Rozdział 16

1.4K 64 81
                                    

Harry stojąc z kubkiem kawy i listem ciążącym dziwnie w kieszeni jego płaszcza, przed londyńskim domem, czuł się nagle jak idiota. W zasadzie przez chwilę chciał po prostu stamtąd uciec, ale gdy próbował się odwrócić usłyszał szczekanie psów i czyjeś kroki na korytarzy. W porządku, było już za późno by się wycofać. Wziął głęboki wdech i wyprostował się cały czekając na to spotkanie, kiedy niespodziewanie drzwi otworzyła mu niewysoka szatynka w okularach. Nie, nie, nie!

- Harry - zaczęła Grace, głosem wypranym ze wszelkich emocji. - Widziałam Cię przez okno, wejdziesz?

- Ja... - zawahał się na chwilę. Patrzenie w jej oczy, sprawiało, że Harry miał ochotę krzyczeć. Nie myślał o tym jak bardzo łamał jej serce, a teraz... Ona po prostu stała przed nim, patrząc jakby widziała wszystko co chciał ukryć. Wzdrygnął się na myśl, że Louis mógł jej powiedzieć, a on stoi teraz pod jej domem, starając się ostatni raz zawalczyć o to by rozbić tej kobiecie rodzince. Harry Styles, był potworem, był popieprzonym, zakochanym głupcem, rozbijającym rodziny. Czuł się jak najgorsze gówno w tamtym momencie, modląc się tylko by mimo wszystko Grace nie była tego tak bardzo świadoma jak on sam.

- Louisa nie ma w domu, pojechał na kilka dni do Donny, ale możesz wejść jeśli chcesz...

- Właściwie... Chciałem tylko coś zostawić i... - nie był w stanie wykrztusić słowa.

- Sypiasz z moim mężem - przerwała mu kobieta, niespodziewanie patrząc w oczy Harry'ego, tak głęboko, że miał wrażenie, że kolana się pod nim ugięły.

- Czy on...?

- Nie musiał - przyznała smutno. - Wejdziesz, proszę?

Harry jedynie skinął, pozwalając swoim nogom nieść się w głąb domu, zupełnie zbity już z tropu. Louis się nie przyznał, a ona... Grace wiedziała. Wiedziała i co gorsze, ona chciała rozmawiać z Harry'm. Kurwa! Tak bardzo nie był gotowy na to, przychodząc pod ich dom. Jego czaszka pulsowała, kiedy siadał przy kuchennej wyspie z szatynką po drugiej stornie. Kobieta upiła łyk kawy, zanim zdecydowała się odezwać ponownie.

- Louis nic mi nie powiedział, ale po twojej reakcji zgaduję, że mam racje... - podniosła ponownie wzrok znad kubka. - Powiedz mi proszę prawdę... Sypiasz z nim?

Harry przełknął głośno ślinę. To nie powinna być jego rola. Nie od niego powinna się dowiedzieć, a jednak... Nie potrafił jej okłamać, nie widząc jej smutne piwne oczy. Po porostu nie mógł.

- Tylko dwa razy - odpowiedział w końcu po cichu, słysząc jak Grace wzdycha ciężko.

- Podejrzewałam to... Zaczęłam to podejrzewać, jak wróciłeś z Los Angeles i... Nie wiem chyba czułam, że coś jest nie tak już kiedy Louis tak nagle wrócił z tej pieprzonej Sycylii... - wstała nagle ze stołka w kuchni. - Masz papierosy?

- T-tak - Harry zawahał się, podnosząc się za nią ze swojego miejsca. - Chcesz zapalić?

- Tak, dziękuję.

Bez zbędnych słów skierowali się do ogródka. Grace włożyła na siebie kurtkę Louisa i usiadła na jednym z ogrodowych krzeseł. Od razu wyjęła z pod stołu popielniczkę, wyciągając jednocześnie rękę po papierosa. Harry podał jej paczkę bez słowa, patrząc jak odpala fajkę, zapalniczką znalezioną w kieszeni dużej zimowej katany. Wyglądała dziwnie spokojnie, zaciągając się dymem i wydmuchując go gdzieś do góry. Jedynie sposób w jaki patrzyła, wyrażał najgłębszy smutek, który musiała czuć w tamtym momencie. Nie płakała jednak, nie krzyczała na niego... Była pustką, tak zdecydowanie, widział tylko przerażającą pustkę w jej oczach. I cholera rozumiał to, aż za dobrze.

That memory of you // LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz