziwnie spokojne i starszy pozwalał sobie na tę chwilę zapomnienia, zanim zielone oczy nie otworzyły się powoli, napotykając te niebieskie.
- Jesteś tu - było pierwszy co usłyszał, kiedy Harry nadal przyglądał mu się uważnie, mrugając sennie. - Nadal tu jesteś.
- Mhmmm - mruknął, ostrożnie się odsuwając. - Jestem tu.
- Byłem pewien, że uciekniesz w nocy - wyznał młodszy, nadal tym swoim lekko zachrypniętym porannym głosem. - Nawet jeśli prosiłeś, żebym został byłem pewien, że uciekniesz.
- Nie uciekłem.
Harry pokiwał powoli głową, jakby nie dowierzając temu co się działo. Przesunął się po chwili jeszcze dalej na swoją połowę łóżka, szczelnie zakrywając się kołdrą. Wyglądał na naprawdę niepewnego, a coś w jego oczach przywodziło na myśl chłopca, w którym Louis zakochał się lata temu. Ostatnio często miał te przebłyski, jakby nie do końca wierzył, że Harry jest tą samą osobą, ale jednak... Tak to był on, niezmiennie, taki sam.
- Co teraz? - odważył się w końcu odezwać i Tomlinson odpowiedział jedynie ciężkim westchnieniem. Nie miał pojęcia, nie chciał wiedzieć. Fakt, że cokolwiek zadecyduje ktoś będzie cierpiał przytłaczał go tak bardzo, a jednak... Coś głęboko mówiło mu, że decyzja podjęła się sama już poprzedniej nocy.
- A czego byś chciał? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Chciałbym, żebyś został - Harry brzmiał tak bardzo szczerze i tak bardzo smutno, że ledwo był w stanie to znieść. - Cokolwiek to oznacza
- Może po prostu... - nie wierzył sam w to co chciał powiedzieć. - Ustalimy plan działania... Jutro. Ja... chciałbym zostać, Harry... Cokolwiek to oznacza.
Zielone oczy zalśniły nagle, a Louis mógł dostrzec jak przebiegają przez nie wszystkie możliwe emocje. Strach, tęsknota i niesamowite szczęście, jakby Harry dostał wcześniej swój świąteczny prezent. Szeroki uśmiech zdawał się to potwierdzać i Louis nie mógł się powstrzymać by kolejny raz dotknąć jego twarzy, w miejscu gdzie pojawiły się nagle dołeczki.
- Nie wierzę, że tu jesteś - powtórzył Styles, pozwalając swoim oczom zamknąć się jeszcze na chwilę.
- Tak, ja też - Louis zaśmiał się cicho, całując przelotnie nos mężczyzny, co wyraźnie wprawiło go w jeszcze większe zdumienie. Uśmiechnął się lekko, widząc jego zaskoczoną minę, kiedy wstał z łóżka, chwytając swój telefon. Spojrzał na godzinę i zanim zdążył zakomunikować Harry'emu, że powinni zacząć się zbierać, rozległo się głośne pukanie do drzwi. Louis prawie upuścił swój telefon, spanikowany.
CZYTASZ
That memory of you // Larry
FanfictionHarry i Louis rozstali się 6 lat temu i od tamtej pory konsekwentnie udawało im się unikać spotkania. Wszystko zmienia się jednak gdy Niall zaprasza ich na swój ślub i są zmuszeni spędzić razem tygodniowe wakacje na Sycylii. Ten jeden wyjazd niespod...